43.

2.3K 204 113
                                        


Harry pożałował swojej decyzji zaraz po wyjściu z domu. Owiał go chłodny wiatr, który sprawił, że młody chłopak zadygotał. Jednak po chwili na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech, kiedy zobaczył Louisa stojącego po drugiej stronie ulicy. Uśmiech ten jednak malał z każdym jego krokiem w kierunku szatyna. I nie, nie chodziło o strach, lecz o to jak starszy chłopak wyglądał. Stał tam w rozpiętej kurtce i nawet nie wyglądał jakby było mu zimno. Chociaż miał czapkę, przeszło przez myśl Harry'ego. Jednak to opuchnięte oczy Louisa najbardziej go przeraziły. Chciał znać powód, dla którego uronił choć jedną łzę. Później przypomniał sobie to co się wydarzyło i zdał sobie sprawę, że on sam nie jest w dużo lepszym stanie.

- Cześć. - Przywitał się, gdy już stał na przeciwko niego. Starał się, by zabrzmiało to radośnie, by chociaż odgrywali pozory, że nic się nie wydarzyło.

- Mam ochotę na kebaba. - Harry mrugnął szybko kilkukrotnie, przyglądając się twarzy towarzysza. Była pusta. To nie był Louis, on tak nie wyglądał. Zawsze był głośny i radosny.

- Jest po dwudziestej pierwszej. - Tylko tyle był wstanie z siebie wydusić.

- I co z tego? Chyba nie boisz się, że pójdzie ci w boczki, co Styles? - Zakpił Louis i dla potwierdzenia swoich słów, uszczypnął Harry'ego w brzuch. Ten jednak prawie nic nie poczuł dzięki grubej bluzie.

- Właściwe to właśnie tak. Nie chcę być gruby. - Powiedział poważnie i wydął dolną wargę do przodu. Louis spojrzał przelotnie na jego twarz i uśmiechnął się na krótką chwilę, bo chłopak wyglądał uroczo. Później jednak zaśmiał się cicho, bo to jak Harry głęboko myślał, czy przystać na propozycję szatyna, wyglądało zabawnie. A brunet musiał przyznać, że naszła go ochota na kebaba.

- Och daj spokój Curly, ja stawiam. - Tomlinson wywrócił oczami. Umieścił swoją prawą dłoń na plecach wyższego chłopaka i delikatnie pchnął go do przodu dając znak, że powinni iść.

- W takim razie stoi.

- Od zawsze wiedziałem, że mam dar przekonywania.

- Tylko skąd my o tej godzinie wytrzaśniemy kebaba?

- Znam fastfood, który jest czynny całą dobę.

- Więc chodźmy. - Powiedział Harry, któremu zaczął powracać humor. Czuł się dobrze w towarzystwie Louisa i prawie zapomniał, że mieli porozmawiać o tym, co wydarzyło się w wesołym miasteczku. Jednak bał się sam rozpoczynać ten temat.

- Więc chodźmy. - Powtórzył za nim. Szli powoli, ramię w ramię. Nie odzywali się do siebie. Louis dlatego, że właściwie jeszcze nie poukładał sobie wszystkiego w głowie. Nie do końca nawet wiedział, czy to spotkanie było dobrym pomysłem. Harry natomiast chyba za bardzo przeżywał rękę szatyna ocierającą się o tę jego. Zachowywał się jak napalona trzynastolatka.

- Co by powiedzieli twoi rodzice na wieść, że ich grzeczny synek wymyka się w nocy? - Zapytał ironicznie Louis, gdy już kupili wymarzone kebaby i usiedli na ławce w parku. Było cholernie zimno, a mimo to oboje przestali to prawie odczuwać. No może tylko ich ciało wciąż zamarzało, a Harry ledwo poruszał palcami. Mógł jednak zabrać kurtkę.

- Jak widać nie jestem takim dobrym chłopcem na jakiego wyglądam. - Skwitował.

- Och zdecydowanie nie. - Louis się zaśmiał. - Masz wiele za uszami Harry Styles. - Brunet miał wrażenie, że Louis chciał coś dodać. Może wypomnieć mu wszystko co zrobił. Ich pocałunek.

- Dlaczego wtedy mnie pocałowałeś? - Zapytał Louis i Harry pomyślał, że może czytać mu w myślach. W tamtym momencie chciałby, żeby tak było, bo wiele by to ułatwiło. Nie musieliby rozmawiać.

- Dlaczego go oddałeś? - Odrzucił pałeczkę. Wiedział, że nie powinien tego robić. To nie tak miało wyglądać.

- Jacob wie. Powiedziałem mu od razu, a on powiedział, że to nic. - Z jego gardła ponownie wydostał się śmiech, jednak nie miał w sobie ani krzty wesołości.
- Tak jakby już mu w ogóle nie zależało. - Powiedział cicho i spuścił głowę w dół. Całkowicie stracił apetyt. Harry spojrzał na niego smutnym wzrokiem i jedyną rzeczą jaką chciał teraz zrobić, było przytulenie go. Schowanie Louisa w swoich ramionach i nie pokazywanie światu.

- Nie mów tak. Sam wiesz, że to nie prawda. Gołym okiem widać, że cię kocha. Poza tym miał rację. To było nic czym można by się przejmować.

- Czyli dla ciebie też to było nic? - Harry wiedział, że od tej odpowiedzi dużo zależy, a może wręcz przeciwnie. Może ona też nic nie znaczy, jak wszystko co go dotyczyczy.

- To była chwila słabości Louis. Mojej słabości, która więcej się nie powtórzy.

- Dobrze.

Potem zamilkli na chwilę. Harry chyba po raz pierwszy zaczął czuć się niekomfortowo. Marzył, by znaleźć się w domu, dlatego jak najszybciej skończył swoje jedzenie.

- On wyjeżdża.

- Co? - Harry uniósł gwałtownie wzrok. Louis tego wieczoru był dziwny. Zamyślony i chwilami nieobecny, ale przede wszystkim dziwny.

- Jacob wyjeżdża po Nowym Roku.

- Na długo?

- Pewnie tak, nie wiem jeszcze. Jego ciotka potrzebuje opieki i pomocy. Oprócz nich, nie ma nikogo. - W kącikach oczu Louisa ponownie zgromadziły się łzy. Nie chciał, żeby Jacob wyjeżdżał.

- Przykro mi. Boże, nie wiem co ci powiedzieć.

- Nie musisz nic mówić. Myślę, że to ja musiałem powiedzieć to na głos, komuś, żeby to do mnie dotarło.

- Rozmawialiście o tym? Co postanowiliście? - W sercu Harry'ego pojawiła się iskierka nadziei. Jednak starał się ją zagłuszyć. Najważniejsze było szczęście Louisa, który właśnie był na skraju płaczu.

- Nikt tego nie powiedział, ale pewnie zerwiemy przed jego wyjazdem. Nie wierzę w takie gówna jak związki na odległość.

- Zobaczysz, że wszystko się ułoży. Potrzebujesz czasu, żeby nabrać dystansu. Wszystko będzie dobrze Lou. - Po wypowiedzeniu tych słów podszedł do szatyna i pozwolił mu się w siebie wtulić. Był w stanie siedzieć tutaj nawet do rana. Zamierzał być tutaj dla Louisa.

🍑🍑🍑

Heej 💚💙

Po pierwsze, chciałam podziękować za aktywność pod poprzednim rozdziałem! Kocham czytać wasze komentarze i w nagrodę kolejny rozdział mający prawie 1000 słów💗

Po drugie, zastanawiam się nad kolejnym ff, które zamierzam zacząć po skończeniu tego. Louis jako płatny zabójca, czytalibyście?

Dobrej nocy! ❤

Complicated Love | Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz