🔹 25 🔹

4.3K 202 13
                                    

Wcale nie zdziwiła mnie reakcja Tonny. Zawsze była wybuchowa. T razem zaczęła się śmiać, jakby miała problemy z panowaniem nad sobą.
- Czemu mi nie powiedziałeś? - zapytałam blondyna, a ten tylko wzruszył ramionami. Nie patrzył na mnie, tylko na rudzielca, który ksztusił się własną śliną przez ten śmiech. Brzmiała jak zachrypnięta kaczka.
- Bał się może, że go zostawisz. Szkoda, że nie wie o tobie tego co wiem ja. Wtedy by nie miał wątpliwości przed zdradzaniem ci swoich tajemnic. - odparła pewnie Tonny.
- Oj, zamknij się. - uciszyłam ją. Nie chciałam, żeby Draco dowiedział się o tym, jaką czarownicą byłam wcześniej. To koszmarne, ale to cała ja.
- Przestań. Chyba ma prawo wiedzieć, żmijko. - zaśmiała się ponownie i dała nacisk na ostatnie słowo.
Pomachałam głową niezadowolona o zmrużyłam oczy, patrząc na nią. Kiedyś ją zabije, przysięgam.
- O czym ona mówi? - Draco złapał mnie za rękę. Odebrał swoją różdżkę ode mnie, a ja oddałam Tonny jej własność.
- O mojej przeszłości.
- Oj, nasza Celina była złem wcielonym. Wiesz, jak świetnie się bawiłyśmy razem, kiedy jeszcze byłyśmy młodsze? Bajka. - zaśmiała się. Czy ona może przestać? Chyba nie.
- Opowiedz mi. - blondyn spojrzał na mnie z iskierkami w oczach. Był podekscytowany. To było widać.
- Może nie w tym momencie. Nie wiem, czy zauważyliście, ale tutaj krwawią ludzie, a my gadamy sobie, jakby nigdy nic. - zauważyłam za nich i ruszyłam, żeby pomóc Hermionie, która nadal leżała na podłodze. Krwi z jej żył ciągle ubywało.
- Celi...- wydukała Ginny, która siedziała obok niej i tamowała krwawienie, ale z marnym skutkiem.
- Nic się nie martw. Zaraz coś zaradzimy. - powiedziałam i wstałam z miejsca. - pójdę po nauczyciela!
Ruszyłam w stronę przybocznego korytarza, który był cały pusty. Myślałam, że kogoś spotkam, ale nie.
Biegłam dalej i przez przypadek zobaczyłam jak profesor Snape przelewa jakąś miksture do fiolek.
- Profesorze! - krzyknęłam. Byłam pierwszy raz w życiu szczęśliwa, że go widzę. Nie przepadałam za ludźmi z tej szkoły, ale teraz był potrzebny.
- Panienko Quello? - zdziwił się.
- Potrzebna jest pomoc. Nic pan nie słyszał?
- O co chodzi? Nie mam czasu na głupoty.
- Głupoty?! W głównym holu jest jakaś walka! - powiedziałam głośno i wyraźnie, co go zaniepokoiło.
Wziął swoją różdżkę, która leżała na blacie i pobiegł ze mną. A raczej to ja biegłam, a on szedł za mną dosyć szybkim krokiem.
- Celina! - to był Draco. Miał zakrwawione ucho i kawałek twarzy.
- A tobie co się stało na litość? - zapytałam i dotknęłam jego policzka.
- Jakiś psychopata na mnie napadł.
- Co?
- Czy nikt się tam nie orientuje, że jestem czystej krwi?! - był wkurzony, ale wyglądał zabawnie, kiedy się złościł.
- Gdzie Tonny? - zapytałam.
- Uciekła, bo powiedziałem jej, że poszłaś po pomoc. Była zdziwiona, że pomagasz szlamie. Musisz mi to wytłumaczyć i to szybko.
- Nie teraz. Później. Obiecuję.
Chłopak skinął głową i złapał moją dłoń. Profesor w końcu dotarł na miejsce, a razem z nim dyrektor i pani Minerva.
- Na litość, co tu się stało? Kim są ci młodzi czarodzieje? - pani profesor nie mogła uwierzyć własnym oczom, ale poszła przodem.
Budynek Hogwartu nieźle ucierpiał. Ściany były mocniej popękane, niż wcześniej. Poniektóre cegły, gołe cegły leżały na podłodze i uniemożliwiały przejście. To jakaś paranoja, co paru nastolatków potrafi zrobić z silnym budynkiem.
- Na Merlina. - Draco zaczął palnikować. Wiedziałam, że nie był zbytnio odważny, ale żeby, aż tak?
- Spokojnie, obronie cię. - prychnełam pod nosem i ruszyłam do przodu.
Miałam nadzieję spotkać tutaj jeszcze jedną osobę.
Jeszcze nie wyrównaliśmy rachunków Fern. - pomyślałam sobie i zaczęłam poszukiwania. Jak będę miała tyle szczęścia to okaże się, że chłopak także przyszedł z siostrą, żeby zrobić rozrubę w zamku w którym uczyli się młodzi i zdolni czarodzieje.

I jak wam się podoba? Nadal jest w porządku? Wydaje mi się, że robię postępy ^^

Kim jestem? | Draco Malfoy |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz