26.

740 32 2
                                    

Jeśli to sen, to niech nikt mnie budzi! Błagam.

To wszystko było dla mnie takie dziwne. Od mojej pamiętnej ''kłótni'' z Maysonem minęło kilka dni. Na początku nie wiedziałam co robić, ale weekend dał mi czas do przemyśleń. Ciężko mi było jednak zachowywać się po tym wszystkim normalnie. Kto by pomyślał, że to będzie moim problemem? Zawsze myślałam, że będzie nim więzienie. Ewentualnie poprawczak.

Nigdy bym nie pomyślała, że w taki sposób stanę się dziewczyną znanej gwiazdy rocka. Chociaż nie było to oficjalne chodzenie, nie przeszkadzało nam to. Nie potrzebowaliśmy żadnych wypowiedzianych formułek i tych innych pierdół. On był mój a ja byłam jego. A przynajmniej tak myślałam i tego byłam pewna.

Odkryłam też, że jeśli często się czerwienię to ludzie myślą, że mam gorączkę...

- Ile mam cię jeszcze przepraszać? Dobrze wiesz, że zachowałem się jak debil. Nie powinienem był wtedy tak na ciebie krzyczeć. - Dalej wiercił mi dziurę w brzuchu o tą sprawę z środowej imprezy na sali gimnastycznej, a był już poniedziałek. Poza tym nie byłam za to na niego zła. - Ale jak pomyślę o tym co się później między nami wydarzyło... Od dłuższego czasu nie przeżyłem czegoś takiego.

Stanęłam jak wryta na środku korytarza i popatrzyłam się na niego. Zaraz miała się zacząć pierwsza lekcja, ledwo zaczął się dzień a on mi już z tymi swoimi tekstami wyjeżdża.

I jak ja mam po tym normalnie na zajęciach siedzieć i jeszcze skupiać się na tym co mówi nauczyciel?

- A nie przeprosisz mnie za ten artykuł w gazetce szkolnej i nasze zdjęcie? - Prychnęłam.

Nie spodziewałam się, że nasza szkolna redaktorka zdąży zrobić z tego sensację. Oczywiście żadne z nas nie zgodziło się na przeprowadzenie "niewielkiego wywiadu" i oficjalnie nie zostaliśmy na niczym złapani. Ale ona już zdążyła zrobić z nas "parę roku" i napisać o nas tekst na całą stronę.

- Powinienem był coś takiego przewidzieć... Ale przecież to nie moja wina, że złapała nas w momencie gdy akurat chciałem cię... - Zaczął.

- Stop! - Uniosłam rękę do góry. - Sama ją zaskarżę. Albo zniszczę jej aparat, dyktafon i laptop. Nieważne. Na tamtym zdjęciu wyszłam grubo.

- Oddychaj Rose. Masz zamiar mi tu wybuchnąć? - Zapytał Mayson przyciągając mnie do siebie. - To tylko zdjęcie i głupi artykuł.

Odruchowo rozejrzałam się dookoła. Kiedy tylko chłopakowi zbierało się na czułości, robiłam się czujna jak pies myśliwski. Od kiedy przyznał, że nie może beze mnie wytrzymać, dosyć często nie mógł utrzymać rąk przy sobie. Ja natomiast musiałam się rozglądać, by tylko uniknąć Victorii albo Anthony'ego. O ile nie przejmowałam się fankami Maysona, wręcz przeciwnie, uwielbiałam je wkurzać to na tą zdzirę musiałam uważać. Pałała do mnie dużymi pokładami nienawiści i byłam przygotowana na jej ewentualną i prymitywną zemstę. No i nie chciałam sprawiać przykrości Anthony'emu. Już po ukazaniu się tego cholernego artykułu w gazetce, chłopak zaczął trzymać się na dystans, ale dalej zostawiał mi słodycze na stołówce. Nie musiał dodatkowo przeze mnie cierpieć.

Nie wierzę, że do tego doszło...

- Jestem po prostu trochę zdenerwowana... - Mruknęłam, wywracając oczami.

- Tak? A czym? - Dopytywał, jakby wcale nie wiedział jak na mnie działał.

- Och, zamknij się. – Powiedziałam i kiedy tylko upewniłam się, że nikogo znajomego nie ma na horyzoncie, popchnęłam go na szafkę i pocałowałam.

Za każdym razem było to tak samo ekscytujące uczucie jak za pierwszym. Może i możliwość bycia przyłapaną przez nauczycieli i dyrektora mnie tak podniecała. Zresztą jego też.

- Mmm... Niegrzeczna dziewczynka. - Powiedział przerywając pocałunek. - W szkole takie rzeczy?

Nie dał mi czasu na odpowiedź. Ponownie złączył swoje usta z moimi. Jego ręce zjeżdżały niżej. Poczułam jak lekko klepie mnie w tyłek. Złośliwie przygryzłam jego dolną wargę. Szybkim ruchem zamienił nas miejscami. Teraz to ja byłam przyciskana do metalowych drzwiczek. Spojrzał na mnie z tym swoim typowym uśmieszkiem na ustach. Położył jedną rękę na moim biodrze a drugą oparł o jedną z szafek. Nachylił się i pocałował mnie w szyję. Chłód metalowego kolczyka przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze. Zakryłam usta ręką, by przypadkiem nie wydać z siebie żadnego jęku. Mayson uważnie obserwując moją reakcję pocałował mnie za uchem. To wszystko było dla mnie zbyt intensywne.

- Nie musisz się przy mnie powstrzymywać... - Wyszeptał, łapiąc lekko zębami za płatek mojego ucha.

Matko Boska...

Znów przeniósł się pocałunkami na moją szyję. Czułam jednocześnie lodowaty kolczyk i jego gorący język na mojej skórze. Moje dłonie zacisnęły się na jego koszulce.

- Wiem, że chciałabyś ją ze mnie zedrzeć ale jesteśmy w miejscu publicznym kochanie. – Odparł rozbawiony.

On to mnie uwielbia irytować... Bezgranicznie.

- Ekhem! - Usłyszeliśmy głośne chrząknięcie.

Mayson oderwał się ode mnie i odwrócił. Za nim stała Sonia, patrząc na nas groźnie ze skrzyżowanymi ramionami i do tego tupiąc nogą. Pokazała mi na zegar wiszący na ścianie naprzeciwko, który wskazywał, że zaraz zacznie się pierwsza lekcja. Dosłownie za minutę. Potem wskazała na szafkę o którą się opierałam.

Poczułam się lekko zakłopotana.

- Musicie przy mojej szafce to robić, ja się was kurwa pytam? - Zapytała.

- Nie denerwuj się tak, bo ci żyłka pęknie. - Powiedział rozbawiony Mayson odsuwając się. Zrobiłam podobnie.

- Żeby tobie coś nie pękło Stevens... - Warknęła dziewczyna.

Otworzyła swoją szafkę i wyciągnęła książki, w tym słynny podręcznik do socjologii. Zamknęła drzwiczki z hukiem i zmierzyła chłopaka wzrokiem.

Oddaliła się bez słowa.

- Ona mnie chyba nie lubi... - Roześmiał się chłopak.

- Nie. Skądże. Wydaje ci się. - Uśmiechnęłam się do niego. - A teraz chodź, bo spóźnimy się na lekcję.

Ruszyłam powoli w tym samym kierunku, w którym przed chwilą szła moja koleżanka. Mimo wszystko nie chciałam rozpoczynać dnia od awantury z Hollandem. Potem przez cały tydzień chodził nabuzowany i mścił się na każdym kogo spotkał. Nawet na biednym bibliotekarzu, który musiał później znosić jego humory i wysłuchiwać jak to narzeka na "tą zbuntowaną młodzież". A to tylko jedno z łagodniejszych określeń jakim nas nazywał.

Mayson zrównał krok z moim i poczułam, jak delikatnie łapie mnie za rękę. Zaskoczyło mnie to. Popatrzyłam na niego, a ten tylko uśmiechnął się do mnie.

- Czym dzisiaj zamierzasz wkurzyć pana Hollanda? - Zapytał zaciekawiony chłopak, jakby wyczytał o czym myślałam.

- Jeszcze nie wiem. - Puściłam mu oczko.

- Moja diablica. - Pokręcił głową i roześmiał się.

- Moja gwiazdka rocka... od siedmiu boleści. - Dodałam.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz