10.

912 38 1
                                    

Jak tylko zadzwonił ostatni dzwonek, szybko wybiegłam z klasy, nie mówiąc ani jednego słowa wyjaśnienia dziewczynom. Musiałam dotrzeć do Maysona jeszcze przed Anthonym. Problem w tym, że nie wiedziałam nawet gdzie go szukać.

Kapitan dużyny koszykówki nie pojawił się na trygonometrii na którą chodziliśmy razem i już oczyma wyobraźni widziałam, jak stał razem ze swoimi kumplami przed wyjściem ze szkoły i czekał na niczego nie spodziewającego chłopaka. Jeśli zatrzymałabym go na wystarczająco długo to główny rozgrywający i cała ta jego banda daliby sobie spokój. Mieli jeszcze dzisiaj trening na który nie mogli się spóźnić. Jak to dobrze kumplować się z trenerem Smithem i wszystko wiedzieć...

Rozglądałam się po korytarzu w poszukiwaniu znajomej sylwetki, ale nigdzie nie mogłam go dostrzec. Czułam jak popadam w coraz to większą panikę. Nie mógł chyba już wyjść ze szkoły... Prawda?

Ledwo zdałam kurs pierwszej pomocy. Podstaw samoobrony też nie znałam. Nie byłam w stanie ani pomóc Maysonowi, ani poradzić sobie sama z grupą dwumetrowych wściekłych facetów.

Wbiegłam na schody i zaczęłam skanować wzrokiem po uczniach. Nie, nie, nie...

W końcu zauważyłam ubranego od stóp do głów na czarno chłopaka z charakterystyczną niesforną czupryną. Cel namierzony. Podróbka Johnny'ego Deppa właśnie kierowała się do głownego wyjścia ze szkoły.

Z trudem udało mi się dogonić tego gwiazdora. A przeciskanie się przez tłum uczniów krążących na korytarzu wcale nie było takie łatwe.

- Mayson! Zaczekaj! - Zawołałam zanim zdążył dojść do głównych drzwi.

Natychmiast się odwrócił. Co za ulga...

- Rose? Chciałaś coś? - Zapytał.

Łał, zapamiętał moje imię... Zaraz, co ja wygadywałam? Zachowywałam się jak te jego fanki!

Chłopak miał poważną minę z której nie dało się cokolwiek wyczytać. Za to on bacznie mnie obserwował. Jego  prawie że czarne oczy obserwowały każdy mój ruch.

Z jakiegoś powodu nyłam ciekawa, co myślał o mojej rozmowie z Anthonym rano na lekcji. Z drugiej jednak strony, czemu miałoby go to obchodzić? Przecież prawie się nie znaliśmy.

Nic się nie odezwałam. Z tego wszystkiego zapomniałam wymyślić jakąś sensowną wymówkę, żeby go zatrzymać. Rose, gdzie był twój mózg, kiedy był potrzebny?

Wychyliłam się i zerknęłam przez drzwi. Przed główną bramą stała już cała szkolna drużyna z Anthonym na czele. Rozpoznałam ich po charakteeystycznych anielskich skrzydłach na ich kurtkach. Nie wyglądali na rozbawionych. Cholera.

- Halo! Ziemia! - Mayson pomachał mi ręką przed twarzą, wyrywając mnie tym samym z zamyślenia.

- Ja... Yyy... - Zaczęłam. - Chciałam z tobą porozmawiać. Nie mieliśmy ostatnio na to zbyt wielu okazji. Jesteś bardzo rozchwytywany.

Kąciki ust Maysona lekko uniosły się w górę.

- W sumie to prawda. - Przyznał. - Wszyscy tutaj są bardzo przyjaźni.

No, nawet nie wiesz jak...

- To może odprowadzę cię do domu i porozmawiamy po drodze? - Zaproponował. - Spacer mi nie zaszkodzi.

Już miał kierować rękę w stronę drzwi, ale stanęłam przed nim i skutecznie mu to uniemożliwiłam.

- Nie chcę jeszcze wracać do domu. - Odpowiedziałam szybko. - Może pójdziemy gdzieś, gdzie jest spokojniej i nikt nie będzie nam przeszkadzał?

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz