24.

726 34 6
                                    

Trener Smith, był tak szczęśliwy zwycięstwem drużyny, że wbrew decyzji dyrektora, postanowił urządzić imprezę na sali gimnastycznej. Ja wiedziałam, że ten człowiek był szalony, ale teraz już kompletnie zwariował. I szczerze mówiąc, właśnie za to go szanowałam.

Z sali dobiegała głośna muzyka. Wszędzie walało się kolorowe confetti, zapewne jeszcze z wczoraj. Cheerleaderki tańczyły, starając się przy tym wyglądać seksownie a towarzyszyli im nieskacowani członkowie drużyny. Oczywiście Victoria też tu była, chociaż nie powinna, co bardzo mnie irytowało. Powinnam później się zastanowić, co zrobić z tym nagraniem...

Moje trzy gwiazdy trzymały się na uboczu opróżniając bufet, który trener nam przygotował. Swoją drogą bardzo smaczne były te przekąski. Sama cichaczem wsunęłam z siebie chyba z dziesięć mini kanapeczek.

Sylwetka Maysona, gdzieś mi mignęła na balkonie. W tamtym jednak momencie, wolałam bawić się razem z innymi.

- Słuchajcie mnie wszyscy! - Krzyknął trener, stając na ławkę. - Nasz puchar zajął już godne miejsce w gablocie, pięknie ją zdobiąc. Jest symbolem zwycięstwa i ciężkiej pracy jaką włożyliście w to wszystko chłopaki. Jestem z was dumny! Czuję się wzruszony, że mogę się nazywać waszym trenerem! A teraz świętujmy i bawmy się! Zatrzęśmy tą salą!

Trener zeskoczył z ławki tak gwałtownie, że omal nie stracił równowagi przy lądowaniu. Widać, że się wczuł. Pokiwałam głową rozbawiona.

Muzyka rozbrzmiała głośniej i nawet ja zaczęłam tupać nogą do jej rytmu.

- Mogę prosić do tańca? - Usłyszałam za sobą głos Anthony'ego.

Odwróciłam się błyskawicznie.

- Ja nie tańczę. - Odpowiedziałam szybko. - Tylko podeptałabym ci stopy.

Obydwoje zaśmialiśmy się. Mimo to nadal czułam się nieco skrępowana, mając w głowie to, co mi wtedy powiedział...

Anthony miał na sobie swoją klubową kurtkę i dżinsy. Markowe buty sportowe wyglądały na drogie i niedawno czyszczone, więc jeszcze większa szkoda byłoby je ubrudzić moimi nieudolnymi krokami tanecznymi. Zmierzwione brązowe włosy i worki pod oczami świadczyły o tym, że chłopak najprawdopodobniej zarwał noc na dobrej zabawie.

- A miałem taką nadzieję... - Uśmiechnął się słabo.

- Masz mnóstwo dziewczyn dookoła. – Pokazałam ręką na tłum cheerleaderek. Zobaczyłam jak jedna z nich idzie z Landenem do męskiej szatni. Rozglądali się przez moment, a potem zamknęli za sobą drzwi.

- Co oni robią? - Zapytałam. Anthony spojrzał w tym samym kierunku co ja.

- Pewnie idzie go rozładować... - Wzruszył ramionami. Spojrzałam na niego pytająco.

- Co masz na myśli? - Nie za bardzo to wszystko rozumiałam.

- No nie mów, że się nie domyślasz. Nie pomyślałbym, że z ciebie takie niewiniątko. Jeśli ci podpowiem, że dobierze mu się do spodni? - Jego uśmiech się poszerzył i przez tą chwilę ponownie wyglądał jak dobrze mi znany dupek.

- Błeee! - Zorientowałam się już co tam się będzie działo. Wzdrygnęłam się, co było może trochę dziecinne. No ale trzeba się szanować, no ludzie!

- Hahaha! Zabawna jesteś. To normalne po meczach. Zwłaszcza jeśli przy tym zawodnicy awansują. Cheerleaderki zrobią wszystko by się z nami spotykać. Gwarantuje to dla nich awans społeczny, rozumiesz. - Wyjaśnił jedną z tych dziwnych reguł panujących w tej ich "grupie".

Kiwnęłam tylko głową. Chociaż była to dla mnie zwyczajna głupota.

- Trenerowi to nie przeszkadza? - Spytałam.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz