40. Oczyszczenie

660 24 6
                                    


- Mówisz o „Defendere"? – Spytał blondyn podchodząc do łóżka.

- Tak. – Skinął głową duch i przeszedł obok Penelopy. Dziewczyna nie widziała go i nie rozumiała co się dzieje.

- Uważasz, że dam radę? – Spytał wycierając krew z czoła. – Na sobie potrafiłem to zrobić, ale mam wątpliwości czy to zadziała.

- Zadziała, zaufaj mi. – Ron pomimo swojej duchowej postaci, dotknął czoła brunetki i otworzył lekko jej buzię. – Kiedy zastosuję eliksir, ty musisz od razu rzucić zaklęcie.

- Dobrze. – Draco ukląkł przy leżącej dziewczynie, a koniec różdżki złożył na jej piersi. Drugą ręką objął jej słabą dłoń. – Mów, kiedy będziesz gotowy.

- Uratujemy ją. – Blondyn poczuł na włosach lodowaty oddech Weasley'a.

- Wiem o tym. – Ślizgon martwił się i był pełen obaw, ale nie chciał pokazywać tego po sobie. Chciał się skupić na celu, była to jedyna droga, aby było lepiej. Pomimo tego, że nie lubił Rona, zaufał mu i wierzył, że pomogą Hermionie.

- Obiecaj mi coś jeszcze, zanim zaczniemy. – Odparł rudowłosy. Draco spojrzał w jego przezroczyste, zimne oczy. – Obiecaj mi, że nigdy jej nie zostawisz.

- Obiecuję.

- Wierzę, że ją kochasz. – Uśmiechnął się krzywo i wlał do jej ust płyn. – Teraz!

Malfoy zamknął oczy i skupił się najbardziej jak potrafił. Pełen trzeźwości otworzył oczy i wypowiedział:

- Defendere! – Na końcu różdżki pojawiła się bardzo duża, niebieska gwiazda. Draco poczuł jak nogi i ręce mu drętwieją, a serce bije coraz mocniej i szybciej. Czuł, że słabnie i robi mu się ciemno przed oczami. Smuga wbiła się w pierś Hermiony i obracając się rozstrzępiła na wiele stron i zniknęła. Blondyn opadł na podłogę i zebrał myśli.

- Draco, w porządku? – Ron ukucnął i spojrzał na kolegę.

- W porządku. – Wstał z podłogi i obejrzał brunetkę wzrokiem. Pogładził ją po policzku. – Hermiona? Słyszysz mnie? Ron? – Duch już zniknął, a w rogu stała zszokowana Penelopa.

- Ron był tutaj?

- Tak. – Zmarszczył brwi. – Wyjdź stąd.

- Nie będziesz mi mówił, co mam robić. Myślisz, że to zaklęcie podziałało?

- Proszę. – Chciał być uprzejmy, lecz słowa w jego ustach brzmiały niczym rozkaz.

Blaven wyszła z pokoju i spotkała na korytarzu wszystkich towarzyszy.

- I co? – Blaise wstał z podłogi.

- Chyba się udało... – Dylan podszedł do dziewczyny i pocałował ją w szyję. - ...ale nie z mojego powodu.

- Jak to?

- Ron Weasley. – Te dwa słowa wystarczyły, aby w oczach przyjaciół pojawiły się łzy i szok.

Ginny stojąc w korytarzu poczuła dziwne wibracje. Zdziwiona spojrzała na swoje stopy. Podłoga cała się trzęsła.

- Co się dzieje? – Harry oparł się o ścianę.

- Spójrzcie! – Dylan chwiejąc się podszedł do okna na korytarzu. Na niebie ponownie pojawiły się ciemne chmury. Niebieskie pioruny zaczęły błyskać, bardzo głośno grzmiało. Piorun trafił w drzewo w ogrodzie, które zaczęło się palić niebieskim płomieniem.

****

Julian rzucił zaklęcie.

- Avada Kedavra! – Z różdżki szatyna wydobyły się groźne iskry, które ugodziły Blaven'a, jak i chłopaka. Reg opadł na ziemię z bólu, nie gubiąc przy tym uśmiechu z twarzy. Na ciele Juliana, od iskier, pozostały wypalone dziury. Chłopak wił się z bólu, spływająca krew go szczypała. Spojrzał na Reg'a, który padł na ziemię, a krew rozpryskała się wokół niego. Julian podszedł do jego ciała.

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz