🔹4🔹

12.1K 461 141
                                    

- Panno Quello, tutaj nie tolerujemy takiego zachowania. - Pani Minerwa torturuje mnie już drugi kwadrans. Nie bardzo mam ochotę słuchać tego, ale nie mam wyjścia. Jeśli chodzi o dorosłych, to staram się okazywać należyty szacunek. Czasami nie wychodzi.
-Ale to nie ja zaczęłam. - Znowu próbowałam się bronić, jednak profesorka nie bardzo chciała w to uwierzyć.
-Jenny Chanell zawsze była spokojna i nie było z nią problemu. Zjawiłaś się ty i zaczęła się gorzej zachowywać? Nie sądzę, więc mam nadzieję, że dogadasz się z nią i nie będziemy musiały więcej prowadzić rozmowy na ten temat. - Powiedziała na jednym wdechu, co mnie bardzo zdziwiło. Nigdy nie rozumiałam, jak ludzie to robią.
Była zdenerwowana, więc stwierdziłam, że nie będę jej bardziej denerwować.
- Tak, ma pani rację. - Przyznałam niechętnie. W głębi duszy jednak wiedziałam swoje i nie zamierzam jej przepraszać. Ta cała Jenny jest szurnięta.
- Możesz iść w takim razie. - Uśmiechnęła się lekko, a ja wstałam z krzesła na które mnie usadziła prawie siłą.
- Dziękuję. - Wyszłam wywracając oczami.

Miałam właśnie się skierować w stronę wielkiej sali, gdzie odbywała się właśnie kolacja, kiedy na kogoś wpadłam.
- Patrz jak łazisz pokrako! - Od razu krzyknęłam, nawet nie raczyłam zobaczyć kto był nieszczęśnikiem, który otrzyma zjebkę.
- Jak mnie nazwałaś? - Zapytał zdenerwowany, ale jakoś się tym nie przejęłam.
- Pokraką? Bo kim innym możesz być? - Zakpiłam z niego, tak jak to mam w naturze.
- Pożałujesz tego, szujo!
I odszedł. Dopiero później zdałam sobie sprawę ile miałam szczęścia, że nie wpadłam na jakiegoś profesora, a nastolatka, który pewnie ma ogromne ego.

Westchnęłam i ruszyłam do sali, gdzie czekało na mnie wolne miejsce obok Hermiony.
- Co tak długo? - Zapytała, kiedy usiadłam obok niej.
- Powiedzmy, że najpierw miałam pogadankę u McGonagall, a później wpadłam na jakiegoś tępego blondyna, który pewnie jest tleniony, ale nieważne. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Tak zaczęłam się zastanawiać, jak bym wyglądała w jego kolorze włosów. Moje blond mi odpowiadają, ale jego odcień jest śliczny. Tylko on jest chłopakiem.
Zaśmiałam się w duchu ze swojej uwagi.
- Na kogo wpadłaś? - Zapytała zdezorientowana.
-No nie przyglądałam mu się, ale napewno miał jasne blond włosy, jak nie białe. Tyle pamiętam. - Wzruszyłam ramionami.
-Był opryskliwy?
- I to jak. - Zaśmiałam się, a Herm zamarła.
Patrzyłam na nią chwilę, ale nie odzywała się i zaczęłam się martwić, że coś jej się stało... Zachorowała na jakąś chorobę o której istnieniu nawet nie wiem.
- Hermiono? - Wypowiedziałam jej imię bardziej jak pytanie.
- Myślę, że masz przekichane. - Powiedziała w końcu.
- Czemu niby?
- Chyba wpadłaś na Draco Malfoya. - W końcu usłyszałam konkretne informacje. Nie wiedziałam co się właściwie dzieje, bo nie znam tego chłopaka i nie wiem jaki on jest, ale jestem pewna, że jest dupkiem.
-No i?
- Słuchaj... On jest najgorszy. Moim zdaniem to tempy i egoistyczny dzieciak, który nie zdążył Jeszce dorosnąć.
-Aha i dlatego mam się bać?
- Słuchaj, on zawsze próbuje się mścić.
- Nie wyjdzie mu ze mną. - Zaśmiałam się szczerze. - Napewno nie, bo ja się nie dam.
- Oboje macie przekichane z tego co widzę. - Dziewczyna wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
-Okej... - Westchnęłam i zaczęłam jeść udka.
Hermiona resztę wieczoru, albo siedziała cicho i jadła, albo gadała głupoty na temat tego co jej znajomi robili w zeszłym roku.
- Kim jest do cholery Ron? - Zapytałam, kiedy dziewczyna zaczynała kolejną historie. Zauważyłam, że mieli nieźle przygody. Bazyliszek, Czara Ognia i wiele innych.
- Ronald Weasley, rudy i głupi. - Powiedział jakiś chłopak za mną. Od razu zachciało mi się śmiać. Spojrzałam na przybyłego.
- A ty jesteś...?
Rudy uśmiechnął się, a obok niego pojawiła się jego kopia. Byłam zdezorientowana.
- Jestem Fred a to jest George, mój brat bliźniak. - Przedstawił ich ten chłopak, który stał bliżej mnie.
-To bliźniacy Weasley. - Wytłumaczyła mi Hermiona. - Są braćmi Rona.
- Ah, no tak. To wyjaśnia dlaczego go wyzwał i się śmiał z niego. - Stwierdziłam z uśmiechem na twarzy.
- A ty jesteś piękna, ale nie znam twojego imienia i myślę, że powinniśmy to jak najszybciej zmienić.
- Celina. - Odpowiedziałam, a chyba Fred wcisnął się między mnie, a nową znajomą. Ten drugi usiadł z drugiej strony Hermiony.
- Mmm ładnie. Masz jakieś plany na jutrzejszy dzień?
- Ta... Zamierzam zakopać zwłoki mojego byłego, a czemu pytasz? - Starałam się zachować jak najbardziej poważnie, ale w końcu się roześmiałam.
- A miałem ochotę miło spędzić czas z nową i ładną koleżanką, która jest wolna, ale ona ma ciekawsze rzeczy do roboty.
- Tak poważnie to nie mam na razie, ale kto wie, może coś się zmieni. - Dałam mu nadzieję na spotkanie, bo sama chętnie bym się z nim umówiła. Wydawał się fajny, słodki i jestem prawie pewna, że nie będę się nudzić w jego towarzystwie.
Są dwie rzeczy których nie Kubie bardziej, niż Jenny... Nuda i egoizm chłopców, którzy myślą, że mogą mieć każdą, która wpadnie im w oko.
Fred, albo George nie wydawał się być taki, a bardziej zabawny i z dystansem do siebie i życia.
Myślę, że jakoś się dogadamy.

~~~

Czemu jestem jakoś dziwnie dumna z tej części? Podoba mi się c:

A wam?

Komentarze motywują!!! 😂

Kim jestem? | Draco Malfoy |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz