🔹29🔹

3.4K 189 7
                                    

" Czasami mam wrażenie, że ludzie są tylko pustymi naczyniami, które trzeba jakoś napełnić. Szkoda tylko, że większość z nich ma dziury i wszystko co wartościowe i ważne ucieka przez nie."

Staram się opanować oddech, kiedy słyszę jak Draco i Tonny nalegają, by Fern powiedział co się wtedy stało.
To nie do końca jego wina, a raczej tak chcę sobie wmawiać. Ciągle go usprawiedliwiałam, odkąd pamiętam zawsze mógł polegać na mnie. Polegać na moich kłamstwach, przyjaźni, miłości i naiwności.
- No powiedz mu. - zaśmiała się Tonny, kiedy jej brat nadal milczał. Złapałam za swoje blond włosy i lekko je pociągnełam. Czułam, że zaraz wyjdzie wszystko na jaw, a po co Draconowi takie informacje na mój temat?
- Czego oczekujesz ode mnie? Pewnie, że powiem coś co może tylko mnie oczernić. - powiedział powoli chłopak. Wstał i patrzył teraz Draco prosto w oczy. Nie był zdenerwowany, już nie. Był raczej spokojny.
- Co się wtedy wydarzyło? - zapytał ponownie Draco. Nie da mu spokoju dopóki nie dowie się prawdy.
- Któregoś lata, a dokładniej ostatniego... - zaczęłam cicho. -... Poszliśmy z Fernem do takiego szałasu, który budowaliśmy, jako dzieci. Zawsze stał pusty.
Wszyscy patrzyli na mnie. Może było zdziwieni, że zaczęłam w ogóle tą historię.
- Celina kiedyś zniosła razem z Tonny i Perry sporo szmat, takich jak, np. kołdry, jakieś koce, nawet poduszki. Mieliśmy tam swój zakątek razem z Erickiem i dziewczynami. - dodał Fern.
- Zawsze chętnie tam chodziłyśmy, kiedy rodzice byli na nas wściekli. - powiedziała w końcu Tonny.
- No to raz poszliśmy tylko we dwoje tam. - Fern uśmiechnął się kiedy o tym wspomniał. - Byliśmy wtedy w sobie zakochani?
- Tak, zakochani. - przyznałam.
Draco spojrzał na mnie podejrzliwie, ale nic nie powiedział. Może nie wiedział co, albo nie chciał wyjść na potwora krzycząc na mnie przy nich?
- Weszliśmy do środka. Chwilę gadaliśmy, śmieliśmy się i wygłupialiśmy.
Fern znowu rzucił mi uśmieszek w stylu jakiegoś podrywacza, co wcale nie uszło uwadze blondyna, który patrzył na nas dziwnie spokojny.
- Zaczęliśmy się całować. - dodałam.
Tonny rozmrzona wpatrywała się w sufit. Draco zaś nic nie mówił, tylko patrzył na nas. Denerwowało mnie to.
- Usłyszałam jakieś krzyki, wybuchy, ale Fern powiedział, że pewnie ktoś robi sobie jaja i nie warto się tym przejmować. Posłucham go i wróciliśmy do całowania.
- I rozbierania.- powiedział dumny z siebie. Rudy zawsze taki był. Zadowolony z siebie i swojej postawy życiowej.
- Rozbierania? - zapytał Draco. Nadal był spokojny i nie wiedziałam o co chodzi i co mam o tym myśleć.
- Tak. Prawie zaczęliśmy no wiesz co... To co robią zakochani. - zaśmiał się ponownie rudowłosy.
- Ta, albo zwierzęta. - powiedział w jego kierunku Draco.
- Ludzie często to robią, jakbyś tego nie wiedział.
- Zwierzęta robią to o wiele częściej i wcale nie przejmują się z kim. - Draco wkurzał się coraz bardziej.
- No i wtedy coś uderzyło w nasz szałas. Przekonałam Fernando, żeby poszedł i sprawdził co się dzieje. Wyszedł i długo nie wracał. Zdążyłam się ubrać. - powiedziałam spokojnie. - Nie wrócił tak szybko. Nie  wrócił wcale. Wyszłam, kiedy usłyszałam krzyki. Ktoś chciał powybijać ludzi, którzy źle traktują las. Tacy typowi maniacy.
- Nie mogła mnie znaleźć.
- Uciekł, więc zrobiłam to samo. - powiedziałam i wtedy zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Draco już nie był tak opanowany, ponieważ rzucił się na chłopaka z pięśćmi.

Kim jestem? | Draco Malfoy |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz