Ostatnie parę dni były bardzo nudne i nie miałam na nic praktycznie ochoty. Całymi godzinami w salach myślałam tylko, żeby jak najszybciej znaleźć się w pokoju i położyć się na łóżku, bądź o Fredzie z którym byłam raz na spotkaniu. To była jakby randka.
Zabrał mnie do trzech mioteł mówiąc, że to najlepsze miejsce na pierwszą randkę. Zgodziłam się, bo czemu by nie?Mozolnie teraz próbowałam się wygrzebać spod książek i pergaminów, ale słabo mi szło. Byłam bardzo zmęczona, było późno, ciemno, a mój pokój był jedynie oświetlony przez moją różdżkę.
- Zgasisz to w końcu? - Jenny gadała to już od jakiegoś kwadransu i zaczęło mnie to irytować za trzecim razem. Miałam nadzieję, że jej przejdzie, albo jakimś cudem zasnie,ale nie zapowiadało się na to.
- Poczekaj, już kończę. - Spróbowałam jak najdelikatniej i najmilej to powiedzieć.
- Jasne, to samo mówiłaś pięć minut temu.
Wywróciłam oczami i wstałam z podłogi. Zaczęłam sprzątać bałagan, który zostawiłam, bo co jak co, ale jego też nie lubiłam.
Wolałam, kiedy było schludnie i czysto, łatwo wtedy wszystko znaleźć.
- Na Merlina. - Powiedziała znowu czarnowłosa. Myślałam, że w pierwszej chwili rzucę w nią książką od zajęć transmutacji.
- Przestań. - Jęknełam. Miałam dosyć zrzędzenia tej idiotki. Chciałam tylko skończyć sprzątać i w końcu położyć się spać. Tak, sen to jedyne czego mi teraz trzeba.Podniosłam akurat ostatni pergamin, jaki został na podłodze, kiedy usłyszałam jak ktoś używa mowy węża.
Ktoś w szkole prócz mnie jest wężousty? Interesujące.
- Jenny? - Próbowałam nawiązać z nią kontakt, by później zapytać o to.
- Czego znowu chcesz?!
- Wiesz coś na temat czarodzieja, który jest uczniem tej szkoły i potrafi rozmawiać z wężami?
Od razu podniosła się do siadu i spojrzała na mnie. Poczułam, jakby chciała mi powiedzieć coś w stylu " ha ha ha, bardzo śmieszne."
-Więc? - Ponagliłam.
- Ja znam tylko dwóch takich i z tego co wiem... Jeden nie jest uczniem tej szkoły, bo jest po pierwsze, dorosły, a po drugie, Panem zła.
Zainteresowała mnie bardzo.
- Powiedz mi więcej. - Poprosiłam.
- Kobieto, może pójdziesz spać i dasz mi święty spokój?
- Nie. Ja bardzo chcę wiedzieć.
- Po co ci to? - Była zdenerwowana. Pewnie chciała spać, a ja jej to uniemożliwiałam.
- Przed chwilą usłyszałam, jak ktoś mówił mową węża. - Wytłumaczyłam. Okłamywanie jej w niczym mi nie pomoże.
- To słyszałaś pewnie Harry'ego Pottera, ale do kogo mógł mówić?
- Nie mam pojęcia. Nie wiem też kim jest ten cały Harry. - Wzruszyłam ramionami. Dużo osób gada o nim, ale nadal nie wiem kim ten chłopak jest. Podobno zrobił coś niesamowitego.
-Trzeba cię z nim poznać, ale to jutro. - Powiedziała. Ona jest miła? Dla mnie?
Nieprawdopodobne.
- OK, ale jutro mnie z nim poznasz, ta? - Uśmiechnęłam się podstępnie. Mam ochotę pogadać z tym całym Potterem na temat tej mowy.
- Obiecuję nawet na mojego brata, tylko idź spać.
-Ty masz brata? - Zapytałam.
- Wymyśliłam sobie go. - Prychneła.- Jasne, że mam, głupia.
Uśmiechnęłam się lekko i posprzątałam resztę rzeczy, które walały się po podłodze.
Kiedy zgasiłam światło, dziewczyna wydała z siebie odgłos zadowolenia. Nie dziwię jej się. Była pewnie zmęczona, bo zasnęła prawie od razu.
Zanim mi udało się zasnąć, minęło prawie pół godziny.***
- Harry? - Zdziwiła się Hermiona, kiedy zapytałam ją o chłopaka.
- Dokładniej Harry Potter. - Wywróciłam oczami. Wiedziałam, że wie o co mi chodzi.
- Tak, znam go, ale nie rozumiem po co o niego pytasz.
-Chodzi o to, że w nocy siedziałam i kończyłam swoją pracę na zajęcia z transmutacji i usłyszałam jak ktoś mówi językiem węży. - Wytłumaczyłam.
- I myślisz, że to Harry?
Nic nie mówiłam, pokiwałam tylko głową.
- To bardzo prawdopodobne. Wiedziałam, że coś kombinują. Ron ostatnio nic mi nie mówi. - Oburzyła się, a nie o to mi chodziło, żeby się kłóciła z jakimś rudzielcem.
- Herm, skup się. - Powiedziała Jenny.
Z samego rana obudziła mnie i uparła się, żeby jak najszybciej porozmawiać z Hermioną, bo jak twierdziła... Ona może coś wiedzieć.
-Przecież ciągle jestem skupiona.
- Ta, właśnie widzę. - Mruknęła wrednie czarnowłosa.
-Powiecie mi może jak wygląda ten cały sławny Potter? Może go rozpoznam sama i nie będę potrzebowała waszej pomocy.
- Przestań. - Oburzyła się Hermiona.
- Jesteście szurnięte. - Stwierdziłam.***
Skończyła się lekcja historii magii i czarodziejstwa. Wyszłam z sali zaraz za chłopakiem o kruczoczarnych włosach, które dziś stały mu na wszystkie strony. Na nosie miał okulary i ogólnie to nie był wysoki. Górował nade mną, ale jakieś z trzy, czy cztery centymetry.
-Harry? - Powiedziałam mając nadzieję, że to o niego ciągle chodzi. Hermiona dokładnie mi powiedziała jak on wygląda, więc chyba nie powinnam się pomylić.
Dużo jest osób w szkole, które mają znak na czole?
- Tak? - Zapytał stając i wpatrując się we mnie intensywnie.
- Jestem Celina Quello. Możemy pogadać?
- Jasne, nie ma sprawy, ale może pójdziemy gdzieś w bardziej ustronne miejsce?
- Okej, prowadź. - Odpowiedziałam, a chłopak wykonał gest ręką, który miał sygnalizować, żebym poszła za nim.
Tak też zrobiłam i później znaleźliśmy się w jakiejś chatce.
Nie była duża, ale przyjemna. Było przytulnie.
- Musimy się spieszyć, bo nie mamy dużo czasu. Mój przyjaciel wróci tutaj za jakieś dwadzieścia minut, jak skończy swoje obowiązki.
- Okej.
-Więc o co chodzi? - Zapytał.
- Wczoraj w nocy słyszałam coś i dwie osoby powiedziały mi, że jesteś wężoustym. - Zaczęłam. - W nocy słyszałam, jak ktoś rozmawia w tym języku.
Harry się skrzywił.
- Ja siedziałem wczoraj w nocy w pokoju i razem z Ronem ustalaliśmy kto mógł się włamać do skrytki w banku Gringota. Nie mogłem być to ja.
-Więc kto?
-Nie mam pojęcia, ale się tego na pewno dowiem. Możesz być tego pewna. - Powiedział poważnie. - Przyjdź jutro do salonu gryfonów. Najlepiej od razu po zajęciach.
- Okej. Ja też postaram się czego dowiedzieć.
- Nie wątpię. - Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco. Odwzajemniłam jego gest.
-Jednak powinniśmy już stąd iść zanim Hagrid wróci.
- Hagrid?
- Taki wielkolud z długimi włosami. - Znowu się uśmiechnął.
Wyszliśmy z chaty i ruszyliśmy w stronę szkoły. Rozmawialiśmy przez jakiś czas, dopóki chłopak nie zauważył swojego przyjaciela.
- Teraz cię zostawię, bo mam coś do załatwienia z Ronem. - Oznajmił mi, zgodziłam się i chłopak opuścił mnie. Oddalili się bardzo szybko.
- Teraz prowadzasz się z Potterem, co szujo? - Usłyszałam znajomy głos, który już od początku znienawidziłam.
Spojrzałam w górę, a na drzewie siedział wkurzający blondyn, którego spotkałam parę dni wcześniej.
- A jak ty tam panienko wlazłaś? - Zapytałam uroczo.
Zaśmiał się gardłowo, ale minę miał wkurzoną. Zeskoczył z drzewa i stanął centralnie przede mną.
- Nie wchodź mi w drogę kretynko, bo inaczej będziemy się bawić. - Ostrzegł mnie. Miałam ochotę go uderzyć, ale akurat na dziedziniec wszedł profesor Snape i zawołał Malfoya do siebie.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem, Quello. - Westchnął i odszedł.
- Tak, zabawa się dopiero zaczyna. - Powiedziałam tak, że na pewno jeszcze mnie usłyszał. Nie odwrócił się, ale wiem, że nie był zadowolony z mojego komentarza.Postanowiłam, że wrócę do pokoju i zrobię zadania, które zadała nam profesor od zielarstwa. Nie miałam na to ochoty, ale cóż. Nie mam nic lepszego do roboty.
Chociaż zajmę się czymś pożytecznym w pewnym stopniu.~~~
Trochę dłuższy rozdział, ale leżę chora w łóżku i nie mam co robić, więc napisałam go dla was c:

CZYTASZ
Kim jestem? | Draco Malfoy |
Fanfic- Jak mnie nazwałaś? - Zapytał zdenerwowany, ale jakoś się tym nie przejełam. - Pokraką? Bo kim innym możesz być? - Zakpiłam z niego, tak jak to mam w naturze. - Pożałujesz tego, szujo! I odszedł... Historia należy do Draco i uroczej siedemnasto...