Rozdział 12.

1.2K 62 7
                                    

Perspektywa Bruce.
Mam bardzo kiepskie wyczucie czasu dzisiaj. Najpierw spóźniłem się na kilka spotkań,a teraz powiedziałem, że Angel jest nienormalna .
-Idę z nią porozmawiać. Róbcie co chcecie.
I się rozeszli. Weszłem po schodach i skierowałem się do jej pokoju. Zapukałem i nic. Jeszcze kilka razy,też nic. Wchodzę i słyszę z łazienki lejącą się wodę. To wyjaśnia wszystko. Poczekam. Obejrzałem jej pokój. To był pokój urządzony przez moich rodziców. Chcieli bym miał siostrę albo chociaż brata . Urządzili tak jeszcze jeden pokój ,tylko w innych barwach. Po jakiś 10 min.czekania wyszła z łazienki.
-Ojcze ,coś się stało?
-Nie ,nic się nie stało. Tylko chciałem przeprosić, za nazwanie Cię nienormalną. Wcale tak nie jest. Tak wyszło.
-Nic się nie stało. Sama trochę przesadziłam z bieganiem. Chciałam poznać miasto .
- Skoro wszystko w porządku. To może pójdziemy razem potrenować?
-Świetny pomysł. Wisze Damianowi sparing.
-Powinien teraz trenować na sali. Daj mi chwilę na przebranie się i idziemy.
-Też się przebiore . Będę czekać przed pokojem.
I wyszłem.
Perspektywa Angel.
Jak wyszedł użyłam mojej kieszonki i wyciągnęłam komplet. Czyli czarny top i czarny dres. Wyszłam przebrana przed pokój i poczekałam chwilę. Ojciec przyszedł przebrany w biały podkoszulek i czarne dresy.
-Gotowa?
-Gotowa.
I ruszyliśmy na sale . Odrazu jak weszliśmy zobaczyłam Damiana wyprowadzającego precyzyjne ciosy na worku treningowym.
-Chyba wisze Ci sparing .
Damian się odwrócił.
-Oszczędź sobie wstydu i połóż się na podłogę.
-W twoich snach, bracie.
Powiedziałam ostro.
-Hola hola. Spokojnie. Zacznijmy może już ten trening .
Ojciec ma rację. Ale to Damian zaczął. Najpierw razem z ojcem krótka rozgrzewka . I walka. Każdy na każdego. Nie ma zlituj. Wymienialiśmy kopnięcia i zamachy . Trzymałam się z boku. Atakowałam żadko i głównie parowałam ich ciosy. Nie wiedzieli co szykuje. W ciągu kilku sekund dostali z półobrotu, ojciec serie kopnięć jak z karabinu w tułów ,a Damian dostał w prawy bok z podwójnego kopnięcia z półobrotu w powietrzu.
Wygrałam.
-Dobra jesteś.
- Musiałaś mi sprzedać to podwójne kopnięcie...?
-Nie jęcz. To i tak były fory . No to wy sobie trenujcie , a ja pójdę coś zjeść .
Powiedziałam chłodno i wyszłam,czując jak odprowadzają mnie wzrokiem. Skierowałam się do kuchni. Zastałam tam Alfreda przy kuchence.
-Co gotujesz Alfred?
-Och...panienko Angel. Robię tylko warzywa z patelni na ostro na kolację.
- Warzywa na ostro, hmn? A dodałeś suszoną papryczkę Scorpio?
-Nie panienko, ale zaraz dodam.
Ja już chwyciłam papryczkę i skruszoną dodałam. Co jak co ,ale gotować lubię.
-Teraz dopiero będzie ostre.
- Jest panienka pewna ,że ta papryczka nie jest za ostra ?
-Ugotowana ? Nie. Surowa ,owszem. No to powinno jeszcze pięć minut się zmażyć i będzie gotowe.
-Panienka lubi gotować?
-Bardzo. Ale nigdy nie miałam dużego pola do popisu.
-Co powie panienka na wspólne gotowanie?
- Że już mogą się nam kłaniać. Bo zrobimy im najlepsze dania świata.
Alfred się uśmiechnął i wrócił do smażenia. Poczekałam chwilę i dostałam swoją porcję. No i miałam rację co do papryczki. Było świetne. Nie ważne, zjadłam i poszłam do pokoju. Chyba trzeba będzie znaleść sobie jakieś hobby. Wykorzystam do tego ten pusty pokój. Miałam tam zrobić jakąś kuźnię,ale po co skoro w mojej kieszonce mam praktycznie każdy rodzaj pracowni. Ta kieszonka to nie tylko schowek. Można wewnątrz urządzać różne pomieszczenia. A składniki,surowce itp. uzupełniają się magicznie. Nigdy się nie skończą. Weszłam do tego pustego pokoju i tak stoję zastanawiając się co by tu zrobić. Stoję i stoję, i mam. Najpierw pomaluję ściany. Pudrowy błękit i czerń,na przemian . Jedna błękitna, jedna czarna ,jedna błękitna i jedna czarna. Sufit na szachownice. Trochę to zajęło ,ale to nic. Wychodzę na ten mini korytarzyk i patrzę na zegarek ścienny w mojej sypialni. Jest 23.30. Trochę się zasiedziałam. Pora spać.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Pozdro. Lunita♡

Córka BatmanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz