POV. DRACO.
Akurat wyszedłem z gabinetu profesora, ponieważ go tam nie było. Dlatego nie zajęło mi to dużo czasu.
Zobaczyłem, że Quello powaliła rudego i w jednej chwili poczułem do niej nieopisaną sympatię.
Zacząłem się śmiać i pochwaliłem to co zrobiła, na głos.
- Czy was powaliło?! - krzyknął rudzielec. Ciągle siedział na podłodze, ledwo utrzymując równowagę.
Harry w jednej chwili zjawił się przy nim i pomógł mu stanąć na nogi.
- Co się właśnie stało? - Zapytała Luna jakby nigdy nic. Nawet nie wiem, kiedy się tutaj zjawiła.
- Ron miał wypadek. - Blondynka odpowiedziała zamiast mnie. Uśmiechnęła się i wymineła wszystkich i ruszyła do wyjścia ze szkoły.
Poszedłem za nią. Jest tutaj nowa i pewnie mogłaby się jeszcze zgubić.
- To było coś! - krzyknąłem, kiedy ją tylko dogoniłem. Była o głowę ode mnie niższa.
- Wiem. Zawsze to co robię jest świetne! - odpowiedziała widocznie z siebie dumna.
Zaczynam ją chyba lubić. Zaśmiałem się w duchu za tą myśl.
-Po co za mną idziesz? - zapytała w końcu.
- Przypilnować.- odpowiedziałem jej i dalej szliśmy w ciszy, która nie była nawet krępująca.
Podobało mi się to, że przebywając z nią nie muszę nic mówić, tylko być.
Ona pewnie tak nie myśli.
Doszliśmy w końcu do wielkiego drzewa na początku zakazanego lasu. Nie powiedziałem jej gdzie się znajdujemy, bo zapewne chciałaby wrócić do zamku, a chciałem z nią chwilę pobyć i dowiedzieć się jaka jest, kiedy nikogo przy niej nie ma.
-Co się tak patrzysz? - zapytała, kiedy zorientowała się, że spoglądam na nią. Prawda jest taka, że akurat najbrzydsza nie była i lubiłem na nią patrzeć.
-Nie patrzę. - prychnąłem i wzruszyłem ramionami jakby nigdy nic.
-Właśnie widzę.
Westchnąłem głośno. Może jest ładna, ale wkurza.
Teraz się zastanawiam, czy to był dobry pomysł, żeby przebywać z nią sam na sam.
- Przepraszam, po prostu coś mnie trapi od dłuższego czasu i nie mogę o tym zapomnieć. - Westchnęła. Spojrzałem na nią zainteresowany tym, co ma mi powiedzieć, albo raczej co chciałbym usłyszeć.
- O co chodzi?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł o tym rozmawiać, bo żadna osoba o tym nie wie.
- Mów. Zaufaj mi. - Próbowałem coś od niej wyciągnąć, ale coś czuję, że to nie będzie takie proste.
- Nie chcę.
- Celina, no dalej. Nie jestem taki zły jakim mnie malują.
- No nie wiem. Nie jestem co do tego przekonana.
- Uwierz mi. Jestem osobą, której możesz dziś zaufać. - Uśmiechnąłem się ciepło w jej stronę.
- Dziś? - Zaśmiała się.
- Nie wiem, co będzie jutro. - zażartowałem nadal mając uśmiech na twarzy.
- Mi możesz powiedzieć. To zostanie między nami i mogę ci to obiecać, jeśli tego będziesz chciała. Może będę umiał jakoś ci pomóc i będziesz czuła się przez to dużo lepiej?
- No dobrze... Może i masz rację, Draco.
Znowu użyła mojego imienia, co było miłą odmianą. Zazwyczaj uważają mojego nazwiska.
- Czuję, że nie należę do tego świata. Ponadto usłyszałam, jak moja matka z kimś rozmawiała na ten temat. Nie rozumiem o co chodzi, ale boję się, że może stać mi się krzywda. - powiedziała na jednym wydechu.
- Jak to nie należysz do tego świata?
- Czytałeś kiedyś o czarodziejach, którzy zostali uwięzieni w innych wymiarach przez to, że ktoś z ich bliskich coś zrobił? Tak jest zapewne ze mną, a moja rodzina, tak naprawdę nie jest moją rodziną.
Zdziwiła mnie mocno tym stwierdzeniem. Myślałem, że powie coś w stylu, że martwi się o to, że się nie przystosuje do Hogwartu. A tu poważna sprawa.
- Czytałem, ale nie rozumiem jaki to ma związek z tobą.
- Tak się składa, że mam przebłyski jakiejś wiedzy, ale nie umiem tego skleić w całość. A bardzo by mi to pomogło.
- Posłuchaj. W takim przypadku to możesz jedynie czekać. Nic więcej się nie da zrobić w tej sprawie. Uwierz mi. - powiedziałem tylko prawdę, bo na nią zasługiwała. Możliwe jest to, że nie zostanie tutaj na wieczność, możliwe jest też to, że może zniknąć w każdej chwili.
- Dasz mi coś po sobie? - zapytałem, a ona zrobiła dziwną minę.
- Po co ci?
- Jakbyś zniknęła, będę cię szukał. Obiecuję. - przyznałem się, bo uznałem, że nie ma sensu kłamać w tej sprawie. Ona potrzebuje pomocy, a nie pocieszenia. A ja wiem jak mam jej pomóc. Mogę ofiarować to.
Dziewczyna spojrzała na swoją kieszeń i wyciągnęła drobne złote kuleczki.
- Nie zgub tego tylko. To są moje kolczyki, które dostałam od mojego dziadka, kiedy skończyłam dziesięć lat. Nie chcę ich stracić. - powiedziała cicho, tak jakby się wstydziła tego skąd ma daną rzecz.
CZYTASZ
Kim jestem? | Draco Malfoy |
Fanfiction- Jak mnie nazwałaś? - Zapytał zdenerwowany, ale jakoś się tym nie przejełam. - Pokraką? Bo kim innym możesz być? - Zakpiłam z niego, tak jak to mam w naturze. - Pożałujesz tego, szujo! I odszedł... Historia należy do Draco i uroczej siedemnasto...
