~32~

3.4K 166 23
                                    

Rozdział dla Majczi_887 ❤❤ taka dedykacja dla najlepszej osóbki

Na następny dzień byłam gotowa już od godziny szóstej rano. Miałyśmy z Tonny się wybrać do Ornion, by porozmawiać z nią o całym zajściu.
Byłam wdzięczna rudej, że idzie ze mną tam, chociaż wiem, że to nie takie proste dla niej.
- Miejmy już to z głowy. - powiedziała dziewczyna wchodząc do salonu gryfonów.
- Jasne, że tak. - uśmiechnęłam się szeroko i nałożyłam swoją bluzę z małą sową wyszytą na piersi.
Dziewczyna miała zaś na sobie czarne kabaretki, spódnice i podartą koszulkę. Wiem, że sama zrobiła te dziury specjalnie.
- Co ty w ogóle chcesz od niej?
- Zapytać, czy była wtedy z nią. I jeśli tak, to dlaczego jej nie pomogła?
- Może nie było takiej opcji, bo obie by zginęły? - prychneła Tonny.

***

Dziewczyna kazała mi zejść z miotły. Zrobiłam to powoli, bo bałam się, że spadne i zrobię sobie krzywdę.
- Rusz dupe. - warkneła Tonny i sama zeszła z miotły.
Zrobiłam to samo i ruszyłyśmy w stronę starej kamienicy, która kiedyś należała do Virginny Louhton. Kobieta już nie żyje, bo dwa lata temu została zamordowana przez czarodzieja, który chciał ukraść jej cenny wisiorek. Zrobił to i następnej nocy sam zginął śmiercią tragiczną.
Wisior był przeklęty przez nią samą. Virginny rzuciła na cenny przedmiot czar, kiedy pierwszy raz próbowano jej go zabrać.
Każdy kto teraz spróbuję zabrać wisiorek właścicielowi, zginie tak jak najbardziej boi się umrzeć.

- Wejść! - usłyszałam donośny głos Ornion.
Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka, a za mną Tonny. Dziewczyna rozglądała się dookoła. Dawno tutaj nie byłyśmy. Minęło jakoś półtora roku, jkk Tonny zerwała z czarownicą czystej krwi Ornion Requel.
- Ornion? - powiedziałam cicho, a dziewczyna w mgnieniu oka pojawiła się przed Tonny. Ruda lekko się przestraszyła.

Ornion nic się praktycznie nie zmieniła. Nadal była tą samą dziewczyną z długimi i czarnymi, jak smoła włosami, oraz zielonymi oczami, które zawsze przypominały mi jakieś drogie klejnoty.
Miała na sobie czarną szatę żałobną i mnóstwo pierścieni na palcach, jak to miała w zwyczaju nosić.
Włosy miała posplatane w drobne warkoczyki i spięte były one w koński ogon. Wyglądała nieco starzej, ale to wiadomo, że ludzie dojrzewają, przybierają poważnych rys twarzy. Ornion wypiękniała dodatkowo i zrobiła sobie kolczyk w dolnej wardze. Od zawsze podobał mi się jej styl, ale może nie koniecznie teraz. Nieco zmieniłam swoje zdanie na niektóre tematy.

- Co wy tutaj robicie? - zapytała spokojnie i usiadła na fotelu przy wejściu. Dziwny ruch, ale nie skomentowałam tego. Pozwoliłam jej robić swoje.
- Posłuchaj. Muszę z tobą porozmawiać. Ornion, przepraszam cię najmocniej. - moje zdziwienie osiągnęło zenitu, kiedy Tonny odezwała się tonem zbitego psa. Było jej przykro, wiedziałam to. Wyczułam, że przeprosiła szczerze za swoje błędy.
- Nie chcę z tobą prowadzić tej konwersacji. Wybrałaś półtora roku temu. - odezwała się czarna.
Ruda zrobiła tylko smutną minę i spojrzała na mnie.
- Możemy porozmawiać o Perry? - zapytałam w końcu.
Długowłosa dziewczyna założyła nogę na nogę i spojrzała na mnie spod byka.
- Posłuchaj, ja nie wiem ile wiesz, nie wiem co ci ludzie powiedzieli... Ale nie wierz w żadne słowa ministrów.
- Ministrów?
Ornion wstała i podeszła do mnie. Wzięła mnie pod rękę i poprowadziła do saloniku, który był skromnie urządzony.
- Perry i ja poszłyśmy na misję. Wtedy byłyśmy pewne wygranej, bo długo się przygotowałyśmy do tego. Perry jak zwykle była zawzięta, jak to ona. - dziewczyna uśmiechnęła się na to wspomnienie o mojej bliźniaczce.- Chciałam jej powiedzieć, że to pułapka, ale Noel mnie zabrała z placu siłą i nic nie mogłam zrobić. Nie chciałam jej zostawiać.
- Więc ty nie widziałaś jak umiera?
-Nie. To widziała tylko jedna osoba. Musisz porozmawiać o tym z samym Remusem Lupinem.
Zdziwiłam się. Co on miał z tym wspólnego?
- Dlaczego profesor mógłby coś widzieć?
- Widział jak ginie i nic nie zrobił. Miał ją sprowadzić do domu. Była torturowana, aż w końcu nie wytrzymała. - powiedziała. - Perry była wierna Dumbledorowi. Zawsze była i nie zdradziła go. Ministrowie twierdzą, że się utopiła, ale to bzdura.
- Nie rozmawiałam z nimi. - zasmuciłam się trochę, bo wszystko teraz wydawało się takie nielogiczne.
Muszę porozmawiać z Lupinem i to szybko.
- Chodź Tonny, musimy iść do profesora jeszcze dzisiaj.
- Daj mi chwile. Chcę porozmawiać z Ornion. - ruda spojrzała na swoją byłą ukochaną szukając jej odpowiedzi.
- Nie. Nie chcę rozmawiać. Powodzenia, Celino.
- Ornion... - Tonny zrobiła smutną minę.
- Ty już wybrałaś wtedy. Ja wybrałam pół roku temu i jestem w związku. Nie potrzebuje ciebie. Odejdź i nie zakłócaj mojego spokoju, ponieważ nie jesteś czysta.

Jak oceniacie rozdział? 2/10? Może 5/10? Jakaś nota?

Kim jestem? | Draco Malfoy |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz