Posiedzenie skończyło się po jakiś dwudziestu minutach, kiedy to wielki pan Krum przestał się kłócić z nauczycielką.
Ron krzyczał tylko na mnie, a ja siedziałam niewzruszona na fotelu.***
- Musisz się bardziej postarać, żeby mnie to zabolało. Uwierz mi, że to co właśnie mi powiedziałeś... Wcale mnie nie zabolało. Nawet nie poczułam najmniejszego bólu, albo poczucia winy.
- Czyli co, mówiłaś mi kłamstwa? Byłaś ze mną bo się nudziłaś? - zapytał zdezorientowany Fred, kiedy na jego zerwanie odpowiedziałam nu śmiechem.
- Posłuchaj. My do siebie nie pasujemy i nie mam pojęcia co ja robię w tym domu, bo to nie jest moje miejsce. Ogólnie ta szkoła nie jest dla mnie. Wszystko jest tutaj takie dopracowane. To nie dla mnie. - westchnęłam zrezygnowana i otworzyłam książkę do zielarstwa. Musiałam zrobić zadanie, nawet jeśli mnie to nie interesowało i było nudne.
-Przestań. Jeszcze nie dawno mówiłaś, że pasujemy do siebie i zgrana z nas para. Dodatkowo było ci ze mną dobrze, więc o co chodzi? - jego mina była straszna. Widać było, że cierpiał z powodu tej rozmowy, co nie do końca mnie uszczęśliwiło.
- Posłuchaj... Nie mogę z tobą być. Nie, bo kocham kogoś zupełnie innego. Nawet nie jesteście podobni. Nie mam pojęcia czemu akurat ty mnie zainteresowałeś, bo przecież jesteśmy różni. Ty jesteś totalnym przeciwieństwem mnie. Jesteś miły, lubisz się pośmiać z ludźmi, a ja? Nie lubię być miła i lubię się śmiać z ludzi. Nie z nimi. Ty masz w sobie wiele dobra, a ja prawie wcale. Jedyne co nas łączy to... To, że nasze życie jest zależne od Tego, którego imienia nie wolno wymawiać. Żyjemy jeszcze, bo nie zebrał wystarczającej mocy. Różnimy się i ty o tym wiesz. Ja wolę się uczyć i skończyć tą budę, ty zaś wolisz tylko jakoś przebrnąć przez to wszystko. No i ja nienawidze rudych. - na ostatnie słowo lekko się zaśmiałam. Taka była prawda, bo nie przepadałam za rudym kolorem włosów. Był nieco paskudny.
- Więc to tak?
- A myślałeś, że jak będzie? Wiecznie kolorowo i pięknie? Nie. Niedługo zacznie się wojna, a wiele osób zginie. Możliwe, że nawet któreś z nas. Nie chcę marnować czasu z kimś kogo nie kocham. Ty też w głębi duszy tego nie chcesz. Po prostu musisz mi uwierzyć. Wszystko się ułoży, jak wybaczysz mi to, że cię zostawiam, chociaż ja nie potrzebuje twojego wybaczenia. Tak po prostu byłoby łatwiej dla ciebie.Wzruszyłam ramionami i zamknęłam szybko książkę. Wstałam od stołu i wyszłam z biblioteki. Nie było tutaj praktycznie nikogo, a ja prawie się darłam.
Postanowiłam iść do swojego pokoju. Oby jak najszybciej uciec od Freda, który stał i patrzył na mnie błagalnym wzrokiem.Hej. Jest rozdział, bo poczułam się na siłach, by go napisać.
Nie wiem, czy sobie poradzę z tym wszystkim, bo troszkę mi ciężko, ale postaram się nie zawieszać żadnej książki.
Miłego dnia kochani.
CZYTASZ
Kim jestem? | Draco Malfoy |
Fanfiction- Jak mnie nazwałaś? - Zapytał zdenerwowany, ale jakoś się tym nie przejełam. - Pokraką? Bo kim innym możesz być? - Zakpiłam z niego, tak jak to mam w naturze. - Pożałujesz tego, szujo! I odszedł... Historia należy do Draco i uroczej siedemnasto...