- Ukrywasz się przede mną? - Zapytał szatyn z tym swoim dobrze znanym cynicznym uśmiechem. Udało mu się dopaść Harry'ego, kiedy ten został po lekcjach na prośbę ich nauczycielki od angielskiego, która poprosiła go o zaniesienie kilku książek do pokoju nauczycielskiego. Był sam, bez żadnej obstawy i Louis nie mógł przegapić takiej okazji.
- Dlaczego miałbym ukrywać się przed kimś kogo prawie nie widać? - Młodszy prychnął i chciał wyminąć chłopaka, ale powstrzymał go ucisk w łokciu. Kto by pomyślał, że w takim małym ciałku jest tyle siły. No na pewno nie Harry.
- Na twoim miejscu byłbym milszy. Póki, co nic jeszcze nie powiedziałem, ale Zayn to mój przyjaciel i nie jestem pewien, czy potrafię coś przed nim ukrywać. - Louis zrobił smutną minę, mimo że tak naprawdę tylko się zgrywał. Od zawsze uważał, że jest idealny do pracy aktora i mógłby zostać wielką gwiazdą Hollywood. Nie opuszczał, więc okazji na zagranie jakiejkolwiek scenki.
- Naprawdę nie obchodzi mnie, co zrobisz.
- Tak, więc dlaczego ubrałeś się dzisiaj w ten sposób? - Pociągnął za rąbek koszuli chłopaka, podwijając ją w górę i ukazując kawałek brzucha. Dopiero wtedy Harry zdał sobie sprawę jak blisko siebie stoją. Starał się zazwyczaj nie dopuszczać ludzi, by przekraczali jego przestrzeń osobistą, a już w szczególności Louisa. Teraz jednak, mimo iż górował wzrostem nad szatynem, nie miał żadnej kontroli sytuacji.
- Teraz zamierzasz czepiać się moich ciuchów? Mógłbyś się przyjrzeć sobie. Wybacz, ale paski już dawno wyszły z mody. - Harry uśmiechnął się sztucznie i poklepał chłopaka po ramieniu. Miał ochotę jak najszybciej stąd wyjść, bo zaczynał czuć się coraz bardziej przytłoczony ich bliskością.
Byli sami na środku korytarza. Inni uczniowie jak i nauczyciele już dawno są pewnie w domu, więc nie ma szans, że ktoś ich zobaczy. No może tylko woźny, ale on pewnie dopiero zaczął sprzątać pierwsze piętro. Harry był, więc zdany na Louisa, tym bardziej, że starszy ciągle go przytrzymał. Nie było to w żadnych stopniu komfortowe dla młodszego chłopaka.
- Czepiam się, bo mógłbyś zacząć nosić bardziej obcisłe spodnie, które podkreślałyby ten tyłek.
Louis ściszył głos i swoją jedną rękę umieścił na biodrze chłopaka, zostawiając ją tam i sprawiając, że stali jeszcze bliżej. W tamtym momencie Harry wciągnął powietrze i z lekkim przerażeniem obserwował dalsze poczynania chłopaka. Powinienem był teraz zacząć krzyczeć i próbować się wyrwać, lecz stał sztywno sam do końca nie rozumiejąc swojej reakcji.
Już dawno przyzwyczaił się do różnych seksualnych podtekstów rzucanych w jego stronę przez Louisa. Czasem były mniej lub bardziej obraźliwe, ale nigdy jeszcze się nie dotykali. Po pierwsze Harry wolałby uciąć sobie rękę niż dotknąć chłopaka, a po drugie zawsze będąc z przyjaciółmi trzymał go na dystans. Teraz jednak, gdy są tylko we dwoje, szatyn zaczął pozwalać sobie na coraz więcej.
- Zabierz te łapy Tomlinson. - Wycedził powoli każde słowo, gdy już odzyskał zdolność mówienia. Louis tylko zachichotał cicho i zabrał obie ręce odsuwając się dwa kroki w tył. Wtedy dopiero Harry zaczął poprawnie oddychać, a jego serce znów wolniej biło.
- Nie denerwuj się księżniczko, złość piękności szkodzi. I nie unikaj mnie więcej, chcę cię widzieć. Poza tym jutro musimy sobie porozmawiać.
- A nie możemy teraz, skoro i tak zatruwasz mi powietrze swoją osobą?
- Dowcipniś się znalazł, - szatyn prychnął - muszę jeszcze to raz przemyśleć, jutro porozmawiamy piękny. - Uśmiechnął się szeroko i posłał Harry'emu buziaka w powietrzu. Po raz kolejny zostawił go z delikatnie otworzoną buzią, bo, mimo iż znali się już dosyć sporo, to szatyn nigdy nie wydawał się aż tak bezczelny.
🍑🍑🍑
Miłego dnia kochani! ❤

CZYTASZ
Complicated Love | Larry ff
FanfictionHarry odkąd pamiętał szczerze nienawidził Louisa. Nigdy też nie mógł sobie przypomnieć co takiego szczególnego szatyn mu zrobił. Tłumaczył sobie to tym, że Louis przyjaźni się z Zaynem - pierwszym i jedynym zauroczeniem Harry'ego. Pytanie jednak, cz...