22.

2.3K 200 164
                                        


- Mówię wam chłopaki, ona jest świetna. Uwierzycie, że potrafi zjeść więcej ode mnie?

Niall jak najęty od samego rana opowiadał o nowo poznanej dziewczynie. Harry i Liam mieli tego już pomału dosyć, zważywszy na to, że dochodził wieczór. Cieszyli się, że blondyn nareszcie kogoś poznał, ale jego gadanie stawało się męczące.

- Tak, już o tym mówiłeś, jakieś trzy razy. - Harry wywrócił oczami. Dziwił się sobie, że dał się namówić na wyjście po szkole. Jakby miał mało Horana na lekcjach.

Cały dzień nie mógł się na niczym skupić i ciągle wracał myślami do imprezy u Zayna. Może nie chodziło konkretnie o samo wydarzenie, jak bardziej o Louisa.

Louis.

Od tamtego dnia nie może przestać o nim myśleć. Nadal go nie cierpi, to nie uległo zmianie, jednak coś jest inaczej. Coś się w Harrym odblokowało, tylko musi teraz dowiedzieć się co to takiego było.

- Nie bądź jedzą Harold. To, że ty ciągle wzdychasz do gościa, który nigdy się tobą nie zainteresuje, nie znaczy, że masz psuć humory innym.

Niall pożałował swoich słów zaraz po tym jak wypadły z jego ust. Później dostrzegł ból wymalowany w oczach Harry'ego i coś złapało go za serce.

Był beznadziejnym przyjacielem.

- Harry przepraszam, nie to miałem na myśli. - Mówił ze skruchą, ale brunet nawet na niego nie spojrzał. Wstał z ławki, na której siedzieli i ruszył w tylko sobie znanym kierunku.

- Harry zaczekaj! - Tym razem był to Liam, który również czuł się winny. Zawsze, gdy temat dotyczył Zayna - wielkiego zauroczenia Harry'ego - miał ochotę wszystkim powiedzieć o skrywanej tajemnicy.

Styles jednak nie zwracał już uwagi na przyjaciół. Nie był zły na Nialla za to co powiedział, jednak jego słowa go zraniły. Każdy mówi, że to tylko głupie zauroczenie, które szybko przejdzie, jednak dla niego było to coś więcej.

Zayn był kimś więcej.

Więc dlaczego jego nogi przyprowadziły go pod zupełnie inny adres? Czy nie powinienem teraz stać przed własnym domem albo robić z siebie idioty pod oknem Zayna?

Dlaczego stał przed drzwiami do mieszkania Louisa?

Był cały przemoczony, bo kilka ulic stąd zaczął padać deszcz. Ubranie nieprzyjemnie przykleiło się do jego skóry.

Stał tak dłuższą chwilę tylko patrząc na drzwi, moknąc jeszcze bardziej. Bardzo możliwe, że zrobi się od tego chory, ale nie dbał o to.

Był jak w jakimś transie.

Miał odejść, ale jakiś impuls sprawił, że podszedł bliżej i zadzwonił do drzwi.

Nie czekał długo. Drzwi się otworzyły, a oparty o framugę stał Louis. Miał na sobie tylko białą koszulkę i bokserki, a jego włosy były roztrzepane jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Mogło to świadczyć o tym, że dopiero co wstał z łóżka.

- Harry? - Zapytał ochrypłym głosem, który utwierdził Harry'ego, że chłopak jeszcze niedawno spał.
- Co tutaj robisz? Stało się coś? Wejdź do środka, bo się przeziębisz.

Kiwnął głową na znak zgody i wszedł do domu. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę jak mokry jest i jak bardzo drżał z zimna. Zdjął buty nim Louis do niego podszedł.

Przemoczył swoje skarpetki.

- Jesteś taki mokry. - Louis jęknął i złapał go za rękę prowadząc na górę.

Harry zostawiał za sobą mokre ślady na podłodze, ale szatyn nawet o tym nie myślał. Jeśli szybko nie doprowadzi bruneta do stanu używalności, to ten się rozchoruje.

- Tam jest łazienka, weź ciepły prysznic, a ja w tym czasie naszykuję ci jakieś ubrania i zrobię coś ciepłego do jedzenia. W szafce znajdziesz ręczniki.

Louis naprawdę się martwił. Nie chciał, by Harry zachorował przez swoją własną głupotę. Podszedł do niego i pocałował w czoło, uprzednio odklejając od niego niektóre z kosmyków włosów.

Zniknął później w swoim pokoju szukając ubrań, a Harry stał na korytarzu jeszcze chwilę, trzymając rękę w miejscu, które pocałował szatyn.

🍑🍑🍑

Nawet nie wiem jak przepraszać za braki rozdziałów...

Ale niedługo czeka was niespodzianka!

Dobrej nocy 💚💙

Complicated Love | Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz