11.

832 35 1
                                    

Thomas był wściekły i to bardzo. Zachowywał się tak, jakbym go co najmniej zdradziła. Nie dało się z nim porozmawiać, a żadne logiczne argumenty i zapewnienia do niego nie przemawiały.

W sumie to nawet go rozumiałam. On traktował to miejsce jako bezpieczny sekret a ja tak po prostu go komuś wyjawiłam. I to nie byle komu, bo innemu facetowi. Mógł poczuć się zazdrosny.

Tłumaczenie starszego chłopaka było trochę żenujące, ale już taka byłam. Chroniłam wszystkich, tylko nie siebie.

Zresztą, nie tylko z jednym wkurzonym samcem musiałam się użerać.

- Cholera! - Anthony kopnął w szafkę obok, zwracając na nas uwagę innych. Jakbyśmy nie byli wystarczającym tematem plotek... Swoją drogą, to ludzie mieli ciekawe teorie i bardzo wybujałą wyobraźnię. Takich historii na swój temat, to ja dawno nie słyszałam.

Zerknęłam znad drzwiczek na wgłębienie, które pojawiło się od jego buta. Ciekawe czy on za to w ogóle zapłaci... I co na to właściciel lub właścicielka uszkodzonej szafki.

- No i czym ci ta kolejna szafka zawiniła... - Westchnęłam chowając swoje podręczniki i biorąc potrzebny zeszyt.

W odpowiedzi usłyszałam coś co było pomieszaniem warknięcia, tłumionego okrzyku i jakiegoś niewyartykułowanego przekleńtwa.

- Niszcząc mienie szkolne nie przekonasz dziewczyn, że nie jesteś agresywny, zdajesz sobie z tego sprawę? - Powiedziałam przyciskając zeszyt do piersi. Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego.

Szczerze mówiąc, to z trudem udało mi się zapanować nad śmiechem, gdy widziałam tą jego wściekłość. No ale musiałam udawać, że o niczym nie wiedziałam i nie miałam nic wspólnego z wczorajszą nieudaną akcją pobicia. Dalej nie mogłam uwierzyć, że to wszystko mi wyszło.

Jak wróciłam do domu zauważyłam, że Mayson zaobserwował mnie na Instagramie i nawet polubił mi kilka zdjęć. Nie powiem, wywołało to uśmiech na mojej twarzy, ale nie mogłam też się przesadnie ekscytować i reagować jak jego fanki. Miałam swoje własne plany względem niego. Chciałam się dowiedzieć, co takiego ukrywał.

- Prawie spóźniłem się przez niego na trening! Czekaliśmy wczoraj godzinę, a ten nawet się nie pojawił! Przecież nie ma innego wyjścia z tej przeklętej szkoły! - Anthony dość głośno okazywał swoje niezadowolenie. Żywo gestykulował przy tym rękami.

Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. Byłam genialna.

- I co ja mam ci na to poradzić? Nie jestem cudotwórcą. Trzeba było najpierw pomyśleć. - Wzruszyłam ramionami. - Z drugiej strony to był debilny pomysł z tym pobiciem.

Anthony przestał się rzucać jak wściekłe zwierzę i spojrzał na mnie. Wziął głęboki oddech i zaczął iść ze mną ramię w ramię szkolnym korytarzem. No, nie dosłownie bo przy jego wzroście to sięgałam mu do klatki piersiowej. Reszta już nade mną górowała i wymagała ode mnie zadzierania głowy, przez co bolał mnie kark.

- Pomyśl... - Ściszyłam głos. - Pobiłbyś chłopaka, którego dziewczyny w tej szkole uwielbiają. Myślisz, że zrobiłbyś sobie tym dobrą reklamę? Może i twoi rodzice poprosiliby dyrektora żeby jak zwykle wam odpuścił i wszystko zatuszował, ale w oczach pozostałych byłbyś skończony do końca życia.

- Niezłe masz o mnie zdanie. - Burknął koszykarz.

- Po prostu stwierdzam fakty. - Wzruszyłam ramionami. - Już i tak cię mają za damskiego boksera.

- Ten tydzień jest posrany...

- Z tym się zgodzę. - Przytaknęłam mu.

Miałam wrażenie, że wszyscy nas obserwowali. Szczerze, to zaczynałam mieć dosyć tego ciągłego bycia w centrum uwagi. Nie mogłam zrozumieć jak popularsi mogli to znosić.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz