17.

2.3K 200 253
                                    


Strach.

Harry panicznie bał się ludzi. Nienawidził być w zamkniętej przestrzeni, gdzie przebywało więcej niż kilka osób. Zawsze uciekał, kiedy zaczynały się rozmowy w szerszym gronie. Może w pewnym stopniu czuł się onieśmielony, ale przede wszystkim bał się. Trudno mu było określić czego dokładnie. Sam siebie nie rozumiał. Tak już miał od dziecka i to mu pozostało.
Nie był osobą, która nie lubiła poznawać nowych ludzi. W gronie kilku osób czuł się jak ryba w wodzie, jednak, gdy było ich coraz więcej ogarniała go panika.

Dlatego nie chodził na imprezy.

Niall kocha wszystko gdzie jest jedzenie i gdzie jest głośno. Liam zawsze za nim chodzi, udając troskliwego tatusia i w całości dostarcza go do domu, co nie do końca jest łatwe.
Niall po alkoholu staje się trudnym i bardzo wylewnym człowiekiem.
Harry natomiast zawsze zostawał w domu. Kiedy jednak ulegał namowom przyjaciół, siedział sam w łazience lub pustym pokoju i po dwóch góra trzech godzinach zmywał się do domu.

Harry bał się teraz.

Imprezy Zayna były znane na całą szkolę. Niallowi tylko raz udało się tam wkręcić, ale był wtedy na pierwszym roku, co nie spodobało się kilku osobom ze starszych klas. Malik zdecydowanie miał wielu przyjaciół, dlatego nigdy nie zaprosił Harry'ego.

Nie żeby mu jakoś szczególnie zależało, bo zdawał sobie sprawę, że i tak za długo, by tam nie posiedział. Pewnie i tak Zayn nie zwróciłby na niego uwagi.

Ale teraz miał Louisa.

Co dziwne, przy nim czuł się pewniej, może nawet odważniej. Wiedział, że jeśli coś będzie nie tak, to chłopak z nim wyjdzie i zawiezie do domu. Tak się umówili. Obaj nie piją i wychodzą, gdy Harry zrobi się zmęczony.

Brunet nie musiał go za bardzo przekonywać. W końcu Louis był już na wielu takich imprezach.

- Dobrze się czujesz? - Przyjemną ciszę, która była z nimi odkąd Harry wsiadł do samochodu, przerwało pytanie starszego, gdy byli już na podjeździe. Na zewnątrz było już dosyć sporo ludzi i słychać było głośną muzykę.

Pot.

Harry się wzdrygnął, gdy zdał sobie sprawę jak mokre są jego dłonie. Nawet na testach się tak nie stresował.

Zaraz zobaczy Zayna.

Zobaczy Zayna stojącego w tłumie ludzi, obok których będzie musiał przejść.

Będzie miał Louisa przy sobie.

- Tak, jest okej. Tylko wiesz, nie przepadam za takimi rzeczami. - Starał się wysilić na mały uśmiech, żeby go nie denerwować. Wystarczająco nerwowy był on sam, a  to Louis miał być jego podporą.

- Zawsze możemy stąd odjechać, znaleźć budkę z kebabami i zjeść go w świetle gwiazd, co jest niezwykle romantyczne.

W oczach Louisa tańczyły małe iskierki, które były tak bardzo zauważalne. W pewnym momencie Harry sam przed sobą przyznał, że chłopak jest uroczy.

I przystojny.

Nie dało sie tego podważyć. Szczególnie, gdy siedział przed nim w takim wydaniu. Mimo iż wolał nosić luźniejsze rzeczy, co Harry zdążył zaobserwować na korytarzach, przy okazji, gdy wpatrywał się w Zayba, dziś postawił na koszulę tak samo jak Harry. No może tylko było na niej mniej kwiatów, a konkretnie ani jednego. Jednak pasowała mu do oczu, w które wpadały niektóre kosmyki włosów, zbyt długie jak na gust Harry'ego. Mógłby je lekko przyciąć.

- Kuszące jeśli porwiesz mi Zayna.

Harry zachichotał i ponownie spojrzał się na Louisa. Iskierki w jego oczach zniknęły tak samo jak uśmiech z twarzy. Brunet również przez to posmutniał i stał się jeszcze bardziej nerwowy niż chwilę temu.

Co jeśli Louis go tam zostawi?

- Wychodzimy? - Starszy zapytał, lecz nie czekając na odpowiedź, otworzył drzwi.

Harry szybko powtórzył jego czynność nie chcąc iść samemu. Jednak szatyn na niego czekał i nie wydawało się, że chciał odejść.

Harry się uśmiechnął.

Kiedy do niego podszedł i oboje zaczęli w równym tempie iść do domu Zayna, Louis złączył ich dłonie. Na początku tylko delikatnie musnął dłoń Harry'ego tą swoją, a dopiero później je obie splótł.

Z początku czuł się nieswojo z tym. Dotyk starszego chłopaka sprawiał, że robiło mu się gorąco. Tak bardzo się na tym skupił, że nie zauważył, gdy byli w środku. Udało mu się przetrwać ten tłum na zewnątrz.

- Myślę, że możemy najpierw znaleźć twoich przyjaciół. Zayn dojdzie później. - Rzucił dość oschle i wyprowadził Harry'ego z holu wprost do kuchni.

Bo idąc prostym rozumowaniem w kuchni jest lodówka, w niej jedzenie, a tam gdzie jedzenie jest Niall. I zapewne, gdzie Niall tam i Liam.

Choć Louis mógł mieć pewne przeczucie, że jednak go tam nie zastaną.

🍑🍑🍑

Heej kochani! 💚💙

Co tam u was? Bo u mnie na przykład cały dzień padało i pół dnia spędziłam w kościele 😒

Obiecuję, że w następnych rozdziałach będzie więcej akcji!

Dobrej nocy! ❤

Complicated Love | Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz