Mijały tygodnie, a Dracona nigdzie nie mogłam znaleźć. Ostatnio rozmawiałam z nim na dziedzińcu, kiedy powiedziałam mu, dlaczego jestem taka szczęśliwa.
-No mów. Widzę, że coś jest na rzeczy. - Powiedział blondyn, patrząc na mnie z uśmiechem na twarzy. Był piękny, jak wszystko tego dnia.
- No wiesz, Fred zapytał się mnie, czy zostanę jego dziewczyną i bardzo się z tego powodu cieszę. - odpowiedziałam mu zupełnie szczerze.
Chłopak spojrzał tylko na mnie, później na swoje buty, uśmiechnął się jakby smutno i odszedł. Nie powiedział nic, po prostu odwrócił się do mnie tyłem i tyle go widziałam.
Może miał gorszy dzień.Dzisiaj jednak bardzo go potrzebowałam. Podarowałam mu moją pamiątkę, a on oddał ją Fredowi dwa dni temu.
Chciałam się dowiedzieć o co chodzi, ale wygląda na to, że mnie unika.
Smok zbywa mnie za każdym razem, kiedy pytam o jego przyjaciela. Draco wcale się nie pokazywał na oczy. Dziwne.- Idziemy? - Zapytała Hermiona, kiedy stałyśmy ubrane w Trzech Miotłach.
- Tak, tak. - odpowiedziałam cicho i nałożyłam swoją czapkę na głowę. Było już chłodno na dworze. W końcu nadeszła jesień.
Piękna pora roku, moja ulubiona, nawiasem mówiąc.
- O czym tak myślisz? - Hermiona ciągle wypytywała mnie o moje samopoczucie, czy o to nad czym tak dumam.
- Niczym konkretnym. O szkole, egzaminach. Ogólnie o życiu. Fredzie.
- Rozumiem. Często mnie bierze na rozmyślenia.
Spojrzałam na dziewczynę, która opatulała się akurat szalikiem. Zdziwiła mnie tym. Wydawało mi się, że takie rzeczy ją nie interesują. Zawsze miałam ją za dziewczynę dla której nauka jest najważniejsza i tylko ona się liczy. Nie martwi się o nic, a jednak się myliłam.
- Naprawdę często rozmyślam o Ronie, Harrym, czy nawet teraz o tobie. - Spojrzała na mnie ze smutnym uśmiechem na twarzy. - O co chodzi?
- O nic. - odpowiedziałam szybko. Bez żadnego namysłu.
- Mów. Wiem, że coś się dzieje.
- Ech, chodzi o Draco.
-Malfoy? Coś ci zrobił?! - Zbulwersowała się.
- Nie, znaczy... Nie. Po prostu się nie odzywa i wcale go nie widuje, a miał mi w czymś pomóc.
- Rozumiem. - Powiedziała. - Chociaż nie, nie bardzo. W czym miał ci pomóc?
- W jednej sprawie. Spokojnie, to nic ważnego. Daje sobie radę sama jak narazie.
-Dobrze. - na tym skończyła się nasza rozmowa.***
Chciałam jak najszybciej wyjść z tego miejsca. Nie podobało mi się to. Wszystko było takie ciemne, ponure i smutne. Nie chcę tutaj być! - Krzyczałam w myślach. Byłam przesiąknięta strachem i bólem, który opętał całe moje ciało. Nie mogłam się ruszyć, ani nic powiedzieć. Moje usta były zaklejone, a ciało związane. Prymitywne.
Jak się stąd wydostać? Czy jest wyjście? - zadawałam sobie to pytanie w głowie chyba z tysiąc razy i nic nie przyszło mi na myśl.
Leżałam w celi sama, bałam się. Chciałam stąd uciec, ale jak? Nie mam nawet tyle siły, nie mam szans na wygraną z tym człowiekiem.
Jest większy, silniejszy, mimo tego, że nie używa magii. Nie jest czarodziejem, a jednak pojmał mnie, Hermione i Ginny. Wszystkie zostałyśmy rozdzielone i teraz sama leżę w brudnej celi, licząc na jakiś cud w postaci księcia na białym pegazie.-Czas na ciebie, różyczko. - powiedział obrzydliwy głos wchodząc do środka mojej celi w której mieszkam już od dwóch dni. Jeśli można to w ogóle nazwać zamieszkiwaniem.
Paskudny napastnik wyciąga w moją stronę ręce, chwyta mnie za ręce, później przerzuca sobie mnie przez ramię i wychodzi.
Czuję się właśnie jak worek ziemniaków. Przychodzą mi do głowy same mugolskie myśli. Czuję, że zbliża się mój koniec.
Facet wchodzi do wielkiej sali z różnymi ostrymi narzędziami i sadza mnie na sofie, która jest brudna. Zapewne to krew. Mam tylko nadzieję, że nie moich przyjaciółek.
Zamykam oczy i czekam, aż zrobi to co ma zrobić.
- Patrz na mnie, kiedy będę odbierał ci życie. - warknął w moją stronę, co zmusiło mnie do spełnienia jego życzenia, albo bardziej rozkazu.
- Chce byś patrzyła jak kolejno tracisz różne kończyny. Chcę widzieć, jak cierpisz. - Mówił dalej, a ja czułam, że zbliża się koniec. Wielkimi krokami zbliżał się koniec.
- Tak skończyły twoje towarzyski. - wskazał palcem w jakimś kierunku, ale nie mogłam odwrócić głowy. Zrobił to za mnie i zobaczyłam głowę Hermiony i jej otwarte oczy. Zabolało mnie coś w środku i poczułam zimną ciecz na swojej twarzy.
Obudziłam się z tego koszmaru i zobaczyłam, że nade mną stoi nie kto inny jak Draco.
- Myślałem, że cię zabijają we śnie.
CZYTASZ
Kim jestem? | Draco Malfoy |
Fanfiction- Jak mnie nazwałaś? - Zapytał zdenerwowany, ale jakoś się tym nie przejełam. - Pokraką? Bo kim innym możesz być? - Zakpiłam z niego, tak jak to mam w naturze. - Pożałujesz tego, szujo! I odszedł... Historia należy do Draco i uroczej siedemnasto...