Zdradzając swoją pozycję wypadłam zza ściany, potykając się o próg, czy coś podobnego i stanęłam jak wryta, patrząc na nich. Trzymali się za ręce i byli zapatrzeni we mnie, jak ja w nich. Nie mogłam uwierzyć, że to się wydarzyło.
- Co ty robisz, dziewucho? - Pansy wydawała się być zdenerwowana z powodu tego, że ich przyłapałam.
- Stoję, jakbyś tak nie zauważyła. - odpowiedziałam jej równie wrednym tonem, jak ona.
- Cel, ile słyszałaś? - tym razem odezwał się Blaise, który teraz przeskakiwał z nogi na nogę, jakby chciał do łazienki za potrzebą.
- Wystarczająco dużo. Chcę jechać tam z wami. - nalegam.
- Nie. - zaprzecza dziewczyna ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. Czym była taka zdziwiona? Przecież to normalne, że chcę zobaczyć Draco.
- Tak i nie chcę słyszeć o odmowie!
Oboje spojrzeli na siebie, później na mnie i znowu na siebie. Chyba się zastanawiali.
- Powiem inaczej. Jeśli nie pójdę tam z wami, pójdę wtedy do profesora...
- Dobra! - przerwał mi chłopak i poprawił swoją koszule, która była idealnie wyprasowana.
- No i to rozumiem. - zaśmiałam się i podeszłam bliżej chłopaka. Wolałam się trzymać z daleka od Pansy, która teraz mierzyła mnie wściekłym spojrzeniem. Dobrze, że nie ma takich istot, które mają lasery w oczach, bo byłabym już martwa, jeśli ona by miała takie zdolności.
- Ale nikomu ani słowa, jasne?
Przytakuje mu od razu, bez żadnego zastanowienia. Nie będę się przecież kłócić o takie drobnostki.***
Droga nie była długa, bo udaliśmy się do posiadłości Malfoy'ów w celu odwiedzenia chłopaka. Blondyn siedział w salonie i patrzył w kominek, a na stoliku leżało pełno papierów ze szkoły. Chyba lekcje.
- Draco, mam niespodzianke, która może ci się nie spodobać. - zawiadamia go Blaise wchodząc do środka.
Blondyn odwraca się w jego stronę. Później wchodzi Pansy i na końcu ja. Dracon nie ukrywa zdziwienia. Otworzył szeroko oczy, jak i usta. Stanął dodatkowo jak wryty.
- Co? Czemu ty ją tutaj przyprowadziłeś? Wiesz, że nie chcę nikogo widzieć. Cholera, Zabini. - potok słów wypłynął z jego ust, po czym podszedł do mnie. W jednej chwili nie wiedziałam co się dzieje. Chłopak złapał mnie za ręke i pociągnął na górę po schodach.
- Czekajcie tutaj. - zarządził i poprowadził mnie gdzieś w głąb korytarza, później wpychając do jakiegoś pokoju. Okazało się później, że był jego. Wszędzie leżały jego ciuchy i rzeczy, łóżko było rozgrzebane, a koc leżał w nogach mebla.
- O co ci chodzi, Draco? Czemu tak mnie traktujesz? - pytam w końcu, kiedy już zamknął drzwi.
- Cicho. - powiedział i pokonał szybko odległość między nami. Pocałował mnie szybko, ale czule. Moje usta ułożyły się mimo wolnej woli w uśmiech. Odwzajemniłam jego pocałunek i złapałam go za kark, ciągnąć bliżej siebie. Zdecydowanie brakowało mi tego. Brakowało mi jego. Jego ciepła i jego ciała. Wszystkiego co z nim związane.W końcu oddalił się ode mnie, patrząc tęsknię za mną. Później już nic nie mówił, tylko usiadł na krześle przy stoliku i patrzył na mnie. Byłam zdumiona, ale także szanowałam tą ciszę między nami. Chciałam po prostu z nim tak trwać. Trwać przy nim, może nawet już na zawsze.
- Musisz iść. - w końcu powiedział. Co? Co się właśnie stało?5 gwiazdek i leci kolejny rozdział.
Co wy na to? C:

CZYTASZ
Kim jestem? | Draco Malfoy |
Fanfiction- Jak mnie nazwałaś? - Zapytał zdenerwowany, ale jakoś się tym nie przejełam. - Pokraką? Bo kim innym możesz być? - Zakpiłam z niego, tak jak to mam w naturze. - Pożałujesz tego, szujo! I odszedł... Historia należy do Draco i uroczej siedemnasto...