6. Kierunek - wybawienie

862 45 5
                                    


Spanikowany wyrwał jej rękę i odsunął się.

- Chcesz mi powiedzieć, że Hermiona nie żyje?! – Poczuł się jakby życie z niego ulatywało.

- Była naszym wrogiem! – Powiedziała z impetem. – Dlaczego ci na niej zależy?

- Nie, nie nie! – Złapał się za głowę i zabrał gitarę ze skały. Pobiegł w stronę domu.

- Dylan! – Krzyknęła i patrzyła jak chłopak ciężko oddycha. On ją kocha i to bardzo... zmarszczyła brwi myśląc o tym. Na szczęście już mi nie przeszkodzi.

Swane spocony z emocji wszedł do domu, odłożył instrument i od razu się teleportował.

****

Ginny wraz z Harrym Potterem postanowili dzisiaj odwiedzić Hermionę. Odkąd na ich drodze stanął Draco, często się kłócili i nie zgadzali. Konflikt między ich przyjaźnią, bolał obie strony, dlatego zdecydowali się odnowić te piękne chwile.

Teleportując się, stanęli w Londynie naprzeciwko domu brunetki. Dochodząc do furtki, usłyszeli za sobą cichy płacz. Dylan toczył się do domu dziewczyny.

- Dylan? Co tu robisz?! – Harry patrzył na niego zmieszany. – Co się stało?

- Hermiona... - Wpadł przez furtkę i zaczął walić w drzwi. – Hermiona!!!

Potterowie pospiesznie weszli za nim przez furtę.

- Dylan?

- Hermiona nie żyje. – Zaczął uderzać w drzwi wejściowe i bezwładnie uklęknął przed nimi.

- Jak to? – Ginny się wypłoszyła. Nie mogła uwierzyć w to co słyszy.

- Penelopa mi tak powiedziała. Ona nie żyje, kurwa. – I ponownie zadał cios wejściowym drzwiom.

Harry i Ginny osłupieli na wieść o Penelopie Blaven.

- Co?

- Wy nic nie wiecie. Penelopa, córka Reg'a Blaven'a poprosiła mnie o pomoc w sprawie wskrzeszenia ojca. – Ginerwa słuchała tego zasłaniając otwartą buzię dłonią. – I chciała się pozbyć jego mordercy. Powinna zabić tylko Dracona. Sam bym to zrobił. – Ponownie zaczął szlochać, leżąc pod drzwiami.

Harry wyjął różdżkę z kieszeni.

- Alohomora! – Wpadł do domu Granger i zaczął przeszukiwać salon.

- Harry? Co robisz?

- Jeśli naprawdę została zamordowana, tu musi coś być. A nawet ona sama.

Ginny weszła za nim do pomieszczenia i weszła na górę. Dylan niezgrabnie podniósł się i wszedł do kuchni.

- Harry? Widziałeś to? – Wybraniec wszedł do kuchni, na głos bruneta. Oboje wybałuszyli oczy. Na podłodze leżało wiele odłamków stłuczonych talerzy.

****

- Musisz do niej jechać i to wyjaśnić. Nie może tak być.

- Blease ja próbowałem jej powiedzieć!

- Może próbowałeś za mało! – Chłopak próbował przekonać przyjaciela do teleportacji. – Przecież to nie twoja wina. To wina tej dziewczyny. Idź do niej i to wyjaśnij. TERAZ.

- A jeśli nie będzie chciała rozmawiać?

- Zachowujesz się jak dziecko! – Zganił go Zabini. – Muszę ci wszystko wyjaśniać? Pierwszy raz masz dziewczynę i nie wiesz co zrobić?

- Odczep się.

- Dobra. – Wzruszył ramionami. – Teleportujemy się tam razem.

Draco nie zdążył nic powiedzieć, bo przyjaciel, łapiąc go szybko za ramię, teleportował się.

****

- Jak myślisz, co się mogło stać?

- Nie wiem. – Zastanawiał się Harry. – Przecież Hermiona zna tyle zaklęć. Po co używałaby talerzy do obrony?

- Może zabrała jej różdżkę?

Draco i Zabini stanęli przed otwartym domem Hermiony.

- Co jest?!

- Ktoś się włamał.

- O nie. – Wypalił Draco. – Anastazja. – Szybko wbiegł do środka z różdżką w ręku, ale widząc trójkę znajomych twarzy, odkaszlnął i wycofał się.

- Draco?! – Dylan podszedł do blondyna. – Ty żyjesz?!

- A dlaczego miałbym nie żyć? Gdzie jest Hermiona?

- Zadaje sobie go samo pytanie. Penelopa powiedziała, że kazała Anastazji was zabić.

- Komu? – Powiedzieli chórkiem Potterowie. Blease wszedł do środka.

- Jak to? Była u ciebie?

- Dzisiaj rano. Chce dostać się do Samotnych Drzwi.

- Przecież one się spaliły. – Wtrącił Zabini.

- Nie. – Przełknął ślinę brunet. – Są chronione zaklęciem.

- Ja pierdole. – Draco złapał twarz w dłonie w geście rezygnacji.

- Przyszedłem tu, chciałem się wszystkiego upewnić. Gdzie jest Hermiona?!

Raptem Draco zaczął zastanawiać się nad zadanym pytaniem. Ona wiedziała, że dalej ją kocham i...

- Kurwa. – Zacisnął pięść na różdżce. – Wiem, gdzie może być.

- Idź. – Popatrzyli na siebie ostatni raz. Blondyn się teleportował.

Ginny zaczęła płakać.

- Idę jej poszukać. Może te domysły, że zginęła to tylko, żeby nas zastraszyć. – Zaczęła podążać w stronę wyjścia.

- Ginny? Nie możesz iść sama. – Złapali się za ręce.

- Muszę. Ty tu zostań, gdyby wróciła. – Powiedziała i teleportowała się.

Blease, Dylan i Harry zostali.

- Ja będę z Penelopą. Wiecie, przydatne informacje. – Kiwnęli głowami, że rozumieją i brunet z bolącym sercem odszedł.

- Chyba zostaliśmy sami.

- Na to wygląda.

- Masz ochotę na film?

****

Nie chciała nikogo informować. Gdyby komuś powiedziała, na pewno by się tu zjawił i sprawdził, jak się czuje. Ona nie chciała widzieć nikogo. Sama w pięknym lesie w Walii pochłaniała świeże powietrze i czytała książkę. Nie chciała rozmyślać, bo jej myśli mogły by ją zabić. Dobrze, że wzięła ze sobą zapas literatury.

Jest już dorosła i sama powinna decydować o tym, gdzie chce się znaleźć. Ludzie nie powinni nią kierować. Zastanawiała się nad zakupieniem domku w takim lesie. Mogłaby codziennie patrzeć na te piękne niebo rozstrzępione gałęziami drzew.

Chciała czuć się pozytywnie. Chciała być radosna, choć trochę. Jednak każdy liść w tym lesie, trzepotał na wietrze dużą ilością smutku i rozpaczy. 

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz