🔹 16 🔹

5.5K 236 21
                                    

Minęły dwa dni, a nikt nie wie co się stało i jak mnie wyleczyć. Mam dosyć leżenia bez ruchu na łóżku cały dzień. Musi być jakiś sposób by przerwać to coś w czym tkwię.

Leżę ubrana w białą piżamę, którą przyniosła mi Ginny, a ubrała Luna. Dziewczyny są naprawdę kochane i dbają o mnie, jak tylko mogą.
Hermiona nie raz robi mi warkocze dwa razy dziennie, albo i trzy. To miłe.

- Ech. Wyglądasz prawie, jak roślina. - stwierdził chłopak wchodząc do środka pomieszczenia. Wiedziałam czyj to głos, znałam go dobrze. Draco.
- Wiem, że pewnie mnie słyszysz. A może nie... - był spokojny, ale było słychać, że jest mu przykro, że tak skończyłam.
- Może, gdybym wtedy nie wyszedł to nic takiego by się nie stało. Gdybym cię nie posłuchał, to może mógłbym cię jakoś obronić. To może po części moja wina. - mówił jakby do mnie, ale nie byłam pewna.
Leżałam bez żadnego ruchu, słuchałam tylko co miał do powiedzenia, ale po czasie zaczął mówić totalne głupoty.
Niech mnie ktoś zabije od razu.- pomyślałam sobie, ale któż miałby mi pomóc? W sali była jeszcze nieprzytomna dziewczyna i jakoś chłopak, który był cały poobijany.
- Ech, pewnie nie słyszałaś co mówiłem. - odezwał się znów.
Bardzo bym chciała tego nie słyszeć. - pomyślałam po chwili.
- Czuję się jak mięczak, kiedy tak gadam. Nigdy nie byłem taki. Przy tobie się zmieniłem i nie wiem, czy mi to pasuje. - zamilkł na moment, ale szybko zaczął kontynuować. - Zawsze byłem świnią, zwyczajnym chujem dla kobiet. Liczyło się tylko to, żeby mi było dobrze, a nie dziewczynie. Zwykły dupek, ale zawsze to mi właśnie pasowało, a przy tobie co? Zmieniam się w ciepłą kluskę. To głupie. - zaśmiał się na sam koniec swojej wypowiedzi. Długiej wypowiedzi.
Po chwili zobaczyłam jego twarz, zasłoniła mi ona widok na obskurny biały sufit. Zobaczyłam jego piękne oczy i pełne usta. Zaczął się zbliżać do mnie. Jego twarz do mojej twarzy. Jego usta były coraz bliżej moich. Chciałam tego w pewnym sensie, ale z drugiej strony... Miałam chłopaka. Mam chłopaka! Fred!
Nagle jego usta znalazły się na moich i były takie miękkie. Położył dłonie na moich ramionach i lekko je ścisnął. Nagle poczułam, jak moje ciało odzyskuje czucie. Złapałam delikatnie palcami pościel i oddałam pocałunek. Malfoy był zdziwiony, ale pogłebiał go coraz bardziej. Czy to możliwe, że jego pocałunek pozwolił mi się wyswobodzić?
- Czy ty właśnie? - zrobił dziwną minę, ale był szczęśliwy.
- Mogę się ruszać, tak. - uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił i pomógł mi usiąść.
- Czy to? No wiesz, czy to moja zasługa? Tego pocałunku?
- Nie wiem, ale tak myślę. - zaśmiałam się cicho i go przytuliłam.
- I co teraz? - zapytał.
- Co?
- Co z nami? Przecież coś do mnie czujesz, tak? - ciągle patrzył mi w oczy. Miał po części rację. Coś do niego czuję, ale nie mam pojęcia co. Za to wiem, że Fred jest dla mnie bardzo ważny i nie chce go skrzywdzić, a tak się stanie, kiedy dowie się o pocałunku z Malfoyem.
- On nie może się dowiedzieć, jasne?
Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie może się dowiedzieć o tym, że mnie pocałowałeś! - Powiedziałam głośniej.
- Jasne. Jak zwykle musi być tak jak chcesz.-  stwierdził i wstał.
- A może ma być tak jak ty chcesz?
- Fajnie by było, gdybyś chociaż wzięła to pod uwagę! Dzięki mnie możesz się poruszać.
- Przestań. - powiedziałam oschle i położyłam się znowu na łóżko. Słyszałam już tylko, jak chłopak opuszcza sale. Usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwi.
- Super. Pewnie pójdzie do niego. - westchnęłam zamykając oczy. Pewnie powinnam powiedzieć komuś, że wszystko ze mną w porządku, ale poszłam spać.
Nie wiem czemu, ale byłam bardzo zmęczona, a przecież spałam w nocy.

Słaby rozdział, ale postanowiłam coś napisać. :)

Kim jestem? | Draco Malfoy |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz