~38~

2.1K 128 5
                                    

Fern okazał się być świetnym towarzyszem. Porozmawialiśmy trochę i chłopak grzecznie wyszedł przez okno z mojego pokoju. Nie narzucał się, ani nie pytał o nic. Po prostu rozmawialiśmy o starych czasach, wspominając je.

Jakoś dwie godziny po jego wyjściu przyszła Tonny, zadowolona jak jeszcze nigdy.
- Po twoim uśmiechu wnioskuję, że randka się udała. - powiedziałam, kiedy wesoła weszła do pokoju i zrzuciła buty z nóg, zostawiając je przed szafą.
- Oj i to jak. Wiedziałam, że ta dziewczyna ma coś w sobie. - stwierdziła.
- Ale o kim mówisz? Obiecałaś mi powiedzieć. - przypomniałam jej.
- Wiem, ale ona się wstydzi, bo nigdy nie myślała, że zakocha, albo zauroczy się w dziewczynie.
- Jestem twoją przyjaciółką! Przecież nie będę was oceniać! Od zawsze wiem, że jesteś lesbijką. - powiedziałam lekko oburzona. Nie ufała mi? Okej, ale przecież nigdy się na mnie nie zawiodła. Nigdy jej nie krytykowałam przez jej orientację.
- Ale nikomu ani słowa, jeśli ona się nie zgodzi, jasne?
Pokiwałam głową na znak zgody. Dziewczyna uśmiechnęła się wtedy szeroko i klasneła w dłonie.
- Cho! - powiedziała w końcu, a mi zabrakło tchu w płucach. Zaczęłam kaszleć i prawie się pluć.
- Co proszę?! Ona i Cedrik przecież...
- Z tego co wiem to Cedrik nie żyje od jakiś trzech lat.
- Niby tak, ale jak to wyszło?
- Śmierć Cedrika? Normalnie... Nasz legendarny...
- Nie to! - przerwałam jej. - wasz romans.
- Ah, to. Nie byłam do końca pewna co do tego, ale upewniła mnie sytuacja, kiedy oaza ostatnio płakała, bo ktoś ją tam gnębił z klasy wyżej. Poszłam, żeby z nią pogadać i podnieść ją na duchu. Wtedy ona jakoś impulsywnie na koniec mnie pocałowała. Nie miałam już wtedy żadnych wątpliwości. - wytłumaczyła mi.
- Jeju, nie miałam pojęcia, że coś nie gra. Rozmawiałam z nią od czasu do czasu, ale nic nie mówiła.
- Nie masz tego magnetyzmu co ja. - zaśmiała się dziewczyna.
- Oczywiście. - zawtórowałam jej.

Długo jeszcze rozmawiałyśmy o tym co się stało. Dowiedziałam się, że Cho nie jest pewna siebie i swojej orientacji, bo pierwszy raz coś takiego jej się zdarzyło, ale byłam szczęśliwa, że Tonny zapomniała w końcu chociaż na chwilę o Ornion i zajęła się kimś innym... w swoim wieku.
- Dobranoc. - powiedziała, kiedy kładłyśmy się spać. Było już dosyć późno, a rano musiałyśmy się wstawić na dole, by wysłuchać tego co ma do powiedzenia dyrektor.
Nigdy nie wiadomo, kiedy nastąpi atak.
- Śpij dobrze. - odpowiedziałam i zamknęłam oczy po tym, jak zgasiłam lampę, która stała na mojej szafce nocnej.
- Jutro coś się zmieni pewnie. - przyznała ruda obracając się na plecy i kładąc dłonie na brzuchu.
- Zapewne tak. Czuję coraz bardziej, że niedługo uderzą.
- Ta? - zapytała dziewczyna.
Skąd wiedziałam? Fern powiedział, że mam być gotowa wieczorem na atak, bo będzie to pierwsze uderzenie na nas. Byłam mu wdzięczna za te informacje. Martwił się o mnie i moje życie, dlatego mi powiedział o tym co zaplanowali. Tylko oby nie miał później przez to kłopotów.
-Tak.
- Skąd ta pewność? - Tonny podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Eh, po prostu czuję to.
- Nie, nieprawda. - prychneła, a ja miałam ochotę zrobić to samo, ale wtedy by już wiedziała, że ściemniam.
- Tak, Tonny. - westchnęłam i spojrzałam w sufit, tylko po to by nie patrzeć na nią.
To mnie chyba właśnie zdradziło.
- Fern tutaj był! - krzyknęła, a ja aż poderwałam się do góry.
- Zamknij się lepiej! - zatkałam jej usta dłonią. - I skąd to wiesz niby?
- Jego notes leży na podłodze. - wskazała na zeszycik. Cholera, Fern ty idioto.

Później dodam kolejny. Buziak 😘

Kim jestem? | Draco Malfoy |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz