1. Początek i Koniec

1.6K 59 12
                                    


Toczyli jego bezwładne ciało przez błotnistą ziemię. Nie mieli szacunku do jego osoby, dlatego nie przejmowali się, że cały ubrudzi się mułem. Na warstwach jego ubrań widać było zastygłą krew, która osądziła o ostatnich minutach jego tchnienia. Znajdowali się przy wielkim jeziorze, gdzieś poza granicami Szkocji. Aberthof złapał za jego bezsilne nogi, a Hagrid chwycił jego ramiona. Oboje machnęli lekko jego ciałem i wrzucili gwałtownie do jeziora. Nie chcieli, żeby ktokolwiek je kiedyś znalazł. Będąc okrutnym człowiekiem, nie zasługiwał na własną mogiłę. Ciało Reg'a Blaven'a spłynęło powoli na dno wody.

 Stała naprzeciwko okna, trzymając kubek z herbatą. Powstrzymując łzy czekała, aż mężczyzna zejdzie na dół. Hermiona wiedziała, że Draco znowu wyjeżdża i szybko nie wróci. Dowiedziała się o tym od Ginny, która rozmawiała z Bleasem, najlepszym przyjacielem Malfoya. Dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że chłopak miał dosyć mieszkania w mugolskim świecie, ale taktownie tego nie mówił, ponieważ nie chciał ranić Gryfonki. W każdym miesiącu odjeżdżał do Malfoy Manor i wracał po tygodniu, albo po dwóch, w zależności jaka spotkała go pogoda. Nie rozmawiali ze sobą tak często jak kiedyś, dziewczyna przestała mu ufać. Hermiona widziała jak ich związek z każdym dniem się psuje. Coraz bardziej przekonywała się do tego, że Draco przestał ją kochać.

Draco Malfoy – człowiek o dwóch twarzach, który niecały rok temu, wyznał jej miłość do końca życia. Myślała, że zmienił się, przez to, co ich spotkało i złączyło. Przestała tak myśleć.

Usłyszała, jak schodzi po schodach z walizką. Odwróciła się, żeby spojrzeć na jego bezemocjonalną twarz. Chłopak postawił bagaż na podłodze i unikając wzroku dziewczyny, poprawił sobie torbę na ramionach i podszedł do drzwi. Hermiona zaryglowała je swoim ciałem i zapytała:

- Draco możemy porozmawiać? Proszę... - Jej żałosny ton głosu, dotarł do uszu chłopaka. Popatrzył na nią bez uczuć w oczach.

- Co się stało Hermiono? – Zapytał. Dziewczynę bolało to, że mówił do niej tylko po imieniu. Kolejna oznaka tego, że jest z nimi coraz gorzej.

- Wiem już, gdzie wyjeżdżasz. Wiem, że odwiedzasz swoją matkę. Dlaczego nie powiesz mi, że nie chcesz tu mieszkać, tylko izolujesz się? – Zauważył w jej oczach łzy.

Draco był wściekły na Blease'a, że ten wygadał się o jego wyjazdach. Nie chciał nic mówić Hermionie. Zdawał sobie sprawę, że przez ostatnie lata bardzo cierpiała i dręczenie jej, jego problemami, nie byłoby odpowiednie – przynajmniej sam tak uważał.

- Nie izoluje się. Ja po prostu... - Nie potrafił z nią już rozmawiać. Bardzo ją kochał, ale okłamywanie samych siebie, jest większą krzywdą niż powiedzenie prawdy. – Muszę iść.

- Draco! – Odparła podłamanym głosem. Złapała za jego ramię. – Rozmawiaj ze mną. Nie rób mi tego.

Zamknął mocno powieki i otarł twarz.

- Hermiona to nie jest takie proste.

- Robisz mi to po raz kolejny. Wyjeżdżasz, niczym moi rodzice. Boje się, że tak jak oni, możesz nie wrócić.

Słysząc to, zdał sobie sprawę, że ona kocha go bardziej, niż on ją.

- I ty jeszcze obawiasz się, że nie wrócę? Nie mogę ci tego robić – Powinnaś mieć kogoś, kto tak samo jak ty, będzie tęsknił i obawiał się o ciebie... pomyślał, ale nie chciał jej tego powiedzieć. Teleportował się, a dziewczyna zaczęła płakać. Zdenerwowana upuściła pusty kubek i szlochając skuliła się przy wyjściu. Złapała za telefon i zadzwoniła.

- Hermiona? Czy coś się stało? – Zapytał męski głos w słuchawce.

- On znowu to zrobił. Odszedł. – Otarła policzki i wciągnęła powietrze nosem.

- Proszę cię nie płacz. On nie zasługuje na twoje łzy. – Wymamrotał Dylan trzymając słuchawkę blisko ucha. Siedział na swojej ulubionej skale, z której widać było piękne Słońce.

- Co mam zrobić? Boję się, że pewnego dnia nie wróci. Zostawi mnie. – Podrapała się po głowie i odetchnęła.

- Musisz pogodzić się z rozczarowaniem. Nie mówię tego, żeby cię zranić, tylko po to, żebyś wreszcie otrzeźwiała.

- Jestem trzeźwa!

- Ja nigdy bym ci tego nie zrobił. – Wypalił i kopnął mały brązowy kamyk.

- Dylan, nie rozmawiajmy w ten sposób. – Schowała twarz w dłoniach.

- To poradź się Ginny. Nie znam się zbytnio na sprawach damsko – męskich. – Parsknął śmiechem.

- I tak dziękuje, że mnie słuchasz. Gdyby nie ty...

- Oj już przestań, bo się zarumienię. – Powiedział uśmiechając się do siebie. – Muszę, kończyć. Mam coś ważnego do zrobienia, trzymaj się!

- Trzymaj się. – Odparła i rozłączyła się. Postanowiła przespać się z problemem i choć trochę wrócić do normalności.

Dylan rozłączył się i szybko wybrał numer do kogoś innego. Czekał niecierpliwie na głos w słuchawce, ale nie był do końca pewien, czy chłopak potrafi obsługiwać się telefonem.

- Halo?

- Blease? Cześć, musimy pogadać. 

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz