5. Posłannictwo Penelopy

978 43 5
                                    


Draco Malfoy w ciemną już noc teleportował się do domu Zabiniego Blease'a. Wściekły, a zarazem bezsilny położył się na kanapie w salonie swojego przyjaciela i niespokojnie zasnął.

Cztery godziny później, zawitał go mały promień Słońca, okalający jego zamknięte oczy. Otworzył je powoli i rozejrzał się wokół siebie. Raptem do salonu wszedł mulat i widząc blondyna, zaskoczył się. Podszedł do niego i przywitał go:

- Co tu robisz?

- Wczoraj w nocy Anastazja zakradła się do domu Hermiony. Kiedy próbowałem ją powstrzymać, weszła Hermiona i nie wyglądało to dobrze.

- Całowaliście się?

- Blease!

- No przepraszam! – Chłopak podniósł głos i uniósł ręce. – Nie wiem co dla ciebie oznacza „źle wyglądało".

- Ehhh. – Westchnął i wstał z kanapy. – Po prostu byliśmy razem. Wiesz jaka Hermiona jest przewrażliwiona.

- Przewrażliwiona? – Zabini zacisnął pięści. – Ciekawe przez kogo...

- Już zawsze będziesz mi to wytykał?

- Tyle ile będzie trzeba, dopóki nie zrozumiesz... – Chłopak zacisnął usta. - ...jak wielką miłość straciłeś.

- Po co ja o tym z tobą rozmawiam?!

- Bo potrzebujesz rady. I eksperta. – Lekko się uśmiechnął. – Nie wiem co siedzi ci w tej głowie, ale postępujesz źle. Zauważ to.

- Nie potrafię. – Podrapał się po karku. – Chyba nie potrafię patrzeć.

- Czy ty dalej kochasz Hermionę? – Blease zrobił pochmurną minę i skrzyżował ramiona.

- Blease, ja...

- Jeśli znajdziesz odpowiedz na to pytanie. – Zaczął wychodzić z pomieszczenia. – Będziesz potrafił patrzeć. – Powoli zamknął drzwi salonu.

Draco opadł na kanapę zrezygnowany. Nie wiedział czego chce, a czego nie chce. Nie potrafił poznać siebie. Wszystko go przygniatało, czuł się jakby chaos go opętał. I nie pozwalał mu iść.

****

Hermiona potłukła ostatni talerz w kuchni. Rozgniewana nie spała całą noc i myślała o brunetce. Kim była ta dziewczyna? Co czuł do niej Draco? Jak mogłam być tak głupia? Dlaczego nie dawałam sobie dojść do prawdy? Ginny miała całkowitą rację, a ja dałam mu swoje serce. Ja nigdy nie dostałam serca od niego. Nie chciała już płakać. Lament na nic tu nie pomoże.... pomyślała i zaczęła zastanawiać się nad tym co dalej. Ten dom ją nawiedzał. Najpierw rodzice, teraz Draco. Nie mogę tu zostać... i myśląc dalej o zielonych oczach nieznajomej, postanowiła zapakować swoją zieloną torebeczkę. Nie planowała szukać horkruksów. Nie zamierzała pokonać wariata. Pragnęła zostać sama ze sobą. Zrehabilitować się, poukładać negatywne myśli. Zabrała swoją różdżkę. Draco Malfoy raz na zawsze zostanie zapomniany... i to zaraz. Wyszła z domu, zamykając porządnie drzwi i każde okno. Z bolącym sercem zamknęła furtkę i opatuliła się ciepłym swetrem. Zaczęła iść w stronę głównej ulicy. Postanowiła odejść.

****

Dylan obudził się dość wcześnie i ze swoją gitarą, powędrował w stronę ulubionej skały. Tam dostawał inspiracji, może nie tak wielkiej jak przez piękne oczy Hermiony, ale ta wystarczała mu do napisania choć kilku dobrych piosenek. Siedział i stroił gitarę, kiedy za swoimi plecami usłyszał lekkie pyknięcie. Za skałą stała rudowłosa Penelopa Blaven z pomalowanymi na czarno oczami. Skrzyżowała ramiona. Nagle na jej ramieniu usiadł kruk. Swane patrząc na niego coś sobie przypomniał.

- Dlaczego ten kruk tu jest?

- Poznajesz go?

- Tak. – Spojrzał na ptaka, który cicho zakrakał. – On był wtedy, kiedy odchodziłem z Hogwartu, cały czas mnie pilnował.

- To Aspectu. Jesteś naznaczony. – Złapała za jego ramię. Chłopak się wzdrygnął. – Przez naszego ojca. On ma obowiązek cię chronić. Mnie też. – Pokazała na siebie. – Jesteśmy jego przeznaczeniem. Musimy wypełnić jego ideologię. Po to tu przybyłam.

O czym ona mówi? Naprawdę bierze to na poważnie?... Zastanowił się i kiwnął głową, że rozumie. Muszę udawać, że mi też zależy. W co ja się wpakowałem?!

- Mam notatnik naszego ojca. Tam jest wszystko. – Spojrzała w jego ciemne oczy. Pogładziła go po policzku. Zesztywniał. – Jesteś do niego taki podobny. – Złapał za jej dłoń. Miała bardzo zimną rękę.

- Nie schlebiasz mi... - Po czym ugryzł się w język. Nie może obrażać Reg'a w jej obecności.

- Dylan. – Dziewczyna zacisnęła ręce w jego uścisku. – Teraz musimy dostać się do Samotnych Drzwi.

- One nie są spalone? – Uniósł brew z zastanowieniem.

- Nie są. Były chronione, przed takimi zdarzeniami. Ale nie martw się. – Wgłębiła się w jego oczy. – Draco i Hermiona już nam nie zaszkodzą. Będziemy panować, na zawsze. – Przemawiała przez nią duma i podniecenie. – Tak, jak chciał tego ojciec.

- O czym ty mówisz? Dlaczego nam nie przeszkodzą?

- Kazałam Anastazji ich zabić.

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz