- To jak? Wchodzimy? - zapytałam, spoglądając niepewnie za ogrodzenie.
- Żartujesz sobie? - pisnęła przerażona Lydia. - Dobrze wiesz, że w Beacon Hills dzieją się dziwne rzeczy i niemal na każdym kroku można spotkać istoty nadprzyrodzone, a ty tak po prostu chcesz tam wejść? - skomentowała podniosłym głosem.
- No... tak? - odparłam niepewnie, choć sama nie byłam co do tego przekonana. - Najwidoczniej ktoś potrzebuje mojej pomocy...
- Albo ktoś chce cię zwabić do środka! Wszyscy twoi bliscy są teraz bezpieczni, więc nie wiem czym się przejmujesz!
Lydia mogła mieć rację. Scott walczył właśnie z pełnią, mama miała dyżur w szpitalu, a Derek szukał swoich bet... No właśnie!
- A jeżeli to Boyd i Erica? - zapytałam.
- Stawiam, że wtedy ściągnęłabym tu Dereka...
- Nie ważne... - Zbyłam ją machnięciem ręki. - I tak muszę to sprawdzić - dodałam i zaczęłam wspinać się po metalowej siatce, co wydawało się być o wiele prostsze, niż naprawdę się okazało. Na szczęście po chwili byłam już po drugiej stronie. - Co ty robisz? - Zmarszczyłam brwi widząc jak Lydia była już na połowie ogrodzenia.
- Chyba nie myślisz, że zostawię cię z tym wszystkim samą - odparła, wspinając się coraz wyżej.
- Lydia złaź w tej chwili i wracaj do domu Stilesa! - krzyknęłam oburzona.
- Na pewno... - parsknęła prześmiewczo pod nosem i po chwili stała już obok mnie.
- Dziewczyno, ty nawet nie masz butów - powiedziałam, widząc jej skarpetki, które zapewne wcześniej były białe, lecz teraz są szaro-zielone z domieszką błota.
- Trudno. - Wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę budynku, prowadzącego do recepcji. Wiem, że się powtarzam, ale uwielbiam tę dziewczynę! Mimo iż wiele osób uważa ją za snobistyczną i zajmującą się tylko swoim wyglądem osobę, ja zdążyłam poznać ją z zupełnie innej strony.
- Skąd wiesz, że to akurat tutaj? - zapytałam, widząc że Martin skierowała się od razu w konkretne miejsce.
- Po prostu to czuję... - odparła. - Tylko nie wiem jak uda nam się wejść do śro... - Mówiąc to złapała za klamkę i skierowała ją do dołu -...dka - dodała zszokowana, gdy drzwi przed nami okazały się być otwarte.
- Albo mamy niesamowite szczęście, albo właśnie wchodzimy do jaskini lwa - skomentowałam, widząc ciemny korytarz.
- Wolę wierzyć w tę pierwszą opcję.
Ruszyłam przodem i choć tak naprawdę nie wiem, czy muszę się czegoś o obawiać, to moja wyobraźnia i tak zrobiła swoje, bo każdy cień przyprawiał mnie o dreszcze, a jak nadepnęłam na coś twardego, odskoczyłam przerażona do tyłu.
- To tylko marker - powiedziałam, tłumacząc się Lydii z mojego zachowania, gdy w końcu zidentyfikowałam ledwo widoczny obiekt. A może miało to na celu uspokojenie samej siebie? Miałam szczerą ochotę zapalić wszystkie światła, ale przypadkowi przechodnie mogłoby zawiadomić ochronę lub co gorsze policję, a ja nie miałam zamiaru tłumaczyć się co tutaj robię i to już grubo po dwudziestej trzeciej czyli niemal dwie godziny po zamknięciu. Jedyne światło padało z dworu, a konkretnie z niedalekiej latarni. Może nie jest to stu watowa żarówka świecąca centralnie nad moją głową, no ale jak to mówią - lepszy rydz niż nic.
- Gdzie teraz? - zapytałam, gdy znalazłyśmy się na końcu korytarza. Zdążyłyśmy minąć kasę biletową i toalety.
- Nie wiem...
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
FanfictionKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...