DUŻO KOMENTARZY, A KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ NAJPÓŹNIEJ JUTRO 😇
🍑🍑🍑
Dzień wyjazdu Jacoba nadszedł nieubłagalnie szybko. Louis przyszedł do niego w czwartkowe popołudnie pod pretekstem pomocy w pakowaniu. Tak na prawdę blondyn zrobił to już dawno i dzięki temu dwójka nastolatków miała czas dla siebie.
Szatyn został zaproszony na rodzinny obiad i Jacob zaciągnął go tam niemal siłą. Dbał by chłopak jadł regularnie, bo pamiętał o jego problemach sprzed lat. Atmosfera przy stole była nieco napięta. Wcześniej bardzo dobrze dogadywał się z rodzicami blondyna, teraz zaś panowała niezręczna cisza. Przez ostanie dni wszystkie rozmowy kręciły się wokół wyjazdu i nowego życia.
- My już pójdziemy do pokoju. - Odezwał się Jacob, kiedy dopilnował, że wszystko zniknęło z talerza chłopaka. Złapał go za rękę, gdy już wstali od stołu i pociągnął za sobą.
Oboje usiedli na łóżku i Louis momentalnie położył swoją głowę na ramieniu wyższego chłopaka. Splecione dłonie luźno leżały na ich złączonych kolanach. Po jakimś czasie Jacob poczuł delikatne pocałunki na swojej szyji, a także łaskoczące go w tamtym miejscu karmelowe włosy.
- Chcesz zostać na noc? - Zapytał i objął swojego chłopaka ramieniem. Ten uniósł głowę do góry i uśmiechnął się. Ostatnio robił to coraz rzadziej. Myśl, że ważna część niego wyjeżdża tak daleko mocno go przytlaczała.
- Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko?
- Jasne, że nie. Uwielbiają cię. - Wywrócił oczami i złożył pocałunek na czole Louisa.
- Poza tym ja chcę, żebyś został.Patrzyli sobie w oczy zaledwie przez kilka sekund, choć dla nich to było znacznie dłużej. To była jedna z ich magicznych chwil, gdzie świat się całkowicie zatrzymywał. Louis pokiwał głową na znak zgody i złączył ich usta razem. Pocałunek był powolny i leniwy, oboje próbowali się nim nasycić.
W pewnym momencie, przy napływie adrenaliny, prawa dłoń szatyna mocno zacisnęła się na biodrze blondyna. Druga zaś powędrowała na jego plecy, które gładził pod koszulką. Jacob jęknął w jego usta, kiedy Louis obrócił ich tak, że blondyn leżał na łóżku, a szatyn nad nim górował.
Zaczęli powoli pozbywać się swoich ubrań. Najpierw zniknęła koszulka Jacoba, a Louis nie tracił czasu i zaczął wyznaczać znaki na jego bladym ciele.
- To pożegnanie. - Wyszeptał blondyn, kiedy Louis wspiął się do góry po pocałunek. Zatrzymał się przed złączeniem ich ust razem, gdy usłyszał te słowa. Patrzył w oczy swojego chłopaka, które tak samo jak jego były mokre od łez.
- Nie jest. Nie chcę cię stracić. - Pokręcił głową i niemal zmiażdżył usta drobniejszego chłopaka. Ten uniósł w odpowiedzi swoje biodra w poszukiwaniu tarcia.
Tej nocy kochali się ze sobą w sposób tak różny jak robili to dotychczas. Nie obyło się bez łez i kojących słów. Przez resztę nocy nie spali, za bardzo się bali. Przykryci kołdrą i zaplątani w swoich ciałach, rozmawiali o wszystkim co razem przeżyli. Może i nie było tego wiele i znali się stosunkowo krótko, jednak oboje cierpieli na myśl o utracie ważnej części siebie.
Bo miłość jest trudna, skomplikowana i niepojęta. Louis wierzył w przeznaczenie, a także, że można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Był na to żywym przykładem, bo przeżył dwie takie miłości z czego tylko jedna była odwzajemniona. Ktoś mógłby to nazwać zauroczeniem lub jeszcze czymś innym i to okej. Dopóki miał w swoich ramionach chłopaka, który sprawiał, że po przebudzeniu na jego twarzy pojawiał się uśmiech, nazywanie tego wszystkiego nie miało znaczenia.
Nie wiedział tylko jak sobie poradzi z jego odejściem. Los był naprawdę niesprawiedliwy i cholernie się na niego uwziął, skoro wciąż miał pod górkę. W tamtym momencie ogromnie zazdrościł Zaynowi i Liamowi, czy nawet Niallowi, którzy mieli swoją miłość blisko siebie.
🍑
- Uważaj tam tylko na siebie i dzwoń do nas. - Zayn przyciągnął Jacoba do przyjacielskiego uścisku i poklepał pare razy po plecach.
Wszyscy z samego rana przyjechali pod dom Jacoba, by ostatecznie się z nim pożegnać. Na pierwszy ogień rzuciła się Alice, która wpadła w jego ramiona i zamoczyła mu koszulkę. Dopiero Niall musiał ją odciągać przez co zarobił dosyć mocne uderzenie w bok. Musiał zacząć się do tego przyzwyczajać. Sam zamienił w blondynem pare słów i również nakazał dzwonić i pisać, by o wszystkim ich informować.
Jacob dopiero niedawno wszedł do ich życia, a każdy z nich musiał przyznać, że będzie tęsknił. Zdążyli się przyzwyczaić do jego obecności podczas ich spotkań w kawiarni lub maratonów filmowych. Był radosny, a także miły i pomocny i można by śmiało stwierdzić, że między innymi to urzekło Louisa.
- Daj znać, kiedy dojedziesz. - Powiedział nieśmiało Harry, kiedy przyszła jego kolej. Jacob posłał mu ciepły uśmiech i również przyciągnął do uścisku.
- Jesteś świetnym chłopakiem Harry i jestem pewien, że w innych okolicznościach byśmy się zaprzyjaźnili. - Brunet zamyślił się nad tymi słowami i przyznał mu rację kiwając delikatnie głową. On go lubił i wątpił, by była osoba, która mogłaby tego nie robić. To tak jak nie lubić Nialla, po prostu się nie da. To już taki typ człowieka. Może być irytujący, ale i tak potrafi wywołać uśmiech na twojej twarzy. Gdyby Jacob nie spotykał się z Louisem albo Harry nie uświadomił sobie, że jest zauroczony szatynem, z pewnością by się zaprzyjaźnili.
- Ale mam do ciebie jedną prośbę. Miej na niego oko. - Ruchem głowy wskazał na Louisa, który pomagał jego rodzicom z walizkami.
- Wyjeżdżam, ale ostatnim czego bym chciał to jego smutek. Możesz mi obiecać, że się nim zajmiesz?- Jest moim przyjacielem. Zawsze przy nim będę.
Pewne było, że oboje zdawali sobie sprawę z dwuznaczności tych słów. Jacob pokiwał tylko głową i posłał Harry'emu ostatni uśmiech zanim podszedł do Louisa. Złapał go za rękę i zaprowadził kawałek dalej, by mogli porozmawiać.
- Zadzwoń zaraz po tym jak dotrzesz na miejsce. Opowiesz mi jak wygląda twój pokój i okolica.
- Kochanie. - Jacob przerwał mu. Dopiero wtedy Louis odważył się unieść głowę.
- Wiesz, że powinniśmy zerwać. - Powiedział smutnym, cichym głosem, ale szatyn i tak to usłyszał.- Jacob nie. My mamy szansę. Możemy rozmawiać przez telefon i kamerkę, mamy sms i może nawet namówię rodziców na odwiedziny.
Po policzku Louisa spłynęła łza. On nie chciał tego kończyć. Jacob musiał przygryźć swoją dolną wargę. Wiedział, że jeśli teraz pęknie i się rozklei, Louis tego nie wytrzyma. Musiał być silny za nich obu.
- Będziemy cierpieć. Ta odległość będzie nas zabijać, kiedy nawet nie będziemy mogli się dotknąć, przytulić. - Ścisnął jego obie dłonie. - Też tego nie chcę, ale przede wszystkim nie chcę, żebyś cierpiał bardziej niż to konieczne.
- To jest popieprzone!
- Nikt nie mówił, że miłość jest prosta. - Wyciągnął przed siebie dłoń i starł łzy spływające po policzkach niższego chłopaka, ostatecznie głaskając jego policzek.
- Posłuchaj, chcę żebyś był szczęśliwy. Nie zapominaj o mnie, ale postaraj się traktować to jako kolejną przygodę w swoim życiu. Spotkasz w końcu kogoś, dla kogo będziesz całym światem, tak jak w tym momencie dla mnie i on będzie dla ciebie. Będzie wtedy, kiedy będziesz go potrzebował.- Ty... - Jego głos się załamał. Jacob pozwolił sobie, by przyciągnąć go do siebie. Uspokajająco głaskał jego plecy i walczył z samym sobą, by również się nie rozpłakać.
- Wiem kochanie.
Kiedy pare minut później Jacob wsiadał do samochodu im obojgu łamało się serce. I jeśli blondyn pozwolił swoim uczuciom wyjść na wierzch dopiero po odpaleniu silnika samochodu, nikt nie musiał wiedzieć.
🍑🍑🍑
HEEJ 💚💙
Choroba chorobą, ale udaje mi się nadrabiać to ff 😂
A co tam u was?
Miłego wieczoru ❤

CZYTASZ
Complicated Love | Larry ff
FanficHarry odkąd pamiętał szczerze nienawidził Louisa. Nigdy też nie mógł sobie przypomnieć co takiego szczególnego szatyn mu zrobił. Tłumaczył sobie to tym, że Louis przyjaźni się z Zaynem - pierwszym i jedynym zauroczeniem Harry'ego. Pytanie jednak, cz...