- Naprawdę? Wow...
- Mówię ci, Char. Dziewczyna z dnia na dzień zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Wczoraj prawie nikt nie wiedział kim jest, a dziś pojawiła się w szkole w nowych ubraniach i zupełnie innej fryzurze. Wiem, że niektórzy przechodzą takie transformacje, ale żeby w ciągu jednej doby? I to zarówno wygląd jak i charakter - zastanawiała się Lydia, która siedziała obok mnie na szpitalnym łóżku.
- Dziewczyna zdobyła nowe życie - skomentowałam, po czym odłożyłam na w pół zjedzony budyń na szafkę nocną.
- Zobaczymy - odparła, po czym zeskoczyła z łóżka i poprawiła spódnicę. - Zbieram się, jestem umówiona z Jacksonem - dodała i zaczęła szukać czegoś w torebce. - A tak w ogóle to co słychać u Dereka? - zapytała niby od niechcenia, choć jestem pewna, że strasznie ją to ciekawi.
- W zasadzie to nie wiem... Nie widziałam się z nim od kiedy leżę w szpitalu - odparłam, mimowolnie obracając w palcach zawieszkę wilka, która ozdabiała moją szyję.
- Naprawdę? - zapytała podnosząc wysoko brwi. - To już cztery dni.
- Kazał Scottowi przekazać mi, że musi coś załatwić. Niewiele mi to mówi - skomentowałam, wzruszając ramionami.
- O, są! - Wyjęła z torebki klucze do samochodu. - Trzymaj się, Char. Wpadnę jutro - dodała i uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
- Wpadaj, tyle że pod mój stary adres. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, jutro będę już w domu - odparłam, gdy dziewczyna wyszła już na korytarz.
- W takim razie szykuj się na imprezę powitalną - powiedziała z zawadiackim uśmiechem, po czym zamknęła drzwi.
Westchnęłam głęboko, gdy zostałam sama. To nie tak, że nie lubię gdy ktoś mnie odwiedza. To naprawdę wspaniałe ze strony moich przyjaciół, którzy wpadają tu codziennie, a mama nawet co godzinę, ale czasami mam ochotę na pobycie sama ze sobą. Podniosłam książkę leżącą na szafce obok i otworzyłam w miejscu, w którym znajdowała się zakładka, choć gdybym zrobiła to kilkanaście stron dalej i tak znałabym każdy jej szczegół, bo do Dumy i uprzedzenia wracałam niezliczoną ilość razy.
Nie minęły trzy kwadranse, gdy usłyszałam pukanie do drzwi, w których pojawił się GG, czyli Gang Gamoni w postaci Scotta i Stilesa. Na początku miałam nazywać ich po pierwszych literach imion, ale gdy wyszło z tego SS definitywnie zmieniłam zdanie.
- Hej Charlotte - powiedział Stiles, a Scott bez uprzedzenia rozłożył się wygodnie zaraz obok mnie. Już raz dostał ochrzan od pielęgniarek za to, że kładzie się na łóżku, ale najwidoczniej niewiele go to obeszło.
- Rozmawiałem z mamą. Jutro wychodzisz - oznajmił. - I znów będziesz mi zajmowała z rana łazienkę... - dodał niezadowolony.
-Ej! - odparłam oburzona i szturchnęłam go ramieniem. - Z chęcią zostanę tu dużej. Przynajmniej tutaj nikt nie wyjada mojego jedzenia.
Scott uśmiechnął się szeroko wiedząc o co chodzi. Od kiedy tylko pamiętam zjadał wszystkie słodycze, nawet gdy schowałam je w poduszkach kanapy w salonie. Moja mina zrzedła, gdy spojrzałam na Stilesa, który słysząc naszą rozmowę zatrzymał łyżkę pełną budyniu wprost przed otwartymi już ustami. Czyli nawet tutaj nie jestem bezpieczna...
Chłopaki spędzili u mnie dwie godziny, podczas których dowiedziałam się niemal wszystkiego od wyników wszystkich stanowych drużyn la cross do spojlera najnowszego horroru, który pojawił się właśnie w kinach.
- Ta fabuła była kompletnie bez sensu. Niby jak ta laska mogła zmienić się z dnia na dzień i nikt tego nie zauważył? Ewidentnie było widać, że jest z nią coś nie tak. A potem ta scena jak zjada wnętrzności swojego chłopaka. Dno... - opowiadał Stiles.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
FanfictionKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...