13. Upragnione zaklęcie

767 32 0
                                    


Księżyc obudził się na niebie, a Dylan razem z nim. Wiercił się w łóżku i zastanawiał nad dalszym przebiegiem ich misji. Miał nadzieję, że Draco przeczytał wiadomość i że pojawi się w Górach Księżycowych szybciej, niż Penelopa i Anastazja.

Zachciało mu się pić, dlatego wstał z łóżka i otworzył drzwi. Jego sypialnia znajdowała się na samym końcu korytarza, a kuchnia była na parterze. Powoli zaczął przechodzić obok zamkniętych drzwi. Zwolnił, kiedy zauważył otwarty pokój na początku korytarza. Idąc na palcach, zajrzał do środka. Penelopa siedziała przy stole z wielką liczbą książek. Nie zauważyła go, bo siedziała do niego tyłem. Odezwał się:

- Nie śpisz jeszcze?

Odwróciła się i lekko zaczerwieniła. Chłopak był w samych bokserkach. Jego delikatnie umięśnione ciało przyciągało jej wzrok, ale w porę się opanowała i skupiła na jego oczach.

- Muszę popracować nad zaklęciem.

Usiadł naprzeciwko niej.

- Naprawdę wierzysz, że może istnieć takie zaklęcie? Obudzenie zmarłych? Wiesz... - Pomasował się po karku. - ...tamten świat rządzi się swoimi prawami.

- Wiem, że to możliwe. – Wzięła do ręki spory kawałek papirusu. – Tylko, trzeba to odpowiednio poukładać. Wszystko zrobił mój ojciec. To tylko puzzle, które trzeba ułożyć. – Podała mu do ręki papier.

Quid tibi de summo in imperio. Per omnia bona malos numerosum sa rabidus, frigidissimo protinus relictis.

Quid habes ad summitatem auctoritates, quod spiritus vitae amplius commodare ad tempus.

Quae in terra, aqua et igni...

(Wy, którzy rządzicie tam na górze. Przez wszystko co dobre, złe i harmonijne. Oddajcie tego, który za wcześnie odszedł z tego świata.

Wy którzy władze macie, tam na górze. Życie pożyczcie temu, który jeszcze zimnej ziemi dotykać powinien. Wszystko co na niebie, ziemi, w wodzie i ogniu...)

Czytając to, dostał panicznych dreszczy.

- Te zaklęcie jest takie długie?

- Jest po prostu, bardzo złożone. Potrzebujemy jeszcze ostatniego fragmentu. – Popatrzyła z zachwytem na kartkę. – Myślę, że ostatni fragment będzie właśnie tam.

Raptem Dylan złapał się za głowę. Usłyszał niebywałe krzyki. Upadł na podłogę. Zobaczył przed sobą twarz ojca, który zaczął wypowiadać pomału całe zaklęcie.

- Dylan?! Co się dzieje?!

...PEEER OMNIA BONA...widział jego siedzibę w górach księżycowych...QUID HAAABESSSS...jakby latał, wpadł do środka i zauważył przed sobą brudne lustra. Krzyknął z bólu...QUAE IN TTERRRA, AQUA ET IGNIII...stojąc przed nimi, zauważył, że jedno pękło, a pod nim było to, czego potrzebują. Ostatnie słowa. „Da mihi signum iungebat"...ODDAJCIE MI GO BY ZŁĄCZYĆ SIĘ Z NIM NA TEJ ZIEMI...ponownie zauważył twarz swojego ojca.

Zamknął oczy. Ciężko oddychał. Przed sobą zauważył twarz Penelopy. Siedział na podłodze cały spocony.

- Dylan? Co się stało?

On tego chciał. Powiedział mi ostatnie słowa. Pokazał, gdzie są...Znam całe zaklęcie...

Otarł pot z czoła i powoli wstał.

- Dylan, co się stało?

- Ja... - Nie mógł jej powiedzieć, ale bał się, że gdy zacznie czytać mu w myślach,, o wszystkim się dowie. On sam teraz stanowił niebezpieczeństwo. Ciarki przeszły mu po całym ciele. - ...po prostu, źle się czuje...- Skłamał i przełknął ślinę. - ...mam tak ostatnio...wiesz, pogoda i te sprawy...

- To nie wyglądało tak, jakby chodziło o zwykłe złe samopoczucie. – Przypatrywała mu się z troską. Położyła swoje dłonie na jego ramionach. – Na pewno wszystko w porządku?

Widział, że mu nie wierzy, że coś podejrzewa. Zaraz zacznie czytać mi w myślach! Spanikowany zastanawiał się nad tym jak odwrócić jej uwagę. Do głowy przyszła mu tylko jedna myśl. Przyciągnął ją do siebie, mocno złapał w talii i pocałował. Ta zadowolona z obrotu spraw oddała mu pocałunek i objęła jego szyję ramionami.

- Penelopa, masz u siebie tą książkę o... - Anastazja weszła do pokoju. Oderwali się od siebie. Czerwona ze wstydu Penelopa, odwróciła się do koleżanki.

- Co chciałaś?

Brunetka wybuchła śmiechem i machnęła ręką.

- Już nic, już nic. – Zamknęła drzwi pokoju.

Rudowłosa spojrzała na chłopaka. Podeszła do niego i objęła ramionami jego szyję.

- Powinnam już iść spać. – Złączyła ich wargi w delikatnym pocałunku. Swane trzymał dłonie na jej biodrach.

- W mojej sypialni też jest łóżko. – Uśmiechnął się i pocałował ją w górną wargę. Co ja właściwie powiedziałem?! Chyba mnie ponosi...

- Nie dzisiaj. – Roześmiała się i gładząc go po włosach, cmoknęła go w nos. – Pobawimy się, kiedy indziej. – Powoli odeszła od niego, puściła mu oczko i zagryzła wargę. Wyszła z pokoju, a Dylan odetchnął z ulgą. Teraz musiał na siebie uważać i nie zwracać na siebie uwagi. Był jak tykająca bomba. Mógł rozwalić wszystko.

Za sobą usłyszał krakanie. Aspectu siedział za oknem. Chłopak otworzył mu okno.

- Musisz jeszcze coś dla mnie zrobić.

Kruk jakby niezadowolony, kracząc zaczął na niego krzyczeć.

- Tak wiem, nie jesteś sową, ale musisz mi pomóc! – Złożył ręce. – Ten ostatni raz.

Ptak nastroszył pióra. Brunet znalazł czysty papirus i zaczął zapisywać tekst zaklęcia. Dodał do niego słowa, które usłyszał w głowie.

- Zanieś to tam, gdzie wcześniej. – Kruk zabrał od niego, tym razem większą, kartkę i niechętnie odleciał.

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz