38. Burza natury

643 23 6
                                    

Draco dreptał zniecierpliwiony wokół wszystkich siedzących w salonie. Czekali na rozwój zdarzeń, a także mieli nadzieję, że Hermionie i Julianowi nic się nie stanie.

- Usiądź wreszcie i daj pomyśleć! – Zganił blondyna Harry. Obok Wybrańca siedziała zmęczona Ginewra, która okryła się kocem.

- Nie mogę siedzieć i nic nie robić! – Warknął wściekły.

- I tak nic nie robisz, tylko denerwujesz nas wszystkich. – Odpowiedział mu Dylan.

- Nie zapominaj, że nie z moim tatusiem mamy problem! – Podszedł do niego i zagroził mu palcem.

- EJ! Uspokójcie się wszyscy! – Zganił ich Blaise. – To do niczego nie prowadzi!

- Hermiona jest tam sama, a ja nic nie mogę zrobić. – Wyżalał się dalej Malfoy.

- Nie tylko tobie na niej zależy. – Wyprostował się Dylan i obserwował jego oczy. – Ja też bardzo się o nią martwię.

- Nie widzę tego. – Zmrużył oczy.

- Mam wrażenie, czy to ty jesteś z nią? Wkurzałeś się, że interesowałem się nią, aż za bardzo, a teraz wkurzasz się, że niby nie interesuje się nią wcale?!

- Ona nigdy się tobą nie interesowała, miała cię głęboko gdzieś.

- Ale to mi zwierzała się z tego, że odjeżdżałeś bez słowa!

- Znowu wracamy do tematu twojego ojczulka?

- Dosyć! – Zabini stanął między nimi. – Pozabijacie się wreszcie!

- Gnojek. – Wycedził Draco i odwrócił się na pięcie, podążając w stronę wyjścia.

- Potrafisz tylko wszczynać awantury! – Krzyknął Swane.

- Daj już spokój, nie warto. – Odparł Blaise, kiedy drzwi się zatrzasnęły.

- Obwinia nas, a sam się nie udziela! Tylko ciągle nas odtrąca.

- Draco już taki jest i tego nie zmienisz... - Odpowiedział mulat.

- Nie wiem co Hermiona w nim widzi. – Parsknął i usiadł obok Penelopy.

- Potrafi zmienić się dla niej w kogoś zupełnie innego.

- Czyli nie kocha go prawdziwego, lecz kogoś kogo on udaje...

- Dylan, skończmy temat, bo naprawdę nie warto. – Chłopak uspokoił towarzystwo i postanowił pójść za blondynem.

- Harry, popatrz. – Ginny skierowała swoją głowę w stronę wysokiego okna. Na niebie pojawiły się bardzo ciemne chmury, zaczęło grzmieć.

- Myślisz, że to ma związek z tym, co się dzieje, tam? – Spytał zaciekawiony Potter.

- Mam nadzieję, że wrócą cali i zdrowi. – Powiedział Dylan, obserwując pędzące obłoki.

****

Blaise rozjuszony wszedł do pokoju Malfoy'a.

- Co to miało być?! – Spytał trzaskając drzwiami. Blondyn rozłożył się na łóżku i patrzył w sufit.

- O czym mówisz?

- Dlaczego wszystkich obwiniasz? Wszystkich ranisz?

- Daj spokój Blaise...

- Nie. – Pokręcił głową i podszedł do łóżka. – Oni mają rację. Przesadzasz.

- Coś ty powiedział? – Spojrzał na swojego przyjaciela z rozczarowaniem.

- Wokół wszystkich oskarżasz, oni nic nie zrobili.

- No właśnie, zupełnie nic. – Opadł na poduszkę i westchnął ciężko.

- Ty niby zrobiłeś?

- Blaise...

- Dlaczego tak się zachowujesz?

- Nie zgrywaj mojej matki!

- Nie zgrywam. – Skrzyżował ramiona. – Nie chcę żebyś tak się zachowywał w stosunku do Hermiony...

Dracon wstał z łóżka i zbliżył się do przyjaciela.

- Widzisz ją tu gdzieś?! – Zamachał rękoma.

- Draco...

- Spytałem czy ją gdzieś tu widzisz? Bo ja nie! Blaise, ja wariuję, rozumiesz to! – Położył sobie dłonie na piersi, a w jego głosie można było usłyszeć nutę rozpaczy. – Nie mogę tak! Jestem w niepewności!

- Hermionie nic nie jest... - Podszedł do przyjaciela. – Zaufaj mi.

- Tak bardzo się obawiam, pierwszy raz nie potrafię nic zrobić, jestem niepotrzebny! – Potargał włosy i spojrzał przez okno. – Nie dziw się, że tak się zachowuję.

- Nie dziwie się, w porządku. – Odparł i poklepał blondyna po plecach. – Naprawdę musisz zaufać Hermionie.

- Chętnie bym go rozszarpał, wiesz? – Złapał za kołnierzyk przyjaciela. Blaise wystraszył się jego groźnych oczu. – Pierdolony dupek, wykorzystał ją!

- Uspokój się...

- Tak bardzo jestem bezsilny... - Puścił go i kopnął w najbliższą komodę na swojej drodze.

- Jeszcze dzisiaj wszystko wróci do normy.

- Chcę być tego pewien.

****

Reg upadł na ziemię, a Hermiona i Julian stali sztywno naprzeciwko siebie.

- Julian, tak mi przykro. – Rozpłakała się, załamana ostatnimi informacjami. Julian był synem czarnoksiężnika.

- Hermiona. – Chłopak bezradny wpuścił ją w swoje ramiona. Granger zamoczyła łzami jego ramię. – Musisz stąd odejść. – Otulił ją najmocniej jak potrafił.

- Przepraszam cię za wszystko. – Otarła lecące łzy. – Gdybym tylko nie spotkała cię wtedy, wszystko byłoby w porządku.

- To było moje przeznaczenie, nie było już odwrotu. – Uśmiechnął się krzywo. – Tylko ja mogę go zabić.

- Więc, dlaczego moje podobizny? – Zacisnęła usta gotowa na kolejny wylew łez.

- Myślę, że Ron wszystko ci wyjaśni. – Odparł pospiesznie i znowu się w nią wtulił. – Musisz uciekać...

- Nie zostawię cię tu. – Przyssała się jak pijawka. – Nie mogę ci tego zrobić.

- A ja nie mogę pozwolić, by coś ci się stało. – Objął dłońmi jej twarz. – Wiesz, że nie potrafię kontrolować swoich czarów, a nie chcę ci zrobić krzywdy.

- Julian... - Objęła ramionami jego szyję. – Jesteś najlepszym człowiekiem na świecie. Wróć do nas. Wróć do mnie, błagam.

- Zrobię co w mojej mocy. – Uśmiechnął się i zbliżył się do jej twarzy. – Jestem szczęśliwy, że cię poznałem, ale tak bardzo boli mnie to, że nie mogę cię mieć.

- Julian... - Zamknęła oczy i pozwoliła mu się pocałować. Czuła obce sobie usta, ale była gotowa się na to zdobyć drugi raz.

- Kocham cię Hermiona. – Wyszeptał jej te słowa prosto do ucha, po czym odepchnął ją i skierował w jej stronę różdżkę. Niebieskie promienie wydobyły się z jej końca i objęły brunetkę. Granger poczuła nieprzyjemny ból, znowu zaczęła płakać.

****

Penelopa usnęła na ramieniu Dylan'a, znużona pochmurną pogodą na zewnątrz.

- Spójrzcie! – Harry gwałtownie wstał z miejsca, a Blaven obudziła się zszokowana krzykami. Kiedy zauważyła dziwne znaki na niebie, wstała z miejsca i podeszła do szyby, tak jak inni. Do salonu wpadł Blaise i Draco. Niebo okalały pojedyncze niebieskie promienie, które znikały się i pojawiały. Piorun uderzył w drzewo z ogrodu Malfoy'ów i mocny huk, odbił się od szyb. Chmury jakby przyspieszyły, a promienie ułożyły okrąg, z którego zaczęło wydobywać się światło.

Raptem usłyszeli przeraźliwy krzyk, wydobywający się z pokoju na drugim piętrze. 

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz