Próbowała otworzyć ociężałe powieki. Powietrze stało się ciężkie, a ona sama nie czuła pod sobą żadnego podłoża. Jednak kiedy otworzyła ospałe oczy, stała na podłodze. Rozejrzała się wokół siebie. Trwała totalna pustka, w pobliżu siebie nie widziała nic. Ani nieba, drzew, ścian. Nie było niczego. Zaczęła iść, ale nie mogła określić w którym kierunku.
Raptem usłyszała znajomy, diabelski chichot. Musiała okręcić się wokół własnej osi, aby znaleźć źródło śmiechu. Wreszcie zauważyła. Reg Blaven powoli zbliżał się do niej. Wyciągnęła swoją różdżkę i powiedziała:
- Załatwmy to jak najszybciej!
- Hermiono... - Parsknął ironicznie. – Nie chciałabyś dowiedzieć się, gdzie jesteś? Służę pomocą...
- Mam dosyć ciebie i wszystkiego związanego z tobą. – Nie miała zamiaru na niego patrzeć. Odpychał ją swoim widokiem. Przypominała sobie każdą złą chwilę dotyczącą i jego.
- Jesteś pod moją władzą... - Uśmiechnął się szeroko. – ...ja cię tu sprowadziłem. I mam zamiar zakończyć to raz na zawsze i zająć się własną ideologią.
- Nawzajem. – Odparła oschle i rzuciła zaklęcie. Reg Blaven nie wzruszony uniósł leniwie dłoń i wybronił się przed zaklęciem. Jak mam sobie z nim dać radę?!... pomyślała, opuszczając ramiona.
- Kiedy pojawiliście się wy... - Zaczął mówić, przybliżając się do niej. Hermiona orientacyjnie cofała się. - ...odebraliście mi pięć rzeczy. – Na jego twarzy zagościł gniew, nigdy jeszcze nie widziała go, tak sfrustrowanego. Poczuła mały lęk i ciarki przechodzące przez jej szyję. – Odebraliście mi Hermionę. – Pokazał na dłoni, pierwszą rzecz, którą utracił, według niego, przez nich. Pokazał drugi palec. – Odebraliście mi ciało. – Zmarszczył brwi. – Odebraliście mi syna. – Mówił o Dylanie, a jego wściekłość następowała coraz bardziej. – Odebraliście mi córkę... - Pokazał ostatni palec u prawej dłoni. – I odebraliście mi władzę. – Zatrzymał się i obserwował ją wzrokiem pełnym nienawiści. – A teraz, te pięć plag spadnie na ciebie. To koniec Hermiona. – Uśmiechnął się szeroko. Dziewczyna poczuła, że niewidzialna siła, przyciąga jej plecy do podłoża. Zapiszczała, kiedy nie mogła zrozumieć co się dzieje. Jej ciało zostało wchłonięte przez podłoże. Raptem znalazła się w innym miejscu. Zaznajomiła się z terenem i ku swojemu zdziwieniu stała na cmentarzu. W głowie usłyszała nieprzyjemny głos powtarzający; „Odebraliście mi ciało". Przed jej osobą, ukazał się tłum ludzi stojących wokół czegoś, czego nie mogła zobaczyć. Zbliżyła się i zauważyła, że tłum tworzą jej przyjaciele i rodzina. Przerażona spojrzała w głąb. Ludzie stali wokół trumny. Trumny, w której leżała ona. To wszystko było tak realistyczne. Najbliżej stali Ginny, Harry, Draco, który gorzko płakał. Trochę dalej zauważyła Rona i swoich rodziców. Poczuła, jak kręci się jej w nosie, a łzy nalatują do oczu.
- Chwila, moment. - Rozejrzała się po płaczących uczestnikach pogrzebu. Spojrzała na siebie w trumnie. – To nie jest prawdziwe. – Rodzice i Ron zginęli przed nią. Nie było szansy, by zmarła przed ich wypadkiem. – To fikcja! – Nagle wszyscy spojrzeli na nią. Dreszcze przeszły przez jej ciało. Jej plecy, zostały przyciągnięte przez podłoże i kolejny raz znalazła się w innym miejscu. Stała w swoim domu, a naprzeciwko niej stali jej rodzice. Usłyszała nieprzyjemny głos w głowie; „Odebraliście mi syna".
- Hermiona, kochanie. – Od dłuższego czasu, nie mogła usłyszeć tych słów z ust rodziców. Wzruszona wtuliła się w nich i zaczęła płakać.
- Tak bardzo was kocham!
- My też bardzo cię kochamy! – Powiedziała mama i pocałowała ją w czoło. Raptem Hermiona znalazła się w samochodzie. Rozejrzała się, roztargniona. Siedziała na tyle. Jej ojciec prowadził, a matka czytała gazetę.
CZYTASZ
Dramione ~ kruk powrócił...
Fanfiction"Postanowiłam odejść. Nie wszystko dzieje się zgodnie z planem. Wszystko co kiedyś było mi cenne, powoli przestaje nim być." Związek Hermiony i Draco'na zostaje wystawiony na próbę, gdy pojawia się potomek Reg'a Blaven'a. Ginny i Harry będąc szczęśl...