29.

728 32 4
                                    

Pospiesznie się ubrałam i wyszłam z domu tłumacząc ojcu, że muszę zrobić zakupy bo czegoś nam brakuje. Pokiwał w odpowiedzi głową, nie odrywając wzroku od swoich papierów. Czułam jednocześnie ulgę i napięcie. Dobrze, że chociaż tym razem nie obchodziło go, gdzie chodzę po nocy.

Chyba zaczynałam dostawać schizofrenii emocjonalnej. O ile to było w ogóle możliwe.

Umówiliśmy się z Anthonym na starym placu zabaw, kilka uliczek dalej od mojego domu. Nikt już od dawna się na nim nie bawił i teraz tak stał, gotowy do rozbiórki. Ale z jakichś powodów nikt jeszcze się tym nie zajął. Może to i lepiej. Miałam sentyment do tego miejsca.

Nie musiałam długo czekać na chłopaka. Przyjechał swoim kabrioletem.

Bez słowa usiadł na starej huśtawce. Zgarbił się i ogólnie wyglądał na jakiegoś takiego zmęczonego i przygnębionego. Może miał mnie dość, a przyjechał tu tylko ze zwykłej uprzejmości?

Podniósł głowę i spojrzał na mnie wyczekująco. Przełknęłam ślinę, nie wiedząc nawet jak mam mu to wszystko wyjaśnić. Podeszłam do niego powoli i zajęłam miejsce na huśtawce obok. Zaczęłam się bujać, starając się jakoś uspokoić. Jak byłam mała zawsze to pomagało. Mogłam siedzieć na nich godzinami...

Było bezchmurne, rozgwieżdżone niebo. Świecił nam księżyc w pełni. Jak romantycznie... Szkoda tylko, że wszystko inne było mniej przyjemne.

Wyjaśniłam mu całe to zamieszanie i moją bezdenną głupotę, zostając przy tym zmuszona do przytoczenia części rozmowy z ojcem. Anthony wszystkiego słuchał w milczeniu, kiwając tylko głową. W czasie mojego monologu nie odezwał się do mnie ani razu. Nie przerwał mi żadnym idiotycznym pytaniem. Po prostu słuchał. Gdy skończyłam, patrzyliśmy się na siebie w ciszy.

Po raz pierwszy widziałam go w czymś innym niż klubowa kurtka. Miał na sobie elegancki czarny płaszcz w którym było mu bardzo do twarzy. Wyglądał przynajmniej na mniejszego idiotę...

- Więc... Według twojego ojca jestem odpowiedniejszy od Maysona? - Zapytał.

Uśmiechnęłam się lekko, chociaż nie był to radosny uśmiech. Naprawdę po tym wszystkim zadał mi tylko to pytanie?

Czułam, że serce waliło mi jak szalone. Kiepsko radziłam sobie w takich stresujących sytuacjach. I kto by pomyślał, że akurat ja to powiem...

Kiwnęłam powoli głową. To była chłodna jesienna noc. Moja skórzana kurtka nie była do tego kompletnie dostosowana. Zaczęłam się trząść.

- A według ciebie? - Zadał mi kolejne pytanie.

Nie mogłam na nie odpowiedzieć. Nie wiedziałam nawet co. Przygryzłam wargę i siedziałam ze spuszczona głową.

- Nie powinienem się do tego wtrącać, ale... Coś jest między wami? - Spytał.

Odważyłam się na niego spojrzeć.

- Nie spytał mnie oficjalnie o związek czy coś... - Odpowiedziałam pokrętnie. - A gazeta szkolna rozpuszcza tylko same plotki.

- A nieoficjalnie? - Anthony drążył temat.

- Nie łap mnie za słówka! - Wykrzyknęłam zestresowana. Zaraz jednak wzięłam głęboki oddech i się opanowałam. Byłam bardzo poddenerwowana i nic nie było mi w stanie póki co pomóc.

- Spokojnie. Przecież nic nie mówię. Masz prawo spotykać się z kim chcesz. - Próbował złapać mnie za rękę ale ja ją cofnęłam i schowałam do kieszeni kurtki. - Wiesz jednak, że nie będę mógł spokojnie udawać. Zdajesz chyba sprawę z tego co do ciebie czuję.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz