49.

2.1K 170 102
                                        

NIE SPRAWDZANY

🍑🍑🍑🍑

Harry nerwowo krzątał się po domu Louisa. Ciągle wpadał na nieznanych ludzi, przepraszając ich później. W przeciwieństwie do poprzedniego roku, teraz nie stronił już od alkoholu. Nie znaczy to, że zamierzał się upić. Stwierdził tylko, że mała dawka alkoholu pomoże mu się zrelaksować i dobrze bawić, a także nie krępować się w obecności Louisa.

Na szatyna co prawda natknął się dopiero po ponad godzinie, jednak cieszył się z faktu, że był sam. Przeczuwał co prawda, że Jacob może skądś wyskoczyć lada chwila, ale cieszył się każdą najmniejszą chwilą spędzoną przy Louisie.

- Dobrze się bawisz? - Zapytał, kiedy stanęli z boku, by nie przeszkadzać innym osobom, które tańczyły albo raczej próbowały to robić.

- Nie najgorzej. - Harry przechylił delikatnie głowę w bok i bezwstydnie skanował twarz Louisa uśmiechając się przy tym uroczo. Stojąc w ten sposób, szatyn nie mógł powstrzymać swojego uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Harry był po prostu piękny i uroczy, a Louis nie mógł nic na to poradzić.
- Pytanie jednak brzmi, jak ty się bawisz? W końcu to przede wszystkim przyjęcie urodzinowe! - Nastrój bruneta poprawiał się z każdą minutą. Mógłby tutaj stać w nieskończoność i tylko na niego patrzeć.

- Dostałem mnóstwo prezentów, kto by się nie cieszył?

- A właśnie! - Harry uderzył się z otwartej dłoni w samo czoło i zaczął nerwowo przeszukiwać wszystkie kieszenie. Jak mógł być taki głupi i zapomnieć o wręczeniu prezentu. Po chwili jednak odnalazł małe zielone pudełeczko, które wręczył Louisowi.

- Mam tylko nadzieję, że to nie pierścionek, bo nie wiem co ma to Jacob. - Szatyn zaśmiał się odbierając prezent. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego jak bardzo napięcie między nimi zgęstniało. Harry nie uśmiechał się już tak szeroko i Louis również przestał.

- No już, otwórz. To nie jest przecież bomba. - Pospieszał go. Robił to z dwóch powodów. Po pierwsze chciał przerwać ciszę, która się pomiędzy nimi wytworzyła, a po drugie był ciekawy jego reakcji. Naprawdę liczył, że prezent mu się spodoba, bo nie miał na niego żadnego pomysłu.

- Wow Harry, jego piękny. Naprawdę. - Zaczął go zapewniać szatyn, kiedy wyciągnął z pudełeczka srebrny wisiorek z zawieszką papierowego samolocika.

Przypominał mu te, które podczas pewnej lekcji notorycznie wysyłał w stronę Harry'ego. Mieli wtedy zastępstwo i to była naprawdę luźna lekcja. Louis z początku chciał się pobawić w miłosne liściki, ale na prawdę nie miał do tego głowy. Wykonanie samolotu z papieru było za to dosyć proste i szybkie. Harry zaś niemal kipiał ze złości, kiedy na jego ławce roiło się od tych samolotów. Niektóre leżały jeszcze na podłodze, a inne po prostu wracały do Louisa w kształcie zwiniętej kuli papieru. Brunet zawsze celował w głowę.

- Na prawdę nie miałem pojęcia co mógłbym ci dać i po prostu gdzieś go zobaczyłem i pomyślałem, że do ciebie pasuje.

- Naprawdę mi się podoba. - Powtórzył.

Zrobił krok do przodu, zamykając dzielącą ich przestrzeń i wziął chłopaka w swoje ramiona. Młodszy okrył się rumieńcem będąc odurzonym fascynującym zapachem szatyna. Miał wrażenie, że ta chwila trwała wiecznie. Chciał, by tak było. Jednak co dobre, kiedyś musi się skończyć.

- Louis! - Ktoś krzyknął. Harry doskonale znał ten radosny głos i odruchowo odsunął się od szatyna na bezpieczną odległość. Dziękował, że było tu na tyle ciemno, że nikt nie był w stanie dojrzeć jego rumieńców.

- Jacob. - Louis powiedział czule i przyciągnąć chłopaka do siebie, by otoczyć go ramieniem. Jego twarz się rozpromieniła i pocałował swojego chłopaka w czubek głowy.

- Szukałem cię, zaraz zacznie się odliczanie.

Louis spojrzał na zegarek, który miał na ręce i faktycznie zostało niecałe pięć minut do północy. Wczoraj obiecali sobie przeżyć swój pierwszy w życiu noworoczny pocałunek. Jacob był tym strasznie podekscytowany i niemal ciągnął szatyna za rękaw od koszuli, by przypadkiem czegoś nie przegapić.

- Musisz się cieplej ubrać.

- Wszystko mam już przygotowane. Po prostu chodźmy już na dwór, chcę zobaczyć fajerwerki. - W oczach Jacoba tańczyły radosne iskierki. Radość chłopaka rozczulała Louisa. Harry poczuł się nieswojo i pożegnał się z nimi, żeby znaleźć przyjaciół. Też chciał obejrzeć pokaz fajerwerek.

Kiedy Liam dopilnował, że cała ich piątką jest ciepło ubrana, zezwolił na wyjście z domu. Zayn coś mruczał pod nosem, ale po szybkim całusie mu przyszło. Stanęli z boku. Niall trzymał mocno dłoń Alice, tak samo jak Liam tę należącą do Zayna. W ich oczach było widać czystą miłość.

Harry zastanowił się przez chwilę i spojrzał przed siebie. Kilka metrów od nich stali Louis i Jacob. Szatyn opiekuńczo otaczał go ramieniem i trzymał blisko siebie. Brunet uświadomiłam sobie, że ta dwójka również patrzy na siebie z ogromną miłością i troską. Harry im tego zazdrościł, ale przy tym zawsze złościł sje na siebie za bycie tak bardzo egoistycznym. Nie liczył się z ludzkimi uczuciami.

Kiedy odliczanie się skończyło i wybiła północ, niektórzy zaczęli krzyczeć, a inni otwierać szampana. Harry zaś stał z boku i obserwował jak Louis i Jacob wymieniają się pocałunkiem. Nie podglądał ich, spojrzał na zaledwie kilka sekund i odwrócił wzrok. Uścisk w żołądku był jakby mniejszy niż zazwyczaj. Bardziej przejął się tym, że blondyn wyjeżdża w tym tygodniu. Louis był przy nim taki szczęśliwy. A kiedy Harry to w końcu zrozumiał, sam zaczął cieszyć się jego szczęściem. Nieważne, że powodem do radości był inny chłopak.

Aby oglądać uśmiech Louisa codziennie, był gotów poświęcić własne szczęście. Jednak nie mógł na to nic poradzić. To nie z jego winy Jacob wyjeżdżał. Jedyne co mógł zrobić to być przy Louisie. Jako przyjaciel.

Zbyt późno zdał sobie sprawę jak wspaniały jest szatyn. Tacy ludzie nie zasługiwali na kogoś takiego jak Harry, który nie był pewny siebie i swoich uczuć. Zasługiwali na szczęście, a szczęściem Louisa był Jacob.

🍑🍑🍑

HEJ HEJ 💚💙

Wybaczcie jeśli są błędy, ale chciałam wam go jak najszybciej dodać, a nie mam siły już na wyłapywanie błędów i się sama sobie dziwię, że udało mi się go napisać xD Bo jednak choroba nie wybiera, a mnie wyjątkowo lubi :))

Tak więc życzę wszystkim zdrowia i dobrej nocy ♥

Complicated Love | Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz