~46~

2K 123 9
                                    

POV. DRACO.

Widziałem, jak dziewczyna wije się na ziemi, ale co ja mogłem zrobić? Sprzeciwić się własnej matce? I co dalej?
Nie mogłem zrobić nic dla Celiny, choćbym nie wiem jak tego właśnie chciał.
- Powinno cię to spotkać już na samym początku! - krzyknęła moja matka. Zerknąłem na dziewczynę. Jej blond włosy były brudne i potargane, tak jakby wydarzenia ostatnich dni nie wpływały na
nią zbyt dobrze. Nie dziwię się, bo na pewno ciężko to wszystko przechodziła.
- Cel! - rudy biegł w naszą stronę. Nie wiedząc za bardzo co robić, po prostu rzuciłem się do ucieczki. Dziewczyny były zdziwione.
Zostawiłem matkę, Celine i inne dziewczyny, tylko po to by nie oberwać. Jeśli Ron tam biegł, to pewnie za nim pojawiłby się Harry, bliźniacy i reszta zakręconej paczki przyjaciół i znajomków. Wolałem się wycofać. Nikt mnie nie będzie za to winił.
Przebiegłem cały korytarz, wbiegłem na piętro po schodach i już pomału wszedłem do łazienki, która była całkowicie pusta i zniszczona. Nawet łazienki nie oszczędzili.

Spojrzałem w lustro, które wisiało ma ścianie, a raczej jego resztki. Szkło było rozbite i tylko mały kawałek trzymał się jeszcze. I właśnie dzięki temu małemu kawałkowi mogłem zobaczyć, że wyglądam źle. Byłem przerażony tym co się aktualnie dzieje, byłem słaby i nie ukrywałem tego przed sobą.
- Tak to się postępuje z bliskimi? - usłyszałem głos Harry'ego, więc odwróciłem się w jego stronę. Stał w drzwiach, po czym je zamknął i wszedł do środka. Był zły, tylko nie wiem dlaczego.
- Możesz być z siebie dumny. - dopowiedział po chwili. Nie wiedziałem o czym on mówi. Nie czułem dumy, ani upokorzenia. To było bardziej zakłopotanie.
- O czym ty mówisz do cholery? - zapytałem spokojnie. Nie krzyczałem, ale mój głos dosyć dobrze odbijał się i trafiał do czarnowłosego chłopaka.
- Gratuluję. Nie powstrzymałeś matki, bo się bałeś? Co tobą kierowało? Kurwa, tak się nie traktuje przyjaciół, ani osób, które się kocha! - był zły. Bardzo zły.
Przełknąłem głośno slinę, która bardzo ciężko przechodziła mi przez gardło.
Czułem, że będziemy musieli walczyć, bo chłopak nie da mi spokojnie odejść.
- Dalej nie rozumiesz, prawda?
Jego mina mówiła sama za siebie. Już nie emanował taką nienawiścią, tylko bardziej bezsilnością. Czułem się zakłopotany całą tą sprawą i nie tylko.
- Twoja matka zabiła osobę, która cię kochała. - powiedział i wtedy wszystko wydało się takie jasne. W jednej chwili padłem na kolana i schowałem twarz w dłoniach. Byłem bezsilny. Czułem się okropnie i tak też wyglądałem.
Wybraniec podszedł do mnie i przykucnął obok mnie.
- Boli, co? - zapytał. Podniosłem na niego wzrok. O czym on mówi?
- Co? O co ci chodzi!? - krzyknąłem, bo miałem ochotę wbić mu różdżkę w czoło i ledwo się powstrzymałem od tego.

Harry wstał i zaczął kierować się w stronę drzwi. Stanął, jak wryty i spojrzał na mnie ostatni raz.
- Chcesz coś jeszcze usłyszeć? - zapytał zdejmując na chwilę okulary, po czym znów je zakładając. Kiwnąłem ledwo głową. - Jesteś straszny, ale chyba masz uczucia.
- Mam. Nie jestem potworem. - burknąłem. - Nie, jeśli chodzi o nią. - dodałem, a on wtedy się uśmiechnął.
- Myślę, że przyda ci się czyjaś obecność.
- Nie potrzebuje ciebie. - warknąłem, ale nie wiedziałem co to miało dokładnie oznaczać.
- Nie chodzi tutaj o mnie. - odpowiedział i wyszedł z łazienki. Od razu wstałem i pobiegłem za nim.
O czym on do cholery mówił? Chcę znać prawdę, całą prawdę.

~~~

I jest nowy rozdział. Wczoraj go nie było, bo nie miałam czasu jakoś nic napisać.

Jak wam mija dzień btw? Jesteście w szkole, jak ja, czy lenicie się w domu, jak mój kolega?

Kim jestem? | Draco Malfoy |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz