Rozdział 33 ,,Więcej nie znaczy lepiej"

6.1K 318 94
                                    

- To jak? Wchodzimy? - zapytałam, spoglądając niepewnie za ogrodzenie.

- Żartujesz sobie? - pisnęła przerażona Lydia. - Dobrze wiesz, że w Beacon Hills dzieją się dziwne rzeczy i niemal na każdym kroku można spotkać istoty nadprzyrodzone, a ty tak po prostu chcesz tam wejść? - skomentowała podniosłym głosem.

- No... tak? - odparłam niepewnie, choć sama nie byłam co do tego przekonana. - Najwidoczniej ktoś potrzebuje mojej pomocy...

- Albo ktoś chce cię zwabić do środka! Wszyscy twoi bliscy są teraz bezpieczni, więc nie wiem czym się przejmujesz!

Lydia mogła mieć rację. Scott walczył właśnie z pełnią, mama miała dyżur w szpitalu, a Derek szukał swoich bet... No właśnie!

- A jeżeli to Boyd i Erica? - zapytałam.

- Stawiam, że wtedy ściągnęłabym tu Dereka...

- Nie ważne... - Zbyłam ją machnięciem ręki. - I tak muszę to sprawdzić - dodałam i zaczęłam wspinać się po metalowej siatce, co wydawało się być o wiele prostsze, niż naprawdę się okazało. Na szczęście po chwili byłam już po drugiej stronie. - Co ty robisz? - Zmarszczyłam brwi widząc jak Lydia była już na połowie ogrodzenia.

- Chyba nie myślisz, że zostawię cię z tym wszystkim samą - odparła, wspinając się coraz wyżej.

- Lydia złaź w tej chwili i wracaj do domu Stilesa! - krzyknęłam oburzona.

- Na pewno... - parsknęła prześmiewczo pod nosem i po chwili stała już obok mnie.

- Dziewczyno, ty nawet nie masz butów - powiedziałam, widząc jej skarpetki, które zapewne wcześniej były białe, lecz teraz są szaro-zielone z domieszką błota.

- Trudno. - Wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę budynku, prowadzącego do recepcji. Wiem, że się powtarzam, ale uwielbiam tę dziewczynę! Mimo iż wiele osób uważa ją za snobistyczną i zajmującą się tylko swoim wyglądem osobę, ja zdążyłam poznać ją z zupełnie innej strony.

- Skąd wiesz, że to akurat tutaj? - zapytałam, widząc że Martin skierowała się od razu w konkretne miejsce.

- Po prostu to czuję... - odparła. - Tylko nie wiem jak uda nam się wejść do śro... - Mówiąc to złapała za klamkę i skierowała ją do dołu -...dka - dodała zszokowana, gdy drzwi przed nami okazały się być otwarte.

- Albo mamy niesamowite szczęście, albo właśnie wchodzimy do jaskini lwa - skomentowałam, widząc ciemny korytarz.

- Wolę wierzyć w tę pierwszą opcję.

Ruszyłam przodem i choć tak naprawdę nie wiem, czy muszę się czegoś o obawiać, to moja wyobraźnia i tak zrobiła swoje, bo każdy cień przyprawiał mnie o dreszcze, a jak nadepnęłam na coś twardego, odskoczyłam przerażona do tyłu.

- To tylko marker - powiedziałam, tłumacząc się Lydii z mojego zachowania, gdy w końcu zidentyfikowałam ledwo widoczny obiekt. A może miało to na celu uspokojenie samej siebie? Miałam szczerą ochotę zapalić wszystkie światła, ale przypadkowi przechodnie mogłoby zawiadomić ochronę lub co gorsze policję, a ja nie miałam zamiaru tłumaczyć się co tutaj robię i to już grubo po dwudziestej trzeciej czyli niemal dwie godziny po zamknięciu. Jedyne światło padało z dworu, a konkretnie z niedalekiej latarni. Może nie jest to stu watowa żarówka świecąca centralnie nad moją głową, no ale jak to mówią - lepszy rydz niż nic.

- Gdzie teraz? - zapytałam, gdy znalazłyśmy się na końcu korytarza. Zdążyłyśmy minąć kasę biletową i toalety.

- Nie wiem...

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz