Rozdział 10 ,,Co tu się do cholery dzieje?"

8.4K 362 25
                                    

Otaczały mnie odgłosy zbliżających się postaci. Z przerażeniem rozglądałam się wokół siebie, próbując dostrzec cokolwiek w otaczającej mnie ciemności. Nagle stanęła przede mną postać, która sprawiła, że na mojej zdezorientowanej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a z oczu popłynęły kolejne łzy, tym razem ze szczęścia.

- Derek! - wyszeptałam, zdartym od krzyku gardłem i mimowolnie wtuliłam się w jego objęcia. Dopiero po chwili dotarło do mnie co właśnie zrobiłam, ale nie chciałam się od niego odsuwać, bojąc się że może zniknąć i znów zostanę sama.

- Jestem przy tobie - wyszeptał, głaszcząc mnie delikatnie po plecach. - Lepiej stąd odejdź - dodał ostrym tonem. Podniosłam zdezorientowana wzrok, lecz oczy Dereka wpatrywały się w coś co stało za mną.

- Znalazłeś sobie dziewczynę, jak uroczo - skomentował z obrzydzeniem Peter. Odwróciłam się w jego kierunku, a Derek stanął przede mną tak że teraz oddzielał nas swoim ciałem.

- Nie dajesz mi wyboru - powiedział i przybrał pozę gotową do ataku, a z jego dłoni wystawały teraz ostre pazury.

- Zachowaj siły na kogoś większego - odparł Peter. Jego nonszalancja była naprawdę denerwująca. - O, zabrałeś ze sobą kolegę? - zapytał po chwili.

Usłyszałam szmer i po chwili zza drzew wyszedł mężczyzna, uzbrojony w pistolet.

- Ostrzegałem - powiedział Derek, lecz po chwili zaczął rozglądać się dookoła. To samo zrobił Peter, tyle że na jego twarzy zawitał chytry uśmiech.

- Przedstawienie czas zacząć - dodał i dosłownie po sekundzie rozległ się przerażający ryk, który usłyszałam kilka minut temu, tyle że tym razem był dwa razy głośniejszy, bo potwór który go wydał, znalazł się zaraz obok nas. Przed moimi oczami pojawił się trzymetrowy, czarny wilkołak, którego oczy błyszczały się na czerwono.

- Ale... Ja-jak to... - zaczęłam przyglądać się wielkiemu stworowi oraz Peterowi, której stał kilka metrów dalej. Byłam święcie przekonana, że to Peter jest tym alfą, o którego było tyle zachodu, a teraz to właśnie on wystawił pazury i przyjął pozę gotową do ataku wprost na ogromnego alfę. Miałam wrażenie, że cały świat stanął na chwilę w miejscu. Każdy czekał na pierwszy ruch przeciwnika, tyle że kto w końcu stał po naszej stronie?! I kim jest ten człowiek, który pojawił się tu zaraz po Dereku i który celuje teraz w stronę zarówno alfy, jak i Petera. - Co tu się do cholery dzieje?! - zapytałam zdezorientowana. I to był największy błąd dzisiejszego wieczoru, bo zaraz po moich słowach zaczęła się najbardziej krwawa jatka, jaką kiedykolwiek w życiu widziałam. Alfa słysząc mój głos, ruszył wprost w moją stronę. Derek zakrył mnie swoim ciałem, ale nie otrzymał żadnego uderzenia, bo Peter wymierzył cios wprost w biegnącą w naszą stronę bestie. Rozległy się odgłosy zarówno strzelaniny i okrzyków bólu, jak i gardłowych ryków i warknięć. Poczułam jak Derek bierze mnie w ramiona i wykonuje kilka kroków, ale po chwili upadłam na ziemię, przeturlając się dwa metry dalej. Alfa rzucił się na plecy Dereka, lecz zanim zdążyłam choćby krzyknąć, Peter przeorał pazurami całe ramie alfy, przez co potwór zawył z bólu. Wprost w jego klatkę piersiową uderzały pociski, święcące błękitnym blaskiem. Niektóre z nich dosięgnęły również Petera, który syknął z bólu, ale nie zaprzestawał atakowania alfy. Derek podniósł się z ziemi, spojrzał na mnie, a gdy kiwnęłam mu głową oznajmiając, że wszystko ze mną w porządku, Hale rzucił się na alfę, wtórując Peterowi. Pisnęłam z przerażenia, gdy poczułam dotyk na ramieniu.

- Spokojnie, jesteś bezpieczna. Te potwory dłużej nie będą ci zagrażać - powiedział szczupły mężczyzna i pociągnął mnie kilka metrów za sobą, tak że teraz stałam nieco dalej od toczącej się bijatyki, w którą stronę mierzył z broni mój obrońca.

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz