31.

596 26 0
                                    

Jak się okazało, pan Holland faktycznie poszedł sobie na przymusowy urlop. Wziął kilka dni wolnego i w tym czasie ustawili nam zastępstwa na cały następny tydzień. A ja miałam mieć rozmowę z dyrektorem, dotyczącą mojego zachowania.

Stałam przed jego gabinetem. Wahałam się czy zapukać, czy wejść od razu, pomimo faktu, że odwiedzałam to miejsce przynajmniej raz w tygodniu. Nim się jednak zdecydowałam, usłyszałam głos zza drzwi.

- Wejdź Rose. - Odezwał się pan dyrektor.

Skubany. Ma monitoring przed wejściem, czy szósty zmysł?

Rozejrzałam się po ścianach, a gdy niczego nie znalazłam, otworzyłam drzwi i weszłam do środka.

Mężczyzna w garniturze stał oparty o swoje biurko. Posrebrzane włosy miał idealnie zaczesane do tyłu. Były efektem wielokrotnego farbowania, bo aż tak stary to on nie był. Miał może z 40 lat... Plus minus. Prawdę mówiąc, to część żeńskich pracowników szkoły się w nim nawet podkochiwała... No ale trzeba było przyznać, że był przystojnym mężczyzną. Idealnie dobrany garnitur nadawał mu jeszcze większej elegancji.

Zamknęłam drzwi i bez zbędnego pytania zajęłam swoje ulubione miejsce na krześle, zaraz przed nim. Niezbyt zdziwiło go moje zachowanie. Byłam tu wyjątkowo pewna siebie. Nawet wiedziałam w której szufladzie biurka trzyma spinacz.

- Co u pana słychać? - Zapytałam niewinnie.

Dyrektor przewrócił oczami i westchnął przeciągle. Wzięłam jeden z orzeszków, które leżały w półmisku i zjadłam.

- Jasne, czuj się jak u siebie... - Odparł chwytając za kartonowe pudełko i podstawiając mi je pod nos. - Opróżnij kieszenie.

Standardowa procedura. Wyciągnęłam z kieszeni kurtki zapalniczkę i scyzoryk i wrzuciłam je do pudła. Mogłam je odzyskać przy wyjściu, chociaż i tak po każdej takiej wizycie musiałam sobie kupować nową zapalniczkę. Co oni mają z tym zakazem palenia?

- Wszystko. - Powiedział surowym głosem dyrektor. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem.

- Grrr... - Wściekła sięgnęłam do kieszeni spodni i wyciągnęłam z niej kastet, który też wylądował w pudełku. Nie ważne.

- Teraz możemy rozmawiać. - Jego głos stał się łagodniejszy. Odłożył pudełko i usiadł za swoim biurkiem. Ułożył dłonie na blacie. - Domyślasz się po co tu jesteś?

- Stęsknił się pan za mną? - Strzelałam.

Pokręcił przecząco głową a ja wzruszyłam ramionami.

- Czy twoim życiowym celem jest wykończenie wszystkich nauczycieli w naszej szkole? - Zadał sakramentalne pytanie.

- Tamta nauczycielka sama odeszła! - Powiedziałam na swoją obronę. Nie wiem czemu wypominał mi tą starą sprawę. I czemu wszyscy przypominają mi o moich dawnych wybrykach.

- A biedny pan Holland jest teraz na urlopie. I ty niby nie masz z tym nic wspólnego? - Nie wierzył mi. Uniósł jedną brew i bacznie mi się przyglądał.

- Sam wspominał, że mu się przyda! - Broniłam się.

- A pamiętasz panią Jacobson, nauczycielkę wychowania seksualnego? - Spytał mężczyzna.

- Wypraszam sobie! Znalazłam się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. - Naburmuszyłam się.

- I dziwnym trafem to w twojej torebce znaleziono opakowanie po prezerwatywach, które podrzucono nauczycielce... Zużytych prezerwatywach. - Dokończył.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz