50.

878 44 7
                                    

 Zbliżała się ostatnia lekcja. I koniec. Dzisiejszy dzień był męczący ale mogłam go uznać za udany i bardzo pracowity. Lepiej być nie może.

- Rose! - Anthony pomachał do mnie.

A jednak może być lepiej.

Podszedł do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Coś taki wesoły? - Zapytałam.

- Mam dobre wieści. Postanowiłem wziąć sobie twoją radę do serca i skontaktować się z ludźmi, którzy byli wtedy na meczu. Naprawdę są mną zainteresowani! Mają również dla mnie ciekawą ofertę! - Wyjaśnił.

- To nie koniec dobrych wiadomości na dziś! - Oznajmiłam.

- Tak? - Zaciekawił się.

- Sprawa załatwiona. Victoria da ci spokój. Tobie i twojej rodzinie. - Powiedziałam.

Przez chwilę patrzył na mnie z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy.

- Ale... jak? - Zapytał.

- Techniki mediacyjne. Nie wnikaj. - Uspokoiłam go. - W każdym bądź razie, ona nie ma już tego nagrania. I zerwie wszelkie kontakty z twoim ojcem.

Chłopak przytulił mnie do siebie tak mocno, że niemal połamał mi żebra.

- Anthony... dusisz mnie. - Wykrztusiłam.

Odsunął się ode mnie. Było na nas skierowane parę ciekawskich spojrzeń.

- Boże Rose, nawet nie wiem co powiedzieć. Tyle dla mnie w tym momencie zrobiłaś. - Odparł.

- Drobnostka. - Machnęłam ręką.

- Jesteś niezastąpiona. - Wyznał. Rozejrzał się dookoła. - Co teraz z nami będzie?

Powiedział to tak cicho, że ledwo to usłyszałam.

- A co ma być? - Palnęłam głupio.

- No wiesz... Tak jak wspominałem wtedy u ciebie w pokoju, chcę z tobą być. Tak na serio. - Powiedział.

Miejsce szerszeni zajęły motylki. Masa kolorowych motylków.

- Ja też chcę z tobą być głuptasie - uśmiechnęłam się.

- Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała się z tym afiszować... Zwłaszcza po tym, co się ostatnio wydarzyło... - Powiedział niezręcznie.

- Masz na myśli ten pocałunek z Maysonem na scenie przed całą szkołą? - Zapytałam.

Przytaknął.

Wywróciłam oczami i westchnęłam.

Stanęłam na palcach, przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Na początku był zdziwiony ale dosłownie po kilku sekundach poczułam jak jego ramiona owijają się wokół mojej talii i zaczyna odwzajemniać pocałunki. Usłyszałam zdziwione okrzyki pozostałych i szepty. Masa uczniów na nas patrzyła. Uśmiechnęłam się. Anthony również się uśmiechnął. Czułam to. Nie zamierzaliśmy jednak przestać się całować.

Właśnie złamałam trzy podstawowe zasady. Po pierwsze: szkolny zakaz całowania się publicznie. Po drugie: zakaz moralny, który mówił mi, że nie należy całować się na oczach byłego, a Mayson teraz gapił się na nas razem z panią od chemii z którą się przed chwilą kłócił. I po trzecie: zakaz moich przyjaciółek, które mówiły mi, że mam się z nim nie spotykać i nie były teraz zadowolone oglądając tą scenę.

Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka zasad, które w tym momencie złamałam.

Czy się tym przejmowałam? Wcale nie.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz