NIE SPRAWDZANY
Proszę o dużo komentarzy 😇
Mimo sprzeciwu ze strony Harry'ego, Louis nawet nie pozwolił mu wyciągnąć pieniędzy. Kupił im dwie duże waty cukrowe i po wręczeniu jednej brunetowi, który sprawiał wrażenie nieco obrażonego, poczochrał go żartobliwie po włosach, by ten się rozchmurzył. Szatyn nawet nie zdawał sobie sprawy jak młodszy topił się pod jego dotykiem.
- Jest pyszna. - Zamruczał Harry z przyjemności i włożył sobie kawałek różowej waty do buzi, a następnie oblizał powoli i bardzo dokładnie swoje palce.
- Tak, jest. - Louis przeczyścił swoje gardło i niechętnie oderwał wzrok od bruneta.
- Chodź, usiądziemy tutaj. - Zaprowadził go na pustą ławkę, na której mogli chwilę odpocząć i zastanowić się, gdzie chcieli pójść dalej. Mieli naprawde wiele możliwości.- Świetnie się bawię. - Przyznał Styles szczerze i uśmiechnął się do Louisa. Przekrzywił głowę nieco w bok i zmrużył oczy, bo raziło go słońce. A może to Louis był jego słońcem?
- Tak, ja też. I pomyśleć, że jeszcze pare miesięcy temu marzyłem, żeby zabrać cię na podobną randkę. - Zaśmiał się starszy, a w jego tonie głosu można było się doszukać nutki zdenerwowania i niepewności. Harry odrzucił wszystkie złe myśli od siebie nie chcąc sobie popsuć humoru bardziej.
- Już nie chcesz? - Te słowa wyszły z jego ust szybciej niż zdążył to przemyśleć. Od razu chciał zatkać sobie usta dłonią. Jakiego wyznania on się teraz spodziewał? Tylko ponownie zrobił z siebie idiotę przed Louisem.
- Mam chłopaka. - Przypomniał. Jego głos nie był ostry lub karcący, co Harry'ego zdziwiło. Nie tego się spodziewał. To co szatyn powiedział było naturalne. Jakby opowiadał mu co zjadł dzisiaj na śniadanie. Brunet myślał, że zostanie wyśmiany za swoją głupotę, ale nic takiego się nie stało. Patrzył w oczy niższego chłopaka i nie dostrzegł w nich żadnych negatywnych emocji. Przełknął powoli ślinę i wstał z ławki. Zyskał tym pytające spojrzenie ze strony Louisa.
- Tam jest stoisko, gdzie można wygrać jakieś nagrody. Jacob na pewno cię tam zaciągnię, więc możesz teraz poćwiczyć. - Powiedział entuzjastycznie. Poczekał aż Louis również wstanie i ramię w ramię szli w stronę kolorowego stoiska.
Harry po prostu chciał dać sobie więcej czasu na przemyślenie tego wszystkiego. Nie ważne było, czy szatynowi uda się coś wygrać, czy też nie. Ciągle w głowie miał jego słowa.
"Marzyłem, żeby zabrać cię na podobną randkę".
Marzył. Chciał tego. Kiedy Harry zachowywał się w stosunku do niego okropnie, Louis wciąż chciał z nim pójść na randkę. Nawet wtedy, kiedy brunet jawnie podkochiwał się w Zaynie, starszy chłopak jakby tego nie widział.
W oczach młodszego pojawiły się łzy. Już od dawna mógł mieć wspaniałego chłopaka, ale zaprzepaścił to wszystko będąc tak niewybaczalnie ślepym na wszystko wokół.
"Mam chłopaka."
Oczywiście, że ma. Jacob jest w życiu każdego z ich paczki. Miły i koleżeński blondyn, który kocha małe szczeniaczki, a w drugim człowieku widzi to co najlepsze. Louis zdecydowanie na niego zasługiwał. Według Harry'ego zasługiwał na wszystko co najlepsze i to właśnie tak mocno bolało, bo Harry nie był niczym dobrym. Nie był dla Louisa.
Poza tym Harry wolał małe kotki.
Uśmiechnął się słabo, kiedy szatyn podał mu dużą maskotkę z myszką Miki, którą przed chwilą wygrał. Cieszył się jak dziecko i Harry napawał się tym widokiem.
Wtedy zdał sobie sprawę, że Louis nigdy nie był takim samym zauroczeniem jak Zayn. Może po prostu każde jest inne? Tego nie wiedział. Jednak zawsze patrząc na mulata, widząc jego uśmiech, ciemne oczy, dostrzegał w nich pożądanie. Malik był dla niego obiektem pożądania, zakazanym owocem. Po prostu pragnął go fizycznie i dlatego tak szybko się z niego wyleczył.
Patrząc na Louisa nie odczuwał tego wszystkiego w ten sposób. Było to coś więcej, czego jeszcze nie potrafił określić. Wiedział jednak, że nie da rady widywać się z nim codziennie jak z Zaynem i witać go z uśmiechem, nie odczuwając przy tym wewnętrznego bólu. Dlatego nie miał nic do stracenia.
Jego umysł pracował na najwyższych obrotach i jak zachipnotyzowany patrzył w te piękne, błękitne tęczówki. Skoro i tak miał cierpieć, to musiał mieć coś, co będzie powodowało chociaż nikły uśmiech na jego twarzy. Coś do czego będzie mógł wracać w każdym momencie.
Zrobił dwa kroki do przodu i stał centralnie przed Louisem. Ich klatki piersiowe się ze sobą stykały, a serce Harry'ego omal nie wyskoczyło z jego piersi.
- Wszystko w porządku Harry?
Brunet skinął głową nieznacznie i spojrzał w dół na malinowe, grzeszne usta. Przymknął oczy i nieco się pochylił tak, że ich wargi się o siebie otarły. Bał się odrzucenia, dlatego delikatnie zaczął muskać dolną wargę szatyna.
Powoli i niespiesznie zaczął go całować. Prawie zemdlał, kiedy Louis zaczął odwzajemniać jego pocałunek. Chciał go zasmakować. Pamiętać te usta już na zawsze. Nie wiedział, czy może go objąć, dlatego trzymał ręce luźno puszczone między ich ciałami.
Ich pocałunek nie trwał długo. Było to zaledwie pare sekund nim Louis się odsunął i Harry nie zdążył się tym nasycić. Chciał więcej i więcej i więcej. Pragnął brać, ale także dawać. Czuł, że się uzależnia. Wystarczyła chwila, by czuł jak jego ciało płonie i prosi o kolejną dawkę.
Jeszcze tylko jedno muśnięcie.
Jeden pocałunek.
Krótki dotyk.
Cokolwiek.
W zamian spotkał się z chłodem, gdy starszy chłopak się odsunął. Chciał zaczerpnąć powietrza, ale czuł, że się dusi.
- To nie miało się wydarzyć i na pewno nie może się powtórzyć. Mam chłopaka. - Tym razem jego głos był twardy i bardziej ostry niż poprzednio.
Miał chłopaka.
Jacoba.
***
Heej 💙💚
To jak dotąd najdłuższy rozdział i ma prawie 900 słów wow
Mam nadzieję, że się podoba 😊
Miłego dnia! 💖

CZYTASZ
Complicated Love | Larry ff
FanfictionHarry odkąd pamiętał szczerze nienawidził Louisa. Nigdy też nie mógł sobie przypomnieć co takiego szczególnego szatyn mu zrobił. Tłumaczył sobie to tym, że Louis przyjaźni się z Zaynem - pierwszym i jedynym zauroczeniem Harry'ego. Pytanie jednak, cz...