Zapomniałam, że miałam dać dedykacje rozdziału Typowynorbert 💛
Nie czekałam nawet chwili i rzuciłam się w wir wydarzeń nocy. Co będzie to będzie, ciągle myśląc o tym jak spotkam Draco, szłam przed siebie obezwładniając kolejno śmierciożerców. Tonny szła zaraz za mną razem z Ronem, który nie odstępował mnie na krok. Martwił się podobno, że coś mi się stanie.
- Celina! - usłyszałam krzyk Freda, a po sekundzie, stał już u mojego boku. - Jak dobrze, że nic ci nie jest. Nie powinienem cię zostawiać samej.
- Ja z nią byłem. - uśmiechnął się Ron. Wtedy zrozumiałam, że Fred mu kazał mnie pilnować.
- Tak, Ron był niezwykle odważny. - zaśmiałam się sarkastycznie.
- Ej, starałem się nie spartolić.
- Udało ci się, bo Celina żyje. - odpowiedziała mu Tonny. - Ale wiecie, martwię się, bo nigdzie nie widzę Cho.
- Poszukajmy jej. - zaproponował George, który zjawił się bardzo niespodziewanie u boku Freda.
- Tak, to bardzo dobry pomysł. - odpowiedziałam.***
Wszędzie kręcili się czarodzieje, śmierciożercy, a także ludzie, których nie znałam, młodzi ludzie, czyli pewnie też nimi byli.
- Cho! - krzyknęła moja ruda przyjaciółka. Nie otrzymała jednak żadnej odpowiedzi od dziewczyny, ani od nikogo innego.
- Rozdzielmy się. - powiedział Ron.
- To zły pomysł. Nie sądzicie, że razem mamy większe szanse?
- Ale tak będzie szybciej. - powiedziałam.
- Zbierzmy większą ilość ludzi, aby się rozdzielić. - wtedy ten pomysł wydawał się być najbardziej rozsądnym. Tak też zrobiliśmy.
Kręcąc się po korytarzach Hogwartu i koło niego znaleźliśmy Harry'ego, który próbował obronić Hermione, ale z tego co wiadomo, to dawała radę sobie sama. Miło z jego strony, tak czy inaczej.
- Posłuchajcie, musimy znaleźć Cho. - powiedziała Tonny, a Harry zrobił dziwną minę.
- Słyszałem, że jesteście parą. - powiedział w końcu.
- Tak. I dlatego boję się o nią, bo mi na niej zależy.
- Aha. - burknął i poszedł przodem. Ron złapał mnie za ramię i wyszeptał:
- Był w niej zakochany. To może dlatego się tak zachowuje.
Kiwnełam głową, ale to nie usprawiedliwiało jego zachowania. To było dosyć dziwne.
- Ale teraz jest z twoją siostrą, więc w czym problem? - zapytałam.
- Nie mam pojęcia. Może czuję się zazdrosny, bo Cho zapomniała o Cedriku ze względu na Tonny?
- Nawet jeśli, to nie powinien. Ginny bardzo go kocha, nie wiem, czy on zdaje sobie z tego sprawę.
- Pewnie zdaje, ale to Harry. Ma dużo na głowie i już nie winie go za nic. - Ron zdawał się być pewny swoich słów, więc nie chciałam więcej drążyć tematu.Cała szkoła była już praktycznie pusta. Tylko czasami natrafiliśmy na jakiegoś ucznia, który płakał, albo kręcił się bez większego celu, albo uciekał ze strachu, że ktoś go napadnie? Było wiele powodów dla których czarodzieje zachowywali się tak, a nie inaczej.
- Ej! - usłyszałam Ferna. Biegł w naszą stronę z uśmiechem na twarzy.
- Co?! - Harry chyba nie bardzo polubił chłopaka, ale temu to nawet nie robiło różnicy.
- Chyba znalazłem Cyyo. - powiedział.
- Cho. - poprawiłam go.
Rudy się tylko zaśmiał i chwycił mnie za rękę, pociągnął na zewnątrz i zaczął prowadzić. Wszyscy szli, a raczej biegli za nami.
Zaczęłam się rozglądać po drodze. Trawa była wydeptana, pewnie z tego powodu, że wszyscy robili własne ścieżki. Budynek szkoły stał i miał się nie tak źle, jakby mogło się wydawać. Ściany były lekko popękane, ale mogły też być takie z powodu czasu, który je liznął.
- Patrz, to ona! - ucieszył się chłopak, kiedy okazało się, że serio znalazł Chang. Była lekko wystraszona i schowała się nie tak daleko lasu w dziurze, która była w wielkim drzewie.
- Cho! - Tonny zaczęła krzyczeć i cieszyć się jak małe dziecko, które właśnie otrzymało od rodzica lizak. Podbiegła do niej i pomogła jej wyjść.
- Wiedziałam, że mnie znajdziesz! - Cho w końcu była spokojniejsza. Zawiesiła ręcę na szyi swojej dziewczyny i wtuliła się w nią mocno.
- Fuj. Możecie się opanować? Ta wasza cała miłość jest strasznie obrzydliwa. - wyburczał Ron. Wiedziałam, że się coś odezwie, ale myślałam, że pierwszy zrobi to Harry. Ten natomiast milczał.
- Zazdrosny, że ciebie nie chce żadna ładna dziewczyna? - zaśmiała się Tonny. Złapała Cho za rękę i stojąc tak, zaczęła szeptać jej coś do ucha.
- Ej, ludzie możemy się ruszyć w... - nie dokończyłam zdania, tylko runełam na ziemię z całym swoim ciężarem. Zdziwienie było ogromne, kiedy zobaczyłam, że Lucjusz Malfoy celował we mnie, krzycząc zaklęcie niewybaczalne. Jednak nie zostałam trafiona, ponieważ ktoś zasłonił mnie swoim ciałem.
Nie wiedziałam nawet, kiedy ja zaczęłam płakać. To stało się tak szybko.~~~
Jak myślicie, kto został trafiony zamiast Celiny?
Piszcie komentarze :)))
CZYTASZ
Kim jestem? | Draco Malfoy |
Fiksi Penggemar- Jak mnie nazwałaś? - Zapytał zdenerwowany, ale jakoś się tym nie przejełam. - Pokraką? Bo kim innym możesz być? - Zakpiłam z niego, tak jak to mam w naturze. - Pożałujesz tego, szujo! I odszedł... Historia należy do Draco i uroczej siedemnasto...