7. Metafora miłości

860 43 8
                                    


Draco teleportował się do Malfoy Manor. Sfrustrowany wszedł do środka trzaskając drzwiami. Skierował się w stronę zniszczonego salonu. Jego matka wyjechała w ważnej sprawie, dlatego nikt nie miał czasu tego naprawić. Zacisnął pięści i spojrzał na Słońce wydobywające się z dziury w suficie.

- Wiem, że odczytujesz moje myśli, więc pojaw się tu do cholery!! – Krzyknął. Zmarszczył brwi. Był zarazem bardzo wściekły, bo Anastazja i Penelopa weszły sobie do jego życia bez zaproszenia, ale także przygnębiony wieścią o śmierci Hermiony. Zbytnio w to nie wierzył, ponieważ miał wrażenie, że jeśli naprawdę coś by się jej stało, wiedział by o tym. Czuł by to, lub nawet przeczuwał niebezpieczeństwo. Przecież coś jednak ich łączyło, prawda?

Odwrócił się słysząc otwierające się drzwi. Brunetka zaskoczona jego zdenerwowaniem powoli podeszła do niego i spytała:

- Czego chcesz? Masz szczęście, że akurat o tobie myślałam. – Uśmiechnęła się lekko. – Nie siedzę ci w głowie cały czas.

- Nie obchodzi mnie to. - Podszedł do niej bardzo blisko i skrzyżował ramiona.

- Więc o co chodzi? – Zaszeptała i zamrugała powiekami.

- Gdzie jest Hermiona?

Dziewczyna zmarszczyła brwi.

- Kto?

- Hermiona! – Złapał ją za szyję i przycisnął do ściany.

- Co ty... - Zaczęła się dusić. – Odpierdalasz?!

- Gdzie jest Hermiona? Co z nią zrobiłaś?! – Blondyn nie panował nad swoją frustracją.

- Ta laska z tamtego domu? – Wypuściła powietrze z ust. – Nie widziałam je...jej. A co, rzuciła cię?

Puścił ją, a ona złapała się za gardło i zaczęła się śmiać.

- Co cię tak bawi?

- Jeśli przywołałeś mnie tu, bym doradzała ci w sprawach sercowych, to chyba się pomyliłeś.

- Weź spierdalaj z takimi żartami. – Negatywne emocje sięgały górę. W tym momencie zaczynał zdawać sobie sprawę, jak bardzo jego serce zaczęło się robić mroczne. Ale też puste. – Penelopa kazała ci nas zabić.

Położyła ręce na biodrach.

- Ale was nie zabiłam. Zapomniałeś?! – Wzruszyła ramionami. – I po to mnie tu ściągnąłeś?

- To gdzie ona jest?

- Skąd mam kurwa wiedzieć!! – Podniosła ręce. – Nie obchodzi mnie to. Widać. – Przełknęła ślinę i spojrzała w jego zimne oczy. – Miała cię dosyć. Kiedy... - Podeszła do niego i położyła rękę na jego klatce piersiowej i zagryzła wargę. - ...zobaczyła nas w tej kuchni, pewnie pomyślała, że jesteśmy razem.

Odsunął się od niej obrzydzony.

- Nie dotykaj mnie i idź stąd.

- Dlaczego mnie tak odtrącasz?

- Idź stąd. – Odszedł od niej i podążał do drzwi.

- Nie podobam ci się? – Podpełzła za nim. Zaczęła zmysłowo kręcić biodrami i mówić ściszonym głosem.

- Co ty do mnie mówisz?! – Odwrócił się. – Ty w ogóle siebie słyszysz?!

Zacisnęła usta, po czym podbiegła do niego i szybko pocałowała go w usta. Odepchnął ją. Na wargach pozostawiła mu czerwoną szminkę.

- Co to miało być?!

- Draco, jesteśmy tacy sami. – Złapała się za serce. – Coś nas łączy. Nie uciekniesz od tego, po to mnie tu sprowadziłeś. Bo tak naprawdę mnie kochasz!

- Puknij się w łeb! – Złapał się za czuprynę. – Od przebywania z Reg'iem Blaven'em i jego córusią odjebało ci!

- Draco my...

- Ja KOCHAM HERMIONĘ! – Odczuł jak serce zaczęło mu szybciej bić. Dziewczyna rozdrażniona powstrzymywała się od wyjęcia różdżki.

Raptem za nimi pojawiła się Penelopa Blaven i Dylan Swane. Rudowłosa widząc blondyna żywego posłała Anastazji zabójcze spojrzenie.

- Dlaczego on żyje? – Wszyscy umilkli. Dziewczyna wyjęła różdżkę.

- Nie! – Brunetka osłoniła Dracona swoim ciałem. – Nie mogłam.

Chłopak zaczął się śmiać.

- Co ci tak wesoło? – Spytała Blaven.

- Nie zrobisz mi krzywdy. Nie zabijesz mnie.

Dziewczyna za pierwszym razem nie zrozumiała, o co może mu chodzić.

- Jest pod wpływem zaklęcia twojego ojca. – Powiedział Dylan, trzymający się z tyłu.

- Co? – Penelopa znieruchomiała. – To niemożliwe. Nasz ojciec był wybitnym czarodziejem, a jego zaklęcia są bardzo skomplikowane. Nie można od tak sobie go rzucić.

Malfoy wzruszył ramionami.

- Widać ja mogę. – Uśmiechnął się szeroko, przez co Anastazji zmiękły kolana.

- No to zobaczymy. – Po czym machając niedbale różdżką, niczym Reg Blaven krzyknęła. – Avada Kedavra! – Draco bezwładnie opadł na podłogę.

- Nie!! – Anastazja uklękła obok ciała chłopaka i zaczęła płakać. – Jak mogłaś?!

- Wkurzał mnie. Z tego co wiem miałaś go zabić? Wszystko muszę robić sama.

Twarz Dracona ujęła w dłonie. Skierowała różdżkę na Dylana.

- Ej! Halo, halo! Ja nie jestem nieśmiertelny! – Uśmiechając się nerwowo, podniósł ręce.

- Jego zostaw. – Penelopa złapała Dylana za dłoń i osłoniła.

- Nie ma co płakać. – Powiedział brunet. – Zaraz się obudzi, naprawdę...

- Bzdury. – Pocałowała zimne czoło Malfoya i otarła łzę, lecącą jej po policzku.

Ma wielką wielbicielkę...pomyślał Dylan...ale to dobrze, chociaż odczepi się od Hermiony. On na nią nigdy nie zasługiwał.

****

W czasie, gdy Harry i Blease oglądali komedię romantyczną, do domu Hermiony wpadła załzawiona Ginny.

- Ginny? – Harry widząc ją w takim stanie zszedł z kanapy i podszedł do dziewczyny. – Co się stało?

- Nigdzie jej nie ma. – Odparła. – Przeszukałam całą okolicę.

- Na pewno wróci. – Pocałował ją lekko w policzek i przytulił na pocieszenie. – Draco chyba też poszedł jej poszukać, dlatego możemy mieć nadzieję, że wszystko jest dobrze.

- Gdyby Draco mnie zdradzał. – Wtrącił Zabini jedzący popcorn i oglądający ciąg dalszy filmu. – Uciekłbym do jakiegoś spokojnego miejsca. Gdzie mnie nie znajdzie.

- Draco ją zdradzał?! – Spytali chórkiem, osłupieni.

- Oczywiście, że nie! – Oderwał wzrok od telewizora. – Ale ona tak myśli. 

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz