2.

1.1K 44 2
                                    

Do środka wszedł chłopak. Uwaga pozostałych była zwrócona tylko i wyłącznie na niego. Do tego stopnia, że nawet odwrócili spojrzenia od swoich smartfonów. Cóż się zresztą dziwić. On przykuwał wzrok. I widać było, że mu się to podobało. Ręce miał schowane w kieszeniach swojej skórzanej kurtki. Bez jakiegokolwiek słowa stanął koło biurka Hollanda i oparł się o nie. Jak gdyby nigdy nic. Nie powiedział nawet dzień dobry.

Gapiłam się na niego z wytrzeszczonymi oczami. To on miał być tym nowym uczniem?! Serio?

Przyglądałam mu się uważnie.

Miał gęste czarne włosy w kompletnym nieładzie a niesforne kosmyki odstawały mu na wszystkie strony, zupełnie jakby też przed chwilą wstał z łóżka. Nadawało mu to niechlujnego aczkolwiek atrakcyjnego wyglądu. Jego wzrok był bardzo pewny siebie. Chłopak cieszył się uwagą, którą zdobył. Obserwował wszystkich uważnie swoimi ciemnymi oczami. Dosłownie skanował pomieszczenie. Zmarszczył brwi, przez co jego twarz nabrała surowości. Miał wyraźnie widoczne kości policzkowe i dobrze zarysowaną szczękę. Przypominał Johnny'ego Deppa w czasach jego młodości. A ja byłam fanką Johnny'ego i Piratów z Karaibów.

Zauważyłam, że chłopak miał niewielkie kolczyki w uszach i kolczyk w dolnej wardze. Odruchowo przygryzłam swoją.

Ubrany był od stóp do głów na czarno. Pod kurtką miał koszulkę z logo jakiegoś rockowego zespołu. Jego spodnie były poszarpane w niektórych miejscach i nosił trampki z niestarannie zawiązanymi sznurówkami.

- Dzień dobry. - Niezręczną ciszę przerwał w końcu pan Holland. Nawet jeśli jego twarz nie ukazywała zdziwienia, to ja doskonale wiedziałam, że nauczyciel był co najmniej zszokowany. Chyba nie tego się spodziewał. Zresztą, jak my wszyscy.

Chłopak nic się nie odezwał, za to wśród dziewczyn wywołał wielkie poruszenie. Ja sama nie mogłam oderwać od niego wzroku. Pamiętałam tylko, że ta dziewczyna z przodu usilnie próbowała coś do mnie powiedzieć. Ale mój mózg się w tamtym momencie wyłączył.

- Powitajcie wszyscy waszego nowego kolegę. To Mayson Stevens. - Holland wskazał na nowo przybyłego. - Może zechcesz nam coś o sobie powiedzieć?

Nauczyciel mówił spokojnym i poważnym głosem, ale coś mi mówiło, że w duchu już się obawiał, że natrafił na kogoś mojego pokroju, albo nawet gorszego. A ten chłopak wyglądał na trudny przypadek.

Wyczuwałam wyzwanie. I może to sprawiło, że czułam to dziwne przyciąganie do niego. Oczywiście wygląd robił swoje, był dodatkowym atutem. Ale coś w nim sprawiało, że mnie zainteresował. Być może była to moja wewnętrzna Matka Teresa, ta sama, która chciała żebym została kuratorką sądową i pomagała ludziom z problemami.

Ta sama, która sprawiała, że ciągnęło mnie do złych chłopców, którzy tylko mnie krzywdzili i łamali mi serca.

Gdy Mayson się odezwał, przyciągnął jeszcze większą uwagę wszystkich. A myślałam, że bardziej się już nie dało.

- Taa... Nie sądzę. - Jego rozbawiony głos brzmiał melodyjnie i przyciągał jak magnez. Spojrzał na dziewczynę siedzącą w pierwszej ławce i puścił do niej oczko, gdy zauważył jak mu się przyglądała. Zachichotała nerwowo.

Jego zachowanie i bezczelność wprawiły nauczyciela w takie skonsternowanie, że zaczęłam naprawdę podziwiać tego całego Maysona. Co więcej, utwierdzało mnie to tylko w tym, o czym myślałam.

Aczkolwiek wydawało mi się, że same zainteresowane wiedziały o nim coś więcej. Coś, o czym ja nie wiedziałam. A ja nie lubiłam żyć w niewiedzy.

I nagle dotarły do mnie słowa tej dziewczyny. Zrezygnowałam z takiego chłopaka. Z kogoś, do kogo sama teraz czułam jakieś irracjonalne i głupie przyciąganie. Moja głupota była niczym studnia bez dna. Mogłam chociaż poczekać i zobaczyć jak wygląda, a dopiero potem rezygnować.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz