35.

566 27 0
                                    

Próba była niesamowita. Godzinami mogłam wspominać śpiew Maysona i kłótnie chłopaków. Ich potyczki słowne były przekomiczne. Od razu było widać, że Cameron też chciał być liderem. Miał charyzmę i lubił rządzić. Rhett był natomiast pogodny i beztroski. Kompletne przeciwieństwo wybuchowego Cama. Ale to oni tworzyli zespół.

Musiałam jednak się opanować i przestać myśleć o Maysonie. Była sobota. I nadszedł dzień, w którym Anthony miał udawać mojego chłopaka.

Zżerał mnie stres. Było mi tak niedobrze, że nie wiedziałam czy cokolwiek dzisiaj zjem. Ojciec bardzo się w to zaangażował. Aż za bardzo. Postanowił sam wszystko ugotować. Był dobrym kucharzem, więc nie musiałam się przynajmniej martwić, że spali cały dom.

Ubrałam zwykły czarny sweter i dżinsy. Związałam włosy w kucyk i postawiłam na oszczędny makijaż. Tylko czarne cienie. Nie mogłam się specjalnie stroić. Ojciec ubrał koszulę i krawat. Zaczęłam się zastanawiać czy ma coś innego w swojej garderobie.

Zbiegłam na dół i czekałam przy oknie z niepokojem. Z nerwów zaczęłam wykręcać swoje palce.

- Spokojnie córeczko. - Uśmiechnął się tata, kładąc mi dłoń na ramieniu.

- Nie pomagasz. - Zgromiłam go wzrokiem. Wycofał się do kuchni.

Zobaczyłam jak kabriolet Anthony'ego parkuje przed domem. Dzień wcześniej wysłałam mu mój dokładny adres. A w tym momencie czułam, jak ulatuje ze mnie życie.

- Już jest... - Jęknęłam.

- No to idź się z nim przywitać, a ja wszystko przygotuję. - Zawołał tata z kuchni.

Jakim cudem on to usłyszał?

Otworzyłam drzwi i wyszłam przed dom.

Anthony ubrał swoją kurtkę klubową co mimo wszystko mnie pocieszyło. Może pogadają z tatą o sporcie. Miał jasne dżinsy i pasujące pod kolor kurtki bordowe buty.

- Cześć. - Przywitał się, podchodząc do mnie. Był bardziej wyluzowany niż przypuszczałam.

Brązowe włosy miał niechlujnie ułożone ale nie odejmowało mu to urody. Czułam od niego zapach wody po goleniu. Starannie się chyba przygotował.

- Nie stresuj się tak. - Wyszeptał. - Jestem dobrym aktorem. Weź głęboki oddech.

Zrobiłam tak jak poradził. Odetchnęłam i złapałam go za rękę. Splótł nasze palce.

- Masz lodowate dłonie. - Mruknął chłopak.

- To od serca idzie. - Bąknęłam.

Weszliśmy do środka.

Ledwo wkroczyliśmy do jadalni, a już zostaliśmy powitani przez ojca.

- Tato, to jest Anthony. Mój... chłopak. - Wycedziłam.

- Dzień dobry. - Przywitał się Anthony. Puścił mnie na co mi ulżyło i wyciągnął rękę do mojego ojca.

Tata przyjrzał mu się uważnie, po czym uśmiechnął się i uścisnął mu dłoń.

- Witaj chłopcze. Cieszę się, że mogę cię wreszcie poznać. - Powiedział.

- Wzajemnie. - Odparł Anthony.

- Usiądźcie proszę. Jedzenie jest już gotowe. - Zaprosił nas do stołu.

Anthony jak prawdziwy dżentelmen odsunął mi krzesło. Usiadłam, dziękując mu uśmiechem. Sam zajął miejsce obok mnie a tata naprzeciwko nas.

Na talerzach znajdowały się najróżniejsze potrawy. Sałatki, steki, lasagne, frytki, szaszłyki, makaron z serem...

- Nałóżcie sobie co chcecie. - Uśmiechnął się. Sam wziął na talerz kawałek lasagne.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz