45.

2.2K 188 98
                                        


Chłopcy oraz Alice przyjemnie spędzali resztę wieczoru. Zaraz po przyjściu Louisa, Niall uparł się, że powinni zamówić pizze. Cóż, dużo pizzy, ale z jego "jestem głodny" spojrzeniem nie można walczyć. Tak więc jedząc rozmawiali na różne tematy, co chwila się z czegoś śmiejąc. Liam bardzo często całował Zayna po szyi, przez co ten wyrywał się z jego mocnego uścisku i śmiał się mówiąc, że go to łaskocze. Louis i Jacob za to wymienili się jedynie paroma buziakami. Właściwie Harry starał się nie patrzeć w ich stronę. Swoją uwagę skupiał szczególnie na Niallu, który dzięki Bogu nie obściskiwał się ze swoją dziewczyną. Mogło to mieć związek z tym, że właśnie napoczynał kolejne opakowanie pizzy. Jednak blondynka nie przejmowała się tym. Głowę miała położoną na jego piersi i robiła coś na telefonie, od czasu do czasu wrzucając jakiś komentarz do rozmowy. Harry cieszył się, że jego przyjaciele są szczęśliwi i nic nie mógł poradzić na uśmiech wpływający na jego twarz. Opamiętał się dopiero po chwili.

Kiedy już wszystko zjedli, wspólnie stwierdzili, że to pora na odegranie kilku meczów. Jako pierwsi wyrwali się Louis i Zayn, którzy omal się nie pozabijali jeszcze przed włączeniem gry. Liam, chcąc kibicować swojemu chłopakowi, usiadł jak najbliżej niego i krzyczał głośno, dopingując go, a za każdym razem, gdy prawie udało mu się strzelić gola, całował go w policzek. Harry przeczuwając, że Jacob może chcieć robić to samo względem szatyna, wyszedł pod pretekstem napicia się soku do kuchni. Miał później zamiar wrócić do Nialla i Alice, którzy teraz zawzięcie o czymś dyskutowali i posyłali sobie delikatne uśmiechy.

Otworzył lodówkę i westchnął z zadowolenia, gdy zobaczył sok porzeczkowy. Nalał go sobie do szklanki, a kiedy się odwrócił, chcąc oprzeć się o blat i stamtąd obserwować przyjaciół, zauważył Jacoba, który również przyszedł do kuchni.

- Chcesz też soku? - Zapytał Harry i to było pierwsze co przyszło mu na myśl zanim poczuł, że jego ręce zaczynają się pocić.

On nie bał się Jacoba. No może tylko odrobinę. Bardziej chodziło o strach zostania z nim sam na sam. Pamiętał jak Louis powiedział mu, że blondyn wie o ich pocałunku. Od tamtej pory jednak nikt nie poruszał tego tematu i co jeśli chłopak chciał do niego wrócić właśnie teraz? Harry nie był gotowy.

- Nie, dziękuję. - Odpowiedział i delikatnie pokręcił głową. Harry przyglądał mu się uważnie, zachowując czujność i będąc przygotowanym na jakikolwiek atak. Ten słowny albo może i nawet fizyczny. Nigdy nic nie wiadomo.
- Myślisz, że Louisowi spodobałby się wełniany sweter? Moja babcia takie robi co roku i pomyślałem, że mógłbym mu jeden podarować. Co o tym sądzisz?

- Ja... um.... Pytasz mnie o radę? - Brunet przeczyścił gardło i nerwowo zacząć stukać palcami o kuchenny blat. Zapomniał nawet o swoim soku.

- Tak Harry, pytam cię o zdanie. - Jacob uśmiechał się. Nie robił tego nerwowo jak Harry, a także nie było to wymuszone. To był naprawdę szczery uśmiech i młodszemu chłopakowi aż ulżyło. Poczuł się znacznie lepiej i nawet udało mu się nieco rozluźnić.

- Wydaje mi się, że Louis lubi swetry, często nosi je do szkoły. Kiedy był w drugiej klasie miał taki cały zielony i nosił go prawie przez cały grudzień. - Harry zachichotał na wspomnienie Louisa w przydużym wyciągniętym swetrze. Nie wiedział co było w nim takiego szczególnego, ale szatyn szczerze go kochał i prawie nie zdejmował. Brunet musiał przyznać, że wyglądał w nim przeuroczo.

Uśmiech Jacoba poszerzył się nieco. Chociaż Harry miał wrażenie, że w jego oczach kryje się smutek. Chciał zapytać, czy wszystko w porządku, ale chłopak uprzedził go odzywając się jako pierwszy.

- Lubisz go prawda? Bardziej jak przyjaciela?

W ustach Harry'ego nagle zrobiło się sucho. Jego czujność została uśpiona i nie był przez to przygotowany na te słowa. Nie wiedział co odpowiedzieć. On wiedział, że to co powie i tak nie ma znaczenia, tak samo jak uczucia, jednak Jacob mógł to różnie odebrać.

- Tak, uh tak. - Spuścił głowę w dół i podniósł ją dopiero, gdy blondyn ponownie się odezwał.

- Zauważyłem. Wiem, że Louis powiedział ci o moim wyjeździe. Sam chciałem wam o tym powiedzieć kilka dni przed Sylwestrem, ale cóż. Jednak teraz mnie posłuchaj Harry Stylesie. Słyszałem o tobie naprawdę wiele. Jak unikałeś mojego Lou na każdym kroku, kiedy on latał za tobą z serduszkami w oczach.

- Ja nie... - Harry przerwał cicho niepewny swoich słów. Nie chciał słyszeć tego wszystkiego od Jacoba. Bał się tego co może mu powiedzieć.

- Jednak ty pamiętasz takie szczegóły jak to w czym chodził rok temu. - Starszy chłopak nie zwrócił uwagi na jego słowa.
- Chcę przez to powiedzieć, że nie chce ci oddawać Louisa, dawać wolną rękę. Kocham go i wiem, że on mnie też, jednak nie jestem głupi i zdaje sobie sprawę, że pierwszego zauroczenia się nie zapomina. - Wziął głęboki wdech nim kontynuował.
- Nie odjechałbym z myślą, że kiedyś może między wami zaiskrzyć, a ja nie byłbym pewny, że dasz mu co najlepsze. Nadal tego nie jestem pewny. Nie mówię, że jesteś złym chłopakiem, tylko Louis jest moim słońcem i nie pozwolę, żebyś poraz kolejny go skrzywdził. Nieważne czy będziecie przyjaciółmi, czy czymś więcej. Dopilnuje jego szczęścia nawet jeśli miałbym przyjechać z pieprzonego Chicago i skopać twój tyłek, rozumiemy się?

Harry niepewnie pokiwał głową.  Teraz zdecydowanie bał się Jacoba.

- W takim razie chodźmy, nim pomyślą, że się nawzajem pozabijaliśmy. - Na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech i Harry odpowiedział mu tym samym. Jacob nie był taki zły, a nawet wręcz przeciwnie. Troszczył się o Louisa i brunet to doceniał szczególnie, że on też pragnął w głębi serca być kimś takim dla szatyna.

🍑🍑🍑

Heej 💙💚

Gotowi psychicznie na jutro?😂

Do której klasy idziecie? ^^

Troszkę popsułam końcówkę, ale ciii, to przez stres xD

Dobrej nocy ♥

Complicated Love | Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz