34.

579 27 0
                                    

 - A oto i moje królestwo. - Drzwi otworzyły się i Mayson zaprosił mnie do środka.

Jego dom był naprawdę duży. Bardziej spodziewałam się po nim jakiejś małej i ciasnej kawalerki, niż czegoś takiego. Ku mojemu zdziwieniu nie widziałam żadnych kartonów ani pudeł. Wszystko było już prawie urządzone. A mieszkał tu zaledwie od półtora miesiąca.

Nie było bałaganu. Ciekawiło mnie, jak wyglądał jego pokój...

- Na razie jesteśmy sami. Chłopaków jeszcze nie ma, ale zaraz powinni się pojawić. - Wyjaśnił Mayson zdejmujac swoją kurtkę i odrzucając ją gdzieś na bok.

Zerknęłam na małą szafkę, na której stało zdjęcie oprawione w ramkę. Chwyciłam je i przyglądnęłam się mu z ciekawością.

Przedstawiało małego chłopca, na oko siedmioletniego. Miał ciemne włosy i uśmiech na twarzy. Na nosie miał duże okulary. Ubrany w żółtą koszulkę trzymał w dłoniach małego robota.

- To twój brat? - Zapytałam.

Mayson podszedł do mnie szybko i wyrwał mi fotografię z ręki. Nagle spoważniał. W jego oczach dostrzegłam wściekłość.

- Nie. To ja. - Powiedział krótko, odkładając ją na miejsce.

Byłam w szoku. I tu chodziło nie tylko o jego dziwne zachowanie. Aż tak bardzo się zmienił. W życiu bym nie pomyślała, że to mógłby być on. Ciężko doszukać się podobieństwa między nim, a chłopcem ze zdjęcia.

- A twoi rodzice? - Spytałam rozglądając się dookoła. Byłam pewna, że zaraz się natknę na któregoś z nich.

- Pracują. - To było jedyne, co wypowiedział. Patrzyłam na niego w oczekiwaniu, że może rozwinie swoją wypowiedź. Na próżno. Ten chłopak był jedną wielką tajemnicą.

- Daj, odwieszę twoją kurtkę. - Powiedział, chcąc zmienić temat. Z lekkim uśmiechem ściągnęłam ją z siebie i podałam mu.

Chłopak gapił się na mnie z otwartą buzią. Powoli zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Zatrzymał się na dłużej na dekolcie i rozpiętych guzikach koszuli, potem zjechał spojrzeniem na spódniczkę i uda. Po raz pierwszy zobaczyłam jak się lekko czerwieni. W głowie zaczęły pracować mu mechanizmy. Zresztą nie tylko w głowie.

- Jasna cholera... - Wyszeptał. Rzucił kurtkę na krzesło i podszedł do mnie.

Popchnął mnie lekko na ścianę i zaczął całować. Od razu owinęłam ręce wokół jego szyi. Jego kolczyk sprawiał, że z każdą chwilą wzrastało we mnie podniecenie. Nasze języki walczyły ze sobą i to on zaczął nade mną dominować. Jego ręka powędrowała pod moją koszulę i teraz dotykał palcami mojego stanika.

- Zdradzisz mi wreszcie gdzie masz kolczyk? - Wyszeptał zmysłowo do mojego ucha.

- Będziesz musiał mnie rozebrać, żeby się przekonać. - Wyszeptałam, przejeżdżając językiem po krawędzi jego ucha. Postanowiłam przejąć inicjatywę.

Zaczęłam ocierać się o jego spodnie. Moje usta dotykały jego szyi. W pewnym momencie usłyszałam tłumiony jęk. Zaczęłam atakować to miejsce pocałunkami i językiem. Dźwięki stały się głośniejsze i już ich nie kontrolował. Powędrowałam ręką pod jego koszulkę. Dotknęłam umięśnionego brzucha chłopaka.

A szerszenie zaczęły mieć w moim brzuchu okres godowy.

Przerwałam na chwilę by na niego spojrzeć. Zobaczyłam błysk w jego ciemnych oczach. Nie wykonał żadnego ruchu. Mimo to wiedziałam, że nie podobało mu się to, że przestałam.

- Rose... - Wyszeptał.

Zamknęłam mu usta pocałunkiem.

Opuszkami palców zaczęłam pieścić jego skórę. Puls mu przyśpieszył. Podniecała mnie ta władza nad nim.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz