36.

542 28 2
                                    

- Więc to jest twój pokój?! - Zapytał zdziwiony Anthony, rozglądając się dookoła. Czułam się strasznie zakłopotana faktem, że wodził wzrokiem po wszystkim i z zaciekawieniem przyglądał się każdej rzeczy. Nadal bywały momenty, gdy czułam się przy nim nieswojo. Teraz też tak było.

- Tak. - Przytaknęłam, zamykając drzwi i siadając na łóżku. - Jasne ściany, mnóstwo pluszaków i milusi dywanik. Kwintesencja uroku...

- Jestem w szoku. - Przyznał chłopak, nie odrywając wzroku od kolorowych wzorków i zawijasów na ścianie.

Parsknęłam śmiechem.

- Siadaj. - Wskazałam miejsce obok siebie. Przesunęłam się, chcąc zrobić mu miejsce. I nie zrobiłam tego specjalnie. Po prostu nie podobało mi się, gdy tak nade mną stał.

Anthony posłusznie usiadł koło mnie. Wziął do ręki pluszowego misia i zaczął go dokładnie oglądać i obracać w dłoniach.

- Nie śmiej się ze mnie... Te wszystkie pluszaki dostałam od ojca jak byłam małą dziewczynką. A Fernando... - Wskazałam na miśka. - Tata wygrał dla mnie na festynie. Jakoś nie mogę się tych wszystkich zabawek pozbyć. Przez sentyment.

W sumie, to nie wiedziałam, dlaczego w ogóle mu o tym mówiłam. Nie powinnam się przed nim tak otwierać. Ale może nie chciałam, żeby brał mnie za zbyt dziecinną.

- W takim razie odłożę go na miejsce. Jeszcze mnie pogryzie ze złości. - Powiedział, odkładając pluszaka.

- Bardzo śmieszne. - Wywróciłam oczami.

- No przecież się z ciebie nie śmieję. Nie musisz wszystkiego odbierać jako atak. - Wyjaśnił, a kąciki jego ust uniosły się nieznacznie.

Zapadła między nami niezręczna cisza. Po prostu siedzieliśmy w milczeniu, rzucając sobie ukradkowe spojrzenia.

- Naprawdę ci dziękuję. - Odezwałam się w końcu. - Byłeś taki przekonujący, że sama ci uwierzyłam.

Anthony się uśmiechnął.

- Masz super tatę. No i najadłem się za darmo. - Roześmiał się. Gdy na niego popatrzyłam, puścił mi oczko.

- O żesz ty! - Trzepnęłam go w ramię. - Dupek.

Anthony puścił moją uwagę mimo uszu i w odpowiedzi zaczął mnie łaskotać. Wierciłam się na łóżku jak nienormalna, nie mogąc opanować śmiechu. Machałam nogami, starając się wymierzyć mu na oślep kopniaka, ale na próżno.

- Nie! Przestań! - Poprosiłam.

Nie usłuchał jednak moich próśb. Brzuch bolał mnie ze śmiechu. Przepona była już wymęczona, a ja ledwo łapałam oddech. Część pluszaków razem z poduszkami zleciała na ziemię.

- Anthony! Już nie wytrzymam! - Wykrztusiłam przez śmiech.

Przerwał i dał mi odetchnąć. Łaskotki ustały, a ja leżałam na łóżku ciężko oddychając. Anthony zawisł nade mną, opierając ręce po bokach mojej głowy. Dokładnie mogłam przyjrzeć się jego twarzy i popatrzeć mu w oczy.

- To było nie fair. - Odezwałam się. Próbowałam nawet zrobić naburmuszoną minę, ale mi nie wyszło.

Chłopak nic się nie odezwał. Tylko przyglądał mi się uważnie.

- Co? - Zapytałam w końcu, zakłopotana jego dłuższą chwilą milczenia.

- Nic. Śliczna jesteś. - Powiedział i nachylił się do mnie. Jego ręka na moment musnęła moją dłoń. Wydawało mi się, że w jakiś sposób się powstrzymywał, żeby mnie jednak nie dotknąć. Chciał się cofnąć, ale splotłam nasze palce, powstrzymując go.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz