Od Harry:Przepraszam.
Możemy pogadać?
Żałuję Louis...
Harry westchnął i odłożył telefon bezpiecznie na biurko. Przemyślał wszytko co powiedział mu Zayn, a także Niall i Liam, kiedy do niego przyszli. Oni wszyscy mieli rację i niestety Harry dopiero teraz to zrozumiał. Niemal przez cały dzień próbuje skontaktować się z Louisem, jednak z marnym skutkiem. Chociaż raz postanowił przedłożyć czyjeś szczęście nad swoje własne, ale do tego potrzebował wszystko sobie wyjaśnić z chłopakiem. Myślał, że uda mu się go złapać w szkole, jednak szatyn się w niej nie pojawił. Przez chwilę nawet przeszło mu przez myśl, by pojechać do jego domu, ale nie chciał, żeby pomyślał, że mu się narzuca. Dlatego zostało mu jedynie bezczynne czekanie aż Louis odpowie na jego wiadomości lub telefony.
Był właśnie w trakcie odrabiania pracy domowej z matematyki, kiedy jego telefon zawibrował. Harry, który dotąd był skupiony nad zadaniem, przestraszony upuścił długopis na podłogę. Dokończył równanie i dopiero sprawdził wiadomość.
Od Louis:
Możemy się spotkać?
Do Louis:
Tak
Od Louis:
Jestem właściwie już pod twoim domem. Możesz wyjść na zewnątrz?
Harry już nie czekał dłużej. Chwycił za niebieską bluzę, wisząca na klamce i szybko zbiegł na dół. Dochodziła już dwudziesta pierwsza i na dworze było naprawdę zimno i ciemno. W końcu mieli już grudzień. Brunetowi nie chciało się marnować czasu na szukanie kurtki i cieplejszych butów, i miał nadzieję, że się od tego nie rozchoruje.
4 godziny wcześniej.
- Więc na co masz ochotę? Możemy obejrzeć jakąś dobrą komedię, tylko błagam skarbie, byle nie romantyczną. - Louis przybrał na twarz poważną minę i spojrzał na swojego chłopaka. Wiedział jak ten uwielbia oglądać te wszystkie babskie filmy, a później na nich płakać.
Jednak twarz Jacoba była równie poważna i w dodatku pozbawiona kolorów. Widać było, że głęboko nad czymś rozmyślał i szatyn zaczął się nieco niepokoić o blondyna.
- Wszystko w porządku, kochanie? - Zapytał, by upewnić się, czy wszystko gra. Miał wrażenie, że chłopak może być na niego zły o ten pocałunek z Harrym. Od razu, gdy tylko wróciło mu logiczne myślenie, swoje kroki skierował właśnie pod dom Jacoba. Opowiedział mu o wszystkim, niczego nie ukrywając. Bał się reakcji chłopaka, ale Louisowi naprawdę na nim zależało i nie miał zamiaru go okłamywać. Zdziwiła go jednak jego reakcja. Po prostu podszedł do niego, pogłaskał po policzku i powiedział, że nie ma się czym martwić i jest dobrze. Stwierdzić, że Louis był oniemiały, to nic. Jego ścięło z nóg. Później po prostu złapał go za rękę, zaprowadził do pokoju i oglądali we dwójkę odcinki ostatniego sezonu Doktora Housa. Wielki kamień spadł z serca szatyna, jednak mały niepokój pozostał i właśnie teraz dawał o sobie znać.
- Muszę ci coś wyznać. - Powiedział sucho. Oczyścił gardło nim kontynuował, a Louis nie spuszczał z niego wzroku.
- Wiesz, że możesz powiedzieć mi o wszystkim.
- Wyjeżdżam tuż po Sylwestrze.
Cisza. Po wypowiedzeniu tych kilku słów przez minuty, a może tylko sekundy, żadne z nich już się nie odezwało. Nie mieli odwagi. Właściwie to Jacob nie miał odwagi, by coś dodać. Nie chciał zostawiać Louisa.
- Jak to wyjeżdżasz? Na ile? - Zapytał szatyn, kiedy nieco napięcia, z nich zeszło. Miał ochotę się śmiać. To było niedorzeczne co właśnie się działo. Kiedy zaczął w końcu czuć coś do kogoś, kto to odwzajemnia, on go tak po prostu opuszcza?
- Nie wiem na ile, zapewne na długo. Moja ciocia, jedyna siostra mojej mamy jest poważnie chora i potrzebuje stałej pomocy. Przeprowadzamy się, gdy tylko rodzice załatwią wszystko związane z pracą. - Mówił, a każde jego słowo było coraz bardziej niewyraźne przez łzy. Nigdy jeszcze nie przywiązał się tak do kogoś jak do Louisa. Nie miał tu zbyt wielu przyjaciół, a jednak przy szatynie stał się bardziej otwarty. Był po prostu sobą.
- Daleko? - Gardło Louisa było ściśnięte. Z całej siły walczył, by również się nie rozpłakać. Musiał być silny. Dla siebie, a przede wszystkim dla Jacobs.
- Chicago.
- Cholera.
Louis złapał za rzec, którą miał pod ręką, czyli poduszką i rzucił nią z całej siły w ścianę przed nim. Pewnie zdemolowałby cały pokój, gdyby nie ramiona owijające sie wokół niego.
Przeleżli w łóżku prawie dwie godziny wspominając wszystkie wspólnie spędzone chwile, od czasu do czasu śmiejąc się lub wyrzucając z siebie nieco łez, póki nie zadzwoniła mama blondyna. Musiał wcześniej wrócić do domu, a Louis tak bardzo nie chciał go puszczać. Żegnali się długim pocałunkiem w drzwiach i dopiero, kiedy szatyn był sam, pozwolił sobie na płacz. Może faceci nie powinni płakać, ujawniać swojej słabości, ale on miał to w tamtym momencie w dupie.
Jacob wyjeżdżał. Został im niecały miesiąc bycia razem. To zdecydowanie za mało.
Kiedy już się uspokoił, sięgnął po telefon i dopiero zauważył, że mu się rozładował. Po podłączeniu do ładowarki zaczęły napływać mu co rusz nowe wiadomości. Czytając ostatnie stwierdził, że musi się komuś wygadać.
Po prostu poszedł do Harry'ego.
🍑🍑🍑
Heej 💙💚
No to co, żegnamy się z Jacobem?
Koniec jest bliżej niż myślicie 🙈
Dobrej nocy ♥

CZYTASZ
Complicated Love | Larry ff
FanfictionHarry odkąd pamiętał szczerze nienawidził Louisa. Nigdy też nie mógł sobie przypomnieć co takiego szczególnego szatyn mu zrobił. Tłumaczył sobie to tym, że Louis przyjaźni się z Zaynem - pierwszym i jedynym zauroczeniem Harry'ego. Pytanie jednak, cz...