Rozdział 29 ,,Oddałabym wszystko"

6.6K 388 127
                                    

— Czyli to ty wpadłeś wtedy do baru?! — Przyglądałam się Derekowi, który prowadził właśnie samochód, z szeroko otwartymi oczami. Przytaknął na moje pytanie skinieniem głowy.

— Próbowałem cię dogonić — zaczął tłumaczyć dalej. — Nawet migałem światłami, ale ty tylko jeszcze bardziej przyspieszałaś, a że miałem do dyspozycji tego rzęcha, a nie mój samochód — mówiąc to poklepał dłonią po desce rozdzielczej. — Nie miałem szans cię wyprzedzić.

— Byłam pewna, że to Peter deptał mi po piętach!— wytłumaczyłam podniosłym tonem, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, że godzinę temu gnałam niemal na złamanie karku, aby tylko nie dostać się w ręce starszego Hale'a.

— Gdy wróciłem do motelu i zastałem zdemolowaną recepcję od razu wiedziałem, że to musiało być związane z tobą.

— Dzięki... — mruknęłam pod nosem. — Ale skąd w ogóle wiedziałeś gdzie mnie szukać? — zapytałam.

— Byłem pewien, że spróbujesz dostać się do Moonlight, a że wiedziałaś o nim tylko tyle, że znajduje się gdzieś przy granicy, to musiałaś trzymać się głównych dróg stanowych. Poznałem samochód, który należał do recepcjonistki i który ukradłaś...

— Pożyczyłam — wtrąciłam, próbując w jakikolwiek sposób się wytłumaczyć.

— Kiedy masz zamiar go oddać? — zapytał prześmiewczo, a ja skrzywiłam się wiedząc że nie mogę się odgryźć. — Wracając do dalszej historii, poznałem samochód stojący przed zajazdem i wszedłem do środka. Zdenerwowałem się gdy wyczułem tam wilkołaki, ale na szczęście to wolne stado bez alfy.

— Jeden z nich miał chęć przejąć ten tytuł... — powiedziałam, przypominając sobie wysokiego blondyna.

— Zapewnie mówisz o Simonie... — westchnął.

— Znasz go? Bo on zdecydowanie znał ciebie — odparłam, przypominając sobie przerażenie w oczach dziewczyny, która oznajmiła blondynowi, że do baru wpadł Hale.

— Wolny strzelec, który dużo gada, a mało robi — powiedział, wzruszając ramionami. — Już czułem twój zapach, a gdy zauważyłem że nie ma cię w środku i z powrotem wybiegłem na dwór, było już za późno.

— Z daleka widziałam czerwone oczy, ale byłam przekonana że to Peter. Przepraszam, nie spodziewałam się, że to możesz być ty... — odparłam skruszona.

— To była dobra reakcja - powiedział spoglądając w moim kierunku. — Muszę przyznać, że całkiem mi zaimponowałaś tym jak prowadziłaś samochód. Nie spodziewałem się, że jesteś fanką szybkiej jazdy — dodał zaintrygowany.

— Najwidoczniej niewiele jeszcze o mnie wiesz... — odparłam tajemniczo.

— Czyli chcesz mi powiedzieć, że lubisz niebezpieczną jazdę? — zaśmiał się pod nosem.

— Adrenalina to moje drugie imię — odparłam pewnym siebie tonem.

Derek podniósł wysoko brew i uśmiechnął się zawadiacko, po czym docisnął pedał gazu, wciąż wpatrując się wprost w moje oczy, a nie na drogę. Ok, wiem co robi. Próbuje mnie nastraszyć, abym przyznała się, że jestem leszczem jeżeli chodzi o szybką jazdę. Nie tym razem Derek, nie tym razem... Uśmiechnęłam się zalotnie i zaczęłam wpatrywać się w jego zielone tęczówki. Odgłos silnika wskazywał na to, że dociskał pedał gazu coraz mocniej. Może i nie było to jego Camaro, ale samochód i tak nieźle się rozpędzał. Najwidoczniej Derekowi wciąż było mało więc nie jechał naszym pasem, ale samym środkiem jezdni. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy i nikt nie chciał pierwszy odwrócić wzroku, choć przyznam szczerze, że moc pędu, która wbijała mnie w fotel była coraz bardziej wyczuwalna i naprawdę zaczęłam  obawiać się tego czy za chwilę nie zostanie z nas tylko czerwona plama. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie światła i klakson tira, który jechał z naprzeciwka.

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz