— Czyli to ty wpadłeś wtedy do baru?! — Przyglądałam się Derekowi, który prowadził właśnie samochód, z szeroko otwartymi oczami. Przytaknął na moje pytanie skinieniem głowy.
— Próbowałem cię dogonić — zaczął tłumaczyć dalej. — Nawet migałem światłami, ale ty tylko jeszcze bardziej przyspieszałaś, a że miałem do dyspozycji tego rzęcha, a nie mój samochód — mówiąc to poklepał dłonią po desce rozdzielczej. — Nie miałem szans cię wyprzedzić.
— Byłam pewna, że to Peter deptał mi po piętach!— wytłumaczyłam podniosłym tonem, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, że godzinę temu gnałam niemal na złamanie karku, aby tylko nie dostać się w ręce starszego Hale'a.
— Gdy wróciłem do motelu i zastałem zdemolowaną recepcję od razu wiedziałem, że to musiało być związane z tobą.
— Dzięki... — mruknęłam pod nosem. — Ale skąd w ogóle wiedziałeś gdzie mnie szukać? — zapytałam.
— Byłem pewien, że spróbujesz dostać się do Moonlight, a że wiedziałaś o nim tylko tyle, że znajduje się gdzieś przy granicy, to musiałaś trzymać się głównych dróg stanowych. Poznałem samochód, który należał do recepcjonistki i który ukradłaś...
— Pożyczyłam — wtrąciłam, próbując w jakikolwiek sposób się wytłumaczyć.
— Kiedy masz zamiar go oddać? — zapytał prześmiewczo, a ja skrzywiłam się wiedząc że nie mogę się odgryźć. — Wracając do dalszej historii, poznałem samochód stojący przed zajazdem i wszedłem do środka. Zdenerwowałem się gdy wyczułem tam wilkołaki, ale na szczęście to wolne stado bez alfy.
— Jeden z nich miał chęć przejąć ten tytuł... — powiedziałam, przypominając sobie wysokiego blondyna.
— Zapewnie mówisz o Simonie... — westchnął.
— Znasz go? Bo on zdecydowanie znał ciebie — odparłam, przypominając sobie przerażenie w oczach dziewczyny, która oznajmiła blondynowi, że do baru wpadł Hale.
— Wolny strzelec, który dużo gada, a mało robi — powiedział, wzruszając ramionami. — Już czułem twój zapach, a gdy zauważyłem że nie ma cię w środku i z powrotem wybiegłem na dwór, było już za późno.
— Z daleka widziałam czerwone oczy, ale byłam przekonana że to Peter. Przepraszam, nie spodziewałam się, że to możesz być ty... — odparłam skruszona.
— To była dobra reakcja - powiedział spoglądając w moim kierunku. — Muszę przyznać, że całkiem mi zaimponowałaś tym jak prowadziłaś samochód. Nie spodziewałem się, że jesteś fanką szybkiej jazdy — dodał zaintrygowany.
— Najwidoczniej niewiele jeszcze o mnie wiesz... — odparłam tajemniczo.
— Czyli chcesz mi powiedzieć, że lubisz niebezpieczną jazdę? — zaśmiał się pod nosem.
— Adrenalina to moje drugie imię — odparłam pewnym siebie tonem.
Derek podniósł wysoko brew i uśmiechnął się zawadiacko, po czym docisnął pedał gazu, wciąż wpatrując się wprost w moje oczy, a nie na drogę. Ok, wiem co robi. Próbuje mnie nastraszyć, abym przyznała się, że jestem leszczem jeżeli chodzi o szybką jazdę. Nie tym razem Derek, nie tym razem... Uśmiechnęłam się zalotnie i zaczęłam wpatrywać się w jego zielone tęczówki. Odgłos silnika wskazywał na to, że dociskał pedał gazu coraz mocniej. Może i nie było to jego Camaro, ale samochód i tak nieźle się rozpędzał. Najwidoczniej Derekowi wciąż było mało więc nie jechał naszym pasem, ale samym środkiem jezdni. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy i nikt nie chciał pierwszy odwrócić wzroku, choć przyznam szczerze, że moc pędu, która wbijała mnie w fotel była coraz bardziej wyczuwalna i naprawdę zaczęłam obawiać się tego czy za chwilę nie zostanie z nas tylko czerwona plama. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie światła i klakson tira, który jechał z naprzeciwka.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
Fiksi PenggemarKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...