- No więc, dlaczego przyszedłeś?Posiłek zjedli w ciszy. Później Louis zaprowadził Harry'ego do salonu i kazał mu się położyć na kanapie. Chwilę później wrócił z grubym kocem, którym owinął młodszego chłopaka. Harry marudził przy tym nie mało, bo było mu już strasznie gorąco, ale z drugiej strony uważał zachowanie szatyna za urocze.
- Sam nie wiem. - Mruknął, a swoją twarz ukrył w kubku jeszcze ciepłej i odrobinę parującej herbaty.
- Harry, powiedz mi co się stało. - Ton jego głosu nie był groźny, a zmartwiony. Brunet miał przyjaciół i wielu znajomych, a Louisa nawet nie lubił, więc dlaczego zdecydował się do niego przyjść?
- Chyba w końcu do mnie dotarło, że nie mam najmniejszych szans u Zayna.
Po policzku Harry'ego spłynęła pojedyńcza łza, którą Louis starł wierzchem swojej dłoni.
Harry był rozpalony, albo Louisowi tylko się wydawało.
A może to wszystko przez te grube koce.
- Kochanie, wszystko będzie dobrze. Nie płacz.
Z jeden strony się cieszył. Wewnętrznie nawet skakał z radości, bo jeśli Harry odpuści sobie mulata, to on w końcu będzie miał cień szansy na zbliżenie się do bruneta.
Jednak patrząc na to z drugiej strony, Harry cierpiał. Zayn był jego miłością, zauroczeniem i jakby tego nie nazwać, on cierpiał. Louisowi krajało się serce widząc go w takim stanie.
Jemu naprawdę zależało na tym chłopaku.
- Spójrz tylko na mnie, jestem brzydki, okropny. Ktoś taki jak Zayn nawet na mnie nie spojrzy.
- Harry posłuchaj mnie, jesteś wspaniały. Każda rzecz w tobie jest piękna na swój własny i unikatowy sposób. Nie możesz swojego życia układać pod jakiegoś faceta. Jeśli ktoś nie dostrzega tego jak piękny jesteś zarówno za zewnątrz, jak i w środku, jest największym idiotą na świecie.
Louis przyciągnął Harry'ego do szczelnego uścisku i pocałował go w czoło, chcąc przekazać tym wszystkie swoje uczucia do tej słodkiej istoty. Trzymał właśnie w ramionach cały swój świat i gdyby to od niego zależało, nigdy by go nie puszczał.
Harry'emu zaszkliły się oczy, gdy słuchał słów szatyna. Nikt jeszcze nie powiedział mu tylu pięknych słów. A Louis był taki przekonujący, że mu uwierzył.
Nie uwierzył w siebie, ale uwierzył chłopakowi, który uważał go za pięknego. Potrafił docenić jego wnętrze, choć Harry często był dla niego małą suką.
- Louis ja już tego nie chcę. - Odsunął się od chłopaka nieznacznie i wytarł łzy z policzków.
- Nie chcę już tego udawanego związku.
A Louis go rozumiał. Harry nie chciał tego od początku, a szatyn myślał, że to pozwoli mu się do niego zbliżyć. Niestety. Brunet nigdy nie spojrzy na niego tak, jak Louis o tym marzył.
- Dobrze, co tylko zechcesz. - Wysilił sie na delikatny uśmiech próbując nacieszyć się tą chwilą.
Ich chwilą.
Gdy drzwi się zamkną, a Harry stąd wyjdzie, znów wszytko będzie po staremu. Będą się mijać ja korytarzach i jedyne co Louis będzie mógł zrobić to zapomnieć.
- Ale nie chcę też, by było jak dawniej.
Serce Louisa przez chwilę zabiło mocniej. Patrzył się niepewnie na chłopaka nie wiedząc dokładnie czego mógłby się spodziewać.
- Co masz na myśli?
- To, że się co do ciebie pomyliłem. Znaczy się nadal uważam, że jesteś aroganckim dupkiem w niektórych momentach, ale ja wcale nie jestem lepszy. Jeśli tylko byś chciał to moglibyśmy się przyjaźnić. Wiesz, robić te wszystkie przyjacielskie rzeczy jak oglądanie meczów i jedzenie niezdrowego żarcia. Powiedziałbyś Zaynowi, że zerwaliśmy, ale postanowiliśmy się przyjaźnić, co o tym myślisz?
- Myślę, że tego chcę.
Tym razem uśmiech był szczery i szeroki co Harry odwzajemnił.
Może jednak była nadzieja? Przyjaźń to zawsze coś więcej niż zerkanie na siebie na korytarzach.
- Będę się już zbierał. Zrobiło się późno, a obiecałem mamie, że będę na kolacji.
Louis wstał odprowadzając Harry'ego do drzwi i żadnemu z nich nie przeszkadzało, że młodszy ma nadal na sobie ubrania Louisa.
Harry kiedyś je odda albo sobie zostawi, kto to wie.
- Louis! Jesteś w domu?! - Usłyszeli krzyk z przedpokoju i po chwili przed dwójką młodych chłopaków stała Jay.
- Dobry wieczór. - Powiedział Harry wyglądając na takiego słodkiego i onieśmielonego chłopca.
- Dobry wieczór. - Jay uśmiechnęła się. - Ty jesteś Harry? Ostatnio jak Zayn był u nas mówił, że Louis znalazł sobie chłopaka o słodkich loczkach.
- Em tak, jestem Harry. - Styles pokiwał głową, a na jego policzki wstąpił delikatny rumieniec.
- Jak się cieszę, że mogę w końcu poznać chłopaka mojego syna. - Kobieta wyglądała na bardzo podekscytowaną i Louis wiedział, że zaraz wyciągnie rodzinne albumy ze zdjęciami.
- Harry już idzie. - Spojrzał na matkę znacząco i zaprowadził chłopaka pod drzwi.
- Do widzenia. - Krzyknął jeszcze Harry nim wyszedł. Pocałował Louisa szybko w policzek na pożegnanie i zniknął za drzwiami.
Może jednak Louis ma szansę?
🍑🍑🍑
Heej 💙💚
Jeden z dłuższych rozdziałów i myślę, że nie wyszedł zbyt tragicznie 😂
Miłego dnia! ♥

CZYTASZ
Complicated Love | Larry ff
FanfictionHarry odkąd pamiętał szczerze nienawidził Louisa. Nigdy też nie mógł sobie przypomnieć co takiego szczególnego szatyn mu zrobił. Tłumaczył sobie to tym, że Louis przyjaźni się z Zaynem - pierwszym i jedynym zauroczeniem Harry'ego. Pytanie jednak, cz...