14.

2.4K 204 307
                                    


- To może dzisiaj mi wyjaśnisz, co takiego cię wczoraj napadło? - Louis pojawił się znikąd. Dosłownie, Harry aż złapał się za serce, gdy chłopak pojawił się koło niego. Była piękna pogoda i zamierzał skończyć lekturę siedząc na ławce w cieniu nim lekcje się zaczną. Nie przypuszczał, że Louis będzie go szukał.

- Nie wiem o czym mówisz. - Założył okulary przeciwsłoneczne i przewrócił kartkę na następną stronę.

- Dlaczego wybiegłeś do łazienki? Naprawdę źle się poczułeś?

Harry nie wiedział czy to była troska, czy ironia, ale zdecydowanie Louis nie dawał za wygraną. I pomyśleć, że wystarczyło się nie zgadzać na ten idiotyczny pomysł i mieć spokój do końca szkoły.

- Nie powinienem był cię całować. Tyle powinno ci wystarczyć. - Zamknął książkę i schował do plecaka. Bo jednak nie uśmiechało mu się czytać ten sam akapit po raz dwudziesty, gdy i tak nic z tego nie rozumiał.

- Dlatego właśnie sądzę, że powinniśmy ustalić jakieś granice.

- Wystarczy mi, jeśli będziesz się trzymał ode mnie z daleka co najmniej metr.

- A ja ci przypominam, że mamy grać parę. Myślisz, że ktoś w to uwierzy, jeśli będziesz trzymał mnie na dystans?

Louis wstał i stanął przed Harrym. Dzięki temu idealnie zasłonił mu słońce i chłopak mógł zdjąć okulary. Nadal jednak musiał mrużyć oczy, gdy chciał spojrzeć szatynowi w twarz. Jego wzrok zatrzymał się na ustach Louisa, bo wtedy słońce go nie raziło.

- Ja wiem, że dla ciebie najlepiej by było, gdybym uczepił się ciebie jak połowa osób z tej szkoły. Jednak muszę cię zmartwić, bo to się nie stanie.

- Nie mówię, że masz się na mnie wieszać. Jednak moglibyśmy zacząć trzymać się za ręce i od czasu do czasu pocałować. Oczywiście, jeśli po tym nie będziesz zamykał się w łazience. - Louis wywrócił oczami, a Harry prychnął. To wszystko od początku było skazane na porażkę, a brunet był zbyt naiwny na to wszystko i jak zwykle się zgodził.

- Nie oczekuj ode mnie za dużo Tomlinson. Nie zamierzam być twoją kolejną zabaweczką. Kiedy tylko przekonam do siebie Zayna, między nami wszystko się skończy.

Louis przytaknął i westchnął cicho tak, że Harry tego nie usłyszał. Prawda była taka, że doskonale zdawał sobie sprawę, że to nie potrwa długo. Nie ma osoby na tym świecie, której Harry Styles by w sobie nie rozkochał. Jest przeuroczym dzieciakiem i to mu trzeba przyznać. Zayn może i ma chłopaka, ale to kwestia czasu nim zaprzyjaźni sie z Harrym, a gdy tylko ten to wyczuje, zerwie całkowicie kontakt z Louisem.

- Nie będę Styles, spokojne.

- Coś jeszcze, czy tylko ochraniasz mnie przed słońcem? - Loczek zmierzył go od stóp do głowy, gdy ten nie ruszył się nawet na krok. Nie żeby mu to przeszkadzało, czasami szczerze nienawidził słońca i dzisiaj był właśnie jeden z tych dni.

- Zayn robi imprezę w weekend. Zawsze na nich jestem, ale tym razem mówił, bym wziął cię ze sobą. Właściwie to ciebie i twoich znajomych. - Louis uśmiechnął się lekko widząc jak twarz chłopaka rozjaśnia się, nawet jeśli to nie on był przyczyną tej radości.

- Mój Boże, Zayn mnie zaprosił?!

- Was. - Uściślił starszy, lecz dla Harry'ego to już nie było ważne. Samo to, że mulat o nim pomyślał, było dla niego dużym przeżyciem.

- Cholera, w co ja się ubiorę? - Zaczął panikować i w myślach przeglądać swoją szafę. Potrzebne mu były zakupy i to natychmiast.

- Możesz przyjść nago. - Louis uśmiechnął się szerzej i puścił mu oczko. W zamian otrzymał piękny środkowy palec.

- Zboczeniec.

- A tak serio, to we wszystkim wyglądasz naprawdę dobrze. - Lecz Harry zbył go machnięciem ręki. Musi wymyślić coś, by spodobać się Zaynowi, ale raczej nie znajdzie tego w swojej szafie.

- W ogóle, potrzebuję numer Zayna.

- Po co ci?

- Obkleję sobie nim pokój, - warknął- to chyba oczywiste, żeby mieć z nim kontakt.

- Um, jasne. Dam ci go później. - Potarł niezręcznie kark i patrzył niepewnie na chłopaka, który swój wzrok miał utkwiony gdzieś daleko.

Nie chciał dawać mu tego numeru.

- Świetnie! - Ucieszył się i zaraz później zadzwonił dzwonek. Wszyscy będący na zewnątrz zaczęli powoli wchodzić do środka. Harry też powinien się zbierać, miał jeszcze trzy lekcje.

- Właściwie - spojrzał na Louisa z błyskiem w oku - masz ochotę zerwać się z lekcji? - Przygryzł wargę oczekując pozytywnej odpowiedzi.

- Czemu nie. - Wzruszył ramionami, a brunet wstał i go przytulił.

Szatynowi mocniej zabiło serce.

- Idziemy na zakupy!

I dla Louisa nie był już ważny dzisiejszy sprawdzian, którego nie napisze, a który miał zaważyć na jego ocenie. Nie kiedy widział radość na twarzy tego chłopaka i czuł, że choć w małej części to jego zasługa.

🍑🍑🍑

Heej 💚💙

Strasznie wkurza mnie Harry, a on dopiero narobi kłopotów...

Nie mniej jednak mam nadzieję, że to ff wam się podoba! ❤

Dobrej nocy!❤

Complicated Love | Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz