Nigdy jeszcze nie wydawało mi się, żeby czas nagle tak bardzo zwolnił. Kiedy widziałam spadającego blondyna poczułam, jak żołądek podchodzi mi do gardła, a serce na chwilę przestaje bić, oczy nie zamykają się, tylko obserwują wszystko uważnie. Zaczynam w jednej chwili płakać i już nic się dla mnie nie liczy. Wiem, że nie potrafię latać na miotle, ale mimo wszystko biorę ją do ręki, kiedy Ron mi ją podaję.
Oddetchnełam głęboko, bo chciałam nabrać w płuca najwięcej powietrza, jak się tylko da.
Usiadłam na niej i po prostu ruszyłam z ziemi. Bałam się, że spadne, ale uratowanie chłopaka było dla mnie najważniejsze.
- Dasz radę! - usłyszałam Rona. Bardzo mi tym wszystkim pomógł. Chyba znalazłam wtedy prawdziwego przyjaciela.W ostatniej chwili podleciałam pod Draco, który złapał się dłońmi miotły. Oboje prawie spadliśmy, bo ciężko było mi utrzymać miotłę. Poczułam drgania, bardzo mocne, dlatego postanowiłam jak najszybciej wylądować. Nigdzie jednak nie było na tyle bezpiecznie. Nie wiedziałam co robić. Draco zwisał z mojej miotły, a ja ledwo nad nią panowałam.
- Nie bój się! Wszystko będzie okej! Celino, musisz tylko wylądować! - krzyczał do mnie Draco, kiedy zauważył to, jak bardzo się denerwuje całą tą sytuacją.
W końcu znalazłam miejsce, które było prawie idealne.
Wylądowałam prawie, że idealnie na trawie, gdzie stała tylko Tonny i Cho.
Dziewczyna zaczęła klaskać, kiedy zeszłam z miotły, a Draco trzymał już mnie w ramionach, dziękując za ratunek.
- Jesteś wielka. - powiedział mi do ucha i złożył delikatny pocałunek na moim policzku, tak delikatnie, jak to robią dzieci mugoli w przedszkolu.
- Ty większy. - odparłam, a on się tylko zaśmiał i znowu przytulił najmocniej, jak się tylko dało.
Byłam szczerze szczęśliwa i dumna, że go mam.
- Brawo, Celinko. - powiedziała Tonny podchodząc do mnie pomału, dalej klaskając w dłonie.
- A dziękuję, to było bardzo ciężkie, ale udało się! - udałam ukłon i zaśmiałam się głośno.
- W końcu ci się udało. - Tonny była naprawdę ze mnie dumna. Widziałam to po jej oczach i szczerym uśmiechu.***
Powrót do szarej rzeczywistości jest najgorszy. Po tym wszystkim co się wydarzyło, czułam się zmęczona.
- Lepiej, że wszystko się tak skończyło. - powiedziała Hermiona, kiedy siedzieliśmy w holu, gdzie było pełno gruzu.
- Dobrze, że nic takiego nie stało się Harremu. Bałam się, że zginie, albo co gorsza... Ucierpi psychicznie. - Luna zrobiła minę, jakby się zastanawiała nad czymś.
- Tak, Luno. Bo to właśnie byłoby gorsze od śmierci. - zaśmiałam się i położyłam głowę na ramieniu Draco.
- Mam nadzieję, że szybko tutaj nie wrócimy. Wiecie, dłuższe wakacje, fajne zabawy, bez szkoły! - Fred zaczął się śmiać. Wszyscy pewnie się z nim zgadzaliśmy. Ja na pewno.~~~
Myślę sobie tak, czy by już wam nie powiedzieć.... 😂
Ta książka już pomału dobiega końca, ale planuje coś jeszcze. Mam już gotową okładkę i opis.
I teraz sprawa do was. Nie wiem, jak dać na imię głównej bohaterce, dlatego pozwolę wam wybrać imię.
Piszcie w komentarzach propozycje! 😃 wybiorę jedno imię 💕💕

CZYTASZ
Kim jestem? | Draco Malfoy |
Fanfikce- Jak mnie nazwałaś? - Zapytał zdenerwowany, ale jakoś się tym nie przejełam. - Pokraką? Bo kim innym możesz być? - Zakpiłam z niego, tak jak to mam w naturze. - Pożałujesz tego, szujo! I odszedł... Historia należy do Draco i uroczej siedemnasto...