Dwa tygodnie później.
Perspektywa Bruce.
Liga Sprawiedliwych jest w stanie gotowości. Angel kontaktowała się kilka razy ze mną i Damianem. Jak na razie było kilka gorących sytuacji,ale poradzili sobie. Są raz na tej płaszczyźnie, raz na drugiej. Różnie bywa. Akurat jest z powrotem na naszej w Waszyngtonie. Na szczęście starcia na obu stronach nie narobiły trwałych szkód. Aktualnie jesteśmy w jaskini całą ekipą. Prowadzę trening drużynowy. Niestety został on nam przerwany. Dostaliśmy telefon od Cyborga.
-Tu Cyborg mamy inwazję w Star City. To na sto procent jest sprawka tego demona.
Było słychać strzały w tle i odgłosy walenia się ścian oraz tłuczenia się szyb.
-Co tam się dzieje?
-Jakieś dziwne niezindefikowane stworzenia. Przypominają zwierzęta,ale takie na sterydach, czarne ,z kolcami i czerwonymi oczami. Najmniejsze mają 2 metry. Argh..!
-Co jest?!
-Jeden z nich właśnie odgryzł mi ramie!!! Ruszcie się tutaj!!! Teraz!!!
-Będziemy za minutę.
Time skip.20 minut.
Wokoło ogromne zniszczenia. Nie mamy pojęcia czym są te stworzenia. Z łatwością przegryzają i rozszarpują metal. Superman nie jest na nie odporny. Nie radzimy sobie. Na szczęście Raven i Zatana wraz z Doktorem Faith'em stworzyli barierę by nie rozbiegły się na całe miasto. Niestety są wyłączeni przez to z walki. Kiedy zabijemy jedno stworzenie zmienia się w pył i znika. W miejsce trupów pojawiają się następne. Ledwo nadążamy z zabijaniem. Nie wiemy nawet skąd się biorą. Wracając muszę się bronić. Obciąłem jednemu łeb. Przypominał wilka. Następnemu wbiłem batarang w serce. Innemu obciąłem połowę pyska. Otoczyły mnie i Damiana ,i atakują pokolei. Bawią sie nami.
-Musimy coś zrobić!
-Spróbujemy się przedrzeć i na dach?!
-Nie! Latają nad nami te ptako podobne!
-To co robimy?!
-Walczymy!
Kolejny skoczył w moim kierunku. W ostatniej chwili obciąłem temu czemuś głowę. Superman celował z laserów do tych latających. Wonder Woman została wprowadzona pod ścianę. Cyborg leżał w gruzach sklepu spożywczego. Zielona latarnia pomagała Klarkowi. Arrow strzelał z okna na 10 piętrze na przeciwko mnie. Skarabeusz zajął się rojem wielkich owadów. Gwiazdka mu pomaga. Bestia broni się sam na skrzyżowaniu obok. Flash i Kid Flash biegają ewakuując resztę cywili. Aquaman działał sam przy fontannie w pobliskim Central Parku.
-Długo tak nie pociągniemy!
-Musimy!
Coraz bardziej się męczyliśmy. Nie minęło 10 minut,a dostaliśmy z Damianem po kilka na szczęście nie groźnych zadrapań. Jeden po jakiś kolejnych kilku minutach przewrócił mnie i przygniótł do drogi. Jedną ręką trzymałem niedźwiedziopodobnego stwora za szyję i odpychałem. Jego pysk kłapał mi nad głową. Drugą przygniatał mi łapą. Usłyszałem świst typowy dla strzały. Po sekundzie stwora nie było jak i wszystkich innych. Wszystkie zaczęły się rozsypywać. Bariera zniknęła,wszyscy skupiliśmy się przy fontannie w Central Parku. Cyborga naprawiła Raven z pomocą magii.
-Co to było?
-Każdy chce to wiedzieć Flash.
-Cicho siedź Superman.
Warknąłem.
-Dlaczego musisz zawsze być taki nie miły jeśli chodzi o mnie?
-Moja sprawa. To jeszcze nie koniec walki. Dobrze,że całe miasto ewakuowano.
-Jak to nie koniec?
Dopytał Aquaman.
-To na sto procent jeszcze nie koniec. I nie pytaj dlaczego. Bo mam po prostu przeczucie.
-Przeczucie? W sumie sama mam złe przeczucia.
Superman podniósł rękę i wskazał na drzewo uciszając Wonder Woman.
-No i słusznie czujecie. Jest jeszcze jeden przeciwnik do pokonania.
Chwila...Angel! Odwróciliśmy się w strone jej głosu. Zeskoczyła z drzewa po mojej prawej. Później Paprot i Luckas w swoich strojach do walki. Podeszli do nas.
-Wybaczcie,że wcześniej nie przyszliśmy. Walczyliśmy gdzie indziej z tymi samymi stworzeniami.
Odpowiedziała paprotka.
-Chwila... To wy je wszystkie załatwiliście na raz?
Dopytał Flash z Kid Flash'em i prawie ,że każdym.
-No tak. Nie było czasu na otwartą walkę z nimi .
-Więc wykorzystaliśmy trochę magii.
Dopowiedziała Luckasowi Angel.
Podeszłem do niej i lekko poczochrałem.
-Hej!
-Dobra robota.
-Drobnostka.
Wszyscy oprócz tytanów,Dicka, Damiana,Luckasa wraz z Paprotem i Dr.Faith patrzyli się na nas dziwnie.
-Co jest? Nie widzieliście relacji ojca z córką?
Dogryzła im Angel. Natychmiast przestali. Artur zabrał Luckasa na moment nieco dalej.
-Hej. Jestem Kid Flash.
Wspomniany wyżej oparł jej się na ramieniu.
-Luna. Dla ciebie specjalnie coś przygotowałam.
-A co?
-To.
I oberwał z pięści w brzuch.
-Ktoś jeszcze chce mi zabrać przestrzeń osobistą?
Cisza. Kid się skulił na stojąco.
-Ale mocne te uderzenie i dlaczego w żołądek?
-Bo tak. Angel musimy zmykać.
-Weź Luckasa i idziemy. Wątpię by prędko przyszedł.
-Kto przyszedł?
Dopytałem.
-Ja.
Odpowiedział widmowy głos. Obróciliśmy się i stanęliśmy gotowi do następnej walki.Postać w czarnym kapturze stała za nami.
-Jeżeli oddacie dziewczynę oszczędzę was.
-Nie ma szans na cokolwiek takiego.
Odpowiedziałem. Angel wyjeła miecz. W jednej chwili jednak został jej on odebrany przez anonima z pomocą zielonej macki z energii. Ostrze wylądowało w jego dłoniach.
-Łatwo mi nie uciekniesz.
Uderzył pięścią w ziemię. Zielona fala energii odepchneła nas na 2 metry. Zielona bariera otoczyła cały park.
-Teraz mi nie uciekniesz. Swoją drogą. Twój miecz jest wprost imponujący. Aż dziwne,że sama bo wykułaś.
-Skąd ty to wiesz?
Warkneła. Zaczął sie bawić ostrzem w dłoniach.
-Och...Ja wiem naprawdę wiele. Na przykład,że uwielbiasz smocze lilie albo,że twój ulubiony kolor to szmaragdowa zieleń. Wiem wszystko o tobie.
-Ty...
-Angel...Nie możemy otworzyć portalu.
Mruknął Paprot. Nie ma drogi ucieczki. Angel jest aż za bardzo spokojna.
-A więc to tak. Pułapka. Zabawne,że pomyśleliśmy o tym samym.
Każdy popatrzył na Angel krótko.
-Że co proszę?!
Widać,że był zdziwiony.
-Nigdy nie używałam mojego przywileju publicznie. Nie wiesz wszystkiego.
Uśmiechnęła się chytrze. Anonim stanął w pozycji bojowej. Angel podniosła prawą dłoń. Na samym jej środku była biała,wirująca kulka energii.
-I co zrobisz? Czymś takim mnie załatwisz?
Zakpił.
-Tak i nie tylko. Złapię cię.
Rzuciła kulką o ziemię. Krótki błysk światła. Aż się cofnąłem o krok. Przed nami stała fatacha wilków z białego kryształu. Świeciły się lekko.
-Albo się poddasz, albo cię ostro pokiereszuje. Taki mały rewanż za ostatni raz.
Zadrwiła. Wilki najeżyły się gotowe do ataku.
-No dobrze. Pora się zabawić.
Odpowiedział. Wilki ruszyły. Angel wyjeła jakąś kolejną broń.
Kosę.Chwyciła ją gotowa do walki. Anonim nadbiegał niszcząc kryształowe wilki po kolei. Wyciągnąłem batarangi.
-Hej. Nie mogę latać!
Superman który nie lata? Co to za bariera?
-Ja też.
Wonder Woman, Skarabeusz, Gwiazdka, Dr.Faith, każdy stracił możliwość użycia swoich mocy. Nawet technologia nie działa. Pozostaje stary sposób. Ostatni wilk padł. Anonim ruszył na nas. Strzelił do nas zielonymi kryształami. Nasze uniki. Odpadł Kid Flash i Supergirl. Zostali zamknięci w kryształach. Ruszył na moją córkę. Paprot wskoczył przed niego z mieczem który wyglądał jak perłowy róg. Odepchnął przeciwnika. Anonim wykorzystał miecz Angel. Posłał falę energii na niego. Paprot wylądował pod drzewem. Arrow zaczął strzelać w niego jak i Speedy. Z łatwością poprzecinał wszystkie strzały. Posłał tuż po ostatnich strzałach kryształy. Odpadli. Angel zaatakowała go od tyłu. Odepchnął ją ,utrzymała się na nogach i wysłała falę białej energii na niego. Odbił ją na bok. Sam zaatakowałem. Damian ruszył ze mną. Damian wycelował w nogi ja w głowę z pięści. Upadł na ziemię i zniknął. Znalazł się na murku od fontanny.
-Wy...A mogliście sobie oszczędzić tyle bólu.
Mruknął pod nosem po chwili zaczynając się śmiać nie opanowanie. Aż ciarki mi przeszły po plecach. Woda z fontanny wystrzeliła w naszą stronę przewracając nas. On naskoczył prosto na nas. Strzelając w nas kryształami. Część z nas unikneła ataku. Superman,Tytani i Wonder Woman odpadli. Paprot naskoczył na niego z mieczem. Tamten sparował cios. Wstaliśmy z ziemi. Chwilę się siłowali by odepchnąć sie na wzajem. Zaszarżowali na siebie. Ja,Damian,Nightwing,Aquaman,Dr.Faith i Zatana ustawiliśmy się w krąg wokół Angel. Nie oddamy jej tak łatwo. Paprot i Anonim wymieniali ataki.
Luckas stał koło Angel,którą zapatrzyła się na niebo po chwili krótko...chichocząc?
-To sobie nic wybrał. Jest pełnia.
-Twoja moc sięga zenitu. Zgadza się?
-Tak Luckas. Radziłabym poszerzyć koło o co najmniej 5 metrów.
-Co chcesz zrobić siostro?
-Zobaczycie. Luckas,manewr 12 proszę.
-Się robi.
My powiększyliśmy okrąg. Angel oddała mu kosę ,ustawił ją poziomo. Angel na nią wskoczyła,a on się zamachnął obrotowo. Angel wystrzeliła w stronę zajętego walką Anonima z dwoma większymi kulami energii w dłoniach. Chłopak Noe obronił się i dostał obydwoma kulami. Nie zdążył wstać gdy Angel przygwoździła go do ziemi siadając na nim.
-Pora zobaczyć kim jesteś.
Zdjęła mi chustę i okularki. Była zszokowana. Ruszyliśmy w jej stronę.
-To przecież nie możliwe...
Mrukneła.
-Jak widzisz jest.
Biegliśmy dzieliło nas 30 metrów.
Anonim wykorzystał ten szok i dostała kulą. Wyglądało to jakby dostała prądem. Była bezwładna. Zaatakowaliśmy całą grupą. Zniknął pojawił się przy fontannie. Ruszyliśmy w jego stronę. Otworzył portal i zniknął razem z moją córką. Portal zamknął się tuż przed moim nosem. Nie... Tylko nie to. Nawet nie zauważyłem jego twarzy by go jakkolwiek znaleźć. Kimkolwiek jest pożałuje.
'!)"!^$&-&")^?''??)")*6&;;*^&*:
Rozdział w drodze. W końcu trochę akcji ,nie?
CZYTASZ
Córka Batmana
FanfictionBatman niedawno dowiedział się o Damianie ,jego synu. Co jeśli będzie miał także i córkę? O której wiedziała tylko Talia i Ra's Al'Ghul ,a sam Damian nie wiedział nic o siostrze? Zobaczcie sami. Akcja dzieje się po filmie "Batman:Bad Blood". Żadna z...